19.07.2023
Święta Teresa z Lisieux i Jej „Mała Droga” - o. Piotr Męczyński OCarm.


Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

Droga Rodzino Matki Bożej Szkaplerznej!

Patronką naszego tegorocznego spotkania jest Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, której 150. rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku.

Przeżyła na tym świecie zaledwie 24 lata, u schyłku XIX wieku, wiodąc życie bardzo zwyczajne i ukryte mniszki karmelitanki bosej w klasztorze w Liseux. Jednak po śmierci i ogłoszeniu jej pism, szczególnie autobiografii pod tytułem „Dzieje duszy”, stała się jedną z najbardziej znanych i kochanych świętych.

„Mała Tereska” nigdy nie przestała pomagać duszom najprostszym, maluczkim, ubogim i cierpiącym, które ją o to prosiły, ale rozświetliła również cały Kościół swoją głęboką nauką duchową, i to do tego stopnia, że w 1997 r. Św. Jan Paweł II zechciał obdarzyć ją tytułem doktora Kościoła, dodanym do tytułu patronki misji, jaki nadał jej wcześniej Pius XI” (Benedykt XVI).

„Teresa była „duchową siostrą” różnych misjonarzy: z klasztoru towarzyszyła im swoimi listami, modlitwami i nieustannymi ofiarami w ich intencji. Nie rzucając się w oczy, modliła się za misje, jak silnik, który będąc ukrytym daje pojazdowi moc do poruszania się naprzód” (Papież Franciszek).

Obchodząc w tym roku Jubileusz 150. Rocznicy urodzin Św. Teresy dziękujemy Dobremu Bogu za dar Świętej Karmelu w Lisieux dla całego Kościoła.

Jej słowa: "W Sercu Kościoła, mojej Matki, będę Miłością!" -  stanowią myśl przewodnią i hasło tegorocznego spotkania Rodziny Karmelitańskiej w Oborach. Łączą się ściśle z tematem Roku Duszpasterskiego Kościoła w Polsce zawartym w haśle: „Wierzę w Kościół Chrystusowy”. Zachęceni przykładem Świętej z Lisieux, pragniemy, jako dzieci Karmelu, wyznać naszą wiarę w Kościół Chrystusowy, objąć serdeczną troską wszystkie jego sprawy oraz na nowo odkryć i zachwycić się naszym powołaniem i misją w Kościele.

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus niech nas zachęca i pociąga swoim przykładem, poucza swoją nauką i wspiera swoim wstawiennictwem. Jej pragnieniem było „żyć miłością”, miłością całkowitą, mocną, która nie ma końca. Swoją modlitwą i cierpieniem przyjmowanym z radością osłaniała innych; tych którzy niedomagali, odeszli od Kościoła lub do niego nie należeli. Była jedną z tych osób, które sobą i swoim życiem pragnęły osłaniać Kościół i leczyć rany jego członków. Jej życie jest przykładem żywej, pełnej, owocnej obecności w Kościele.

Jezus uczynił ze mnie rybaka dusz – pisze Teresa; poczułam wielkie pragnienie, by pracować nad nawróceniem grzeszników, pragnienie tak żywe jak nigdy dotąd...

Jak słodko pomagać Jezusowi, naszymi drobnymi ofiarami, pomagać Mu w zbawianiu dusz, które odkupił za cenę Swojej Krwi i które oczekują na naszą pomoc, ażeby nie pogrążyć się w otchłani.

Wyniszczaj mnie..., aby nie zginęła żadna dusza – powtarzała Teresa swemu Boskiemu Oblubieńcowi.

Święta Karmelu uczy nas, że nie ma prawdziwej miłości Boga bez miłości bliźniego. Miłość do Boga przeradza się w miłość i troskę o człowieka, o jego wieczne zbawienie.

Teresa niosąca po cichu krzyż swojej choroby - gruźlicy, mówi dzisiaj wszystkim chorym i przeżywającym swoją życiową Kalwarię:

Ofiarujmy całym sercem cierpienia nasze Jezusowi, by zbawić dusze, biedne dusze!... Przecież krew Boga została przelana dla ich zbawienia!... Jezus chce, by zbawienie ich zostało uzależnione od westchnienia naszego serca... Jakaż to tajemnica!... Nie odmawiajmy nic Jezusowi.

Wszystko pragnęła ofiarować dla zbawienia dusz. Nigdy nic nie zostawiała dla siebie. Zapytana przez Matkę Agnieszkę o to, czy chce zbierać zasługi, odpowiedziała: Tak, lecz nie dla siebie... dla dusz, dla potrzeb całego Kościoła, wreszcie, aby rzucać róże wszystkim, sprawiedliwym i grzesznikom. 

Oto cel każdego jej dnia: „sprawić, aby Jezus był miłowany” (List do Céline, 15 października 1889 r.), wstawiać się za innymi. Pisała: „Chciałabym zbawić dusze i zapomnieć dla nich o sobie: chciałabym ratować je nawet po mojej śmierci” (List do o. Roullana, 19 marca 1897 r.).

W innym miejscu dodaje „kiedy się kocha, to się nie odmierza”. Całkowicie należy do Ukrzyżowanej Miłości, oddając wszystko dla Tej Miłości stała się wolna, prawdziwie wolna: „biegnę swobodnie” i „jedynie chcę żyć Miłością”. Żyjąc w prostocie i surowości życia ukrytego w Karmelu ofiaruje swoje młode serce Boskiemu Oblubieńcowi, złączona z Jego pragnieniem zbawienia dusz, przynosi Mu codziennie małe akty ofiarnej miłości, jak płatki róż, którymi tak chętnie obsypuje wizerunek Ukrzyżowanego Zbawiciela. Dlatego mówiła, że po śmierci stanie przed Bogiem „z pustymi rękami”, z gestem dziecka, które nic nie posiada i które wszystkiego oczekuje od Ojca. A wtedy Bóg widząc Jej puste ręce obdaruje Ją na sposób boski czyli bez granic.

I tak na pewno się dzieje, widać to po wpływie jaki św. Teresa wywiera obecnie na Serce Boga. Przekonują się o tym zwłaszcza ci, którzy się do Niej zwracają z prośbami, którzy czytając Jej „Dzieje duszy”, uczą się, jak być pełnym ufności dzieckiem Bożym w każdym miejscu i w każdym czasie.”.

Teresa zmarła wypowiadając proste słowa: „Boże mój, kocham Cię!”, spoglądając na krucyfiks, który trzymała w swych dłoniach. Te ostatnie słowa Świętej są kluczem całej jej nauki, jej odczytywania Ewangelii. Akt miłości, wyrażony w tym ostatnim tchnieniu, był jakby nieustannym oddechem jej duszy, jak uderzenie serca. Proste słowa „Jezu, kocham Cię” znajdują się w centrum wszystkich jej pism. „Ufność i Miłość” są (…) dwoma słowami, które niczym latarnie morskie rozświetliły całą jej drogę świętości, aby mogła prowadzić innych tą samą swoją „małą drogą zaufania i miłości”. (Papież Benedykt XVI). Teresa poucza, że „najmniejsza nawet czynność wykonana z miłością należy do tych, które najbardziej zachwycają Serce Jezusa”.

W liście do siostry pisze: Jezus upodobał sobie wskazać mi jedyną drogę, która prowadzi do Boskiego żaru, tą drogą jest zdanie się małego dziecka, które zasypia bez obaw w ramionach swego Ojca. „Mała droga” to całkowite zdanie się na Boga Ojca, zaufanie Jemu i odpowiedź miłości na Jego miłość.  

Wejdźmy zatem do szkoły najmłodszej Doktor Kościoła. Podążajmy Jej „małą drogą”. Uniżmy się przed Panem i stańmy jako dzieci, gdyż do takich tylko należy królestwo Boże.

Droga dziecięctwa duchowego jest właściwa małym i pokornym. Aby należeć do Jezusa, trzeba być małym, małym jak kropelka rosy – pisze Teresa. „Windą, która mnie uniesie aż do nieba, są Twoje ramiona, o Jezu. A do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam stać się małą, stawać się coraz mniejszą”.

„Św. Teresa uczy realizmu, który w ascetyce nazywa się pokorą, uczy więc wierności prawdzie o nas: jesteśmy słabi, mali, nieporadni. Należy więc zaufać miłosierdziu Boga. Bóg zresztą wzywa nas, byśmy poczuli się wobec Niego dziećmi. Św. Teresa powołuje się tu na Księgę Mądrości 6,6. Według tej Księgi „mali otrzymają miłosierdzie” (Mieczysław Gogacz).

Sługa Boży O. Anzelm Gądek powiedział:

„Ta mała święta, królewna, jak ją nazywał jej ojciec, prowadzi za sobą cały zastęp dusz na drodze dziecięctwa, czyli uczy praktyki, by z Ojcem w niebie i z Matką Najświętszą obcować jak małe dzieci, wykluczając z dziecięctwa wszystko, co jest niedoskonałe, kapryśne, dziecinne.

Uczy porywać się nie na wielkie rzeczy, ale małe, codzienne, powszednie, i doskonale w sposób nadprzyrodzony je wykonywać. Więc najpierw z pokorą, potem z poczuciem własnej niemocy, czyli ubóstwa duchowego, potem z ufnością, opierając się na łasce [Bożej], potem z miłością jak dziecko, z oddaniem się Miłości Miłosiernej, wreszcie z tą prostotą i szczerością dziecka, bez zakłamania, udawania”.

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus przekazała Kościołowi wielki skarb duchowy – ideę dziecięctwa duchowego, wyrażającego prawdę o możliwości nawiązania bliskiej relacji z Bogiem w oparciu o postawę całkowitego zaufania Jemu – dobremu Ojcu, jak małe dziecko ufa bezgranicznie swojemu ojcu.

„Świętość, jaką osiągnęła pragnąc pozostać dzieckiem wtulonym w Boże ramiona zafascynowała wiele osób jej współczesnych. Także i w naszych czasach znajdujemy ludzi, którzy poznawszy jej dorobek duchowy pragną dojść do Boga wybierając „Małą drogę” dziecięctwa i prostoty. Jest ona możliwa do realizacji w życiu każdego chrześcijanina. Nie polega ona na stosowaniu surowych pokut, wyrzeczeń, długich medytacji, do których wielu ludzi nie czuje się predysponowanych lub których praktykowanie wymaga specyficznych warunków życiowych. Teresa proponuje wszystkim – osobom zakonnym i świeckim – drogę prostszą, opartą jednak na głębokim odczytaniu Ewangelii. Pierwszym krokiem na tej drodze jest uznanie własnej małości, zaparcie się siebie, aby móc potem stać się bezinteresownym darem dla Boga i bliźnich. Teresa przypomina wszystkim wierzącym, że trzeba zaakceptować własną ograniczoność i niedoskonałość, iść z miłością i ufnością do Boga, po to, aby On sam mógł nas podźwignąć swoją miłością miłosierną i udoskonalić swoją łaską. Cała trudność „Małej drogi” polega na tym, że trzeba pokonać własny egoizm, wyrzec się pychy w spojrzeniu na siebie i swe możliwości. Piękno duchowości Teresy polega na tym, że ukazuje ona wielkość ojcowskiej miłości Boga. W „Małej drodze” jest mocno obecny element nadziei: trzeba, aby człowiek nie zniechęcał się trudnościami i swymi słabościami w drodze do Boga. Zbawienie jest zawsze darem Bożym. Niedoskonałość i nędza człowieka przyzywa tylko Boże miłosierdzie. Teresa akcentuje mocno prawdę, że Bóg przyszedł do grzeszników i ludzi słabych, że niedoskonałość ludzka pozwala Bogu objawić swoją miłość, która jest zawsze oczyszczająca, umacniająca i udoskonalająca człowieka”.

„Dziś jedyną moją busolą jest zawierzenie Bogu” – napisze Teresa.

Zrozumiała, że odpowiedzią na nieskończoną miłość Boga, która wyraża się w Miłosierdziu, jest postawa zaufania, polegająca na oddaniu siebie do dyspozycji Jezusowi i pozwolenie, by to On działał: “O! nigdy jeszcze słowa czulsze, o bardziej melodyjnym brzmieniu nie rozweseliły mej duszy; windą, która mnie uniesie aż do Nieba, są Twoje ramiona, o Jezu! A do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam zostać małą, stawać się coraz mniejszą. O mój Boże, przewyższyłeś wszelkie moje oczekiwanie, toteż pragnę wyśpiewywać Twoje miłosierdzie”. Ufność stała się dla św. Teresy “małą drogą” i “szybkim środkiem” dojścia do doskonałości i zjednoczenia z Umiłowanym.

Odpowiedzią na nieskończoną miłość Boga, na Jego miłosierdzie stała się postawa bezgranicznego zaufania Bogu i przyjęcie od Niego każdego doświadczenia.  

„W naszym życiu nie ma ani jednej godziny, minuty czy ułamka sekundy, w których moglibyśmy doświadczać opuszczenia nas przez Boga. To my sami oddalamy się od Niego przez nasz grzech i nieposłuszeństwo, ale On jest zawsze przy nas  czekając na nasz powrót i na nasze wyznanie miłości.” (Renata Katarzyna Cogiel).

Katarzyna z Tczewa wspomina sytuację, gdy znalazła się w obliczu głębokiego kryzysu duchowego i trudności życiowych: „Pamiętam dzień, (…) kiedy wyszłam na balkon mojego domu, spojrzałam w niebo i zawołałam na cały głos: „ Boże mój, czy Ty już całkowicie zapomniałeś o mnie...gdzie jesteś? Przecież to ja….nie pamiętasz mnie?” Nastała głucha cisza, przez którą przedzierał się tylko mój płacz. I wtedy poczułam w sercu pragnienie pójścia na wieczorną Eucharystię. Pomysł ten wydawał mi się trochę absurdalny ale potrzeba serca stawała się tak silna, ze postanowiłam posłuchać wewnętrznego pragnienia. Poszłam do kościoła ale Eucharystię przesiedziałam jako słuchacz, z oczu którego sączyły się łzy. Wychodząc z Kościoła pomyślałam, że tak naprawdę nic się nie wydarzyło, nic nie poczułam jednak w pewnej chwili mój wzrok przykuł pewien plakat wiszący w gablocie przy drzwiach wyjściowych. Był to obraz przedstawiający ślady stóp na piasku i słowa anonimowego autora: „Po każdym z minionych dni zostawały na piasku dwa ślady mój i Pana. Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad odciśnięty w najcięższych dniach mego życia. I rzekłem: “Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą przyrzekłeś być zawsze ze mną; czemu zatem zostawiłeś mnie samego wtedy, gdy mi było tak ciężko?” Odrzekł Pan: “Wiesz synu, że Cię kocham i nigdy Cię nie opuściłem. W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad ja niosłem Ciebie na moich ramionach.”

To był moment mojego nawrócenia. Zrozumiałam, ze to nie Bóg odwrócił się  ode mnie zapominając o mnie ale że to  Ja dokonałam tego wyboru  odsunięcia się od Miłości Boga… Przez tyle lat mój Bóg, mój Ojciec, cierpliwie czekał na mnie z otwartymi ramionami i Sercem pełnym Miłości, żeby jak tylko zapragnę przemiany życia, przywrócić mi godność dziecka Bożego.

 „Roztrwoniłeś swą miłość, z pustym sercem powracasz a On tobie przebacza. I wychodzi naprzeciw Ojca Serce zbolałe – wreszcie synu wróciłeś, tak czekałem”. Tak. Taki jest nasz kochający Bóg Ojciec”.

Piękną ilustracją dla „małej drogi” duchowego dziecięctwa na która zaprasza nas dzisiaj św. Teresa może być historia małej dziewczynki z byłej Jugosławii.

Było to na początku lat 90. minionego wieku podczas krwawej wojny na Bałkanach. W jednym ze zbombardowanych domów wybuchł pożar. Mała, kilkuletnia dziewczynka stoi w oknie, uwięziona w mieszkaniu na piętrze. Żadnych możliwości ucieczki. Płomienie coraz większe. Kłęby dymu sprawiają całkowity brak widoczności. Na dole stoi ojciec, słyszący płacz i wołanie swego dziecka. Widzi, jak córeczka stoi w oknie, a płomienie coraz bliżej. – Skacz, chwycę cię – woła ojciec. – Boję się! Nie widzę cię, tato – odpowiada dziewczynka. – Ale ja ciebie widzę! Nie bój się, skacz córeczko! Skoczyła i została uratowana. Znalazła się w ojcowskich ramionach. Ocaliła swoje życie.

Najmilsi Bracia i Siostry! Wszyscy jesteśmy wezwani do takiego całkowitego oddania i zawierzenia naszemu Ojcu niebieskiemu.

Przykładem tutaj może być dla nas Święta Faustyna, którą ze Świętą Karmelitanka z Lisieux łączyły szczególne więzy przyjaźni i zrozumienia:

Z ufnością dziecka rzucam się w objęcia Twoje, Ojcze miłosierdzia, by Ci wynagrodzić za niedowierzanie tylu dusz, które lękają się Tobie zaufać! O, jak mała liczba dusz prawdziwie Cię zna (Dz 505).

Od dziś wola Twoja Panie jest mi pokarmem. Masz całą istotę moją, rozporządzaj mną według Swych Boskich upodobań. Cokolwiek poda mi Twoja ojcowska dłoń, przyjmuję z poddaniem się, spokojem i radością. Nie lękam się niczego, jakkolwiek mną pokierujesz i spełnię przy pomocy Twej łaski, wszystko czegokolwiek ode mnie zażądasz. Prowadź mnie, o Boże, drogami jakimi Ci się podoba, zaufałam całkowicie woli Twojej, która jest dla mnie miłością i miłosierdziem samym. Od tej chwili żyję w najgłębszym spokoju, bo sam Pan niesie mnie na ręku swoim (Dz 1264).

I my także, z dziecięcą ufnością i miłością, wołajmy: Abba - Tatusiu, w twoje ręce oddaję moje życie (por. Łk 23,46). Niech mnie odtąd prowadzi Twoja wola i wspiera Twoja prawica, niech mnie ożywia i uświęca Twoja Miłosierna Miłość, której całkowicie się oddaję i zawierzam.

Święta Karmelitanka z Lisieux zbliżając się do kresu swej doczesnej pielgrzymki mówi: Niebem moim będzie dobrze czynić na ziemi. Nie, nie spocznę do końca świata, dopóki będą dusze, które trzeba zbawić.

Jak wszyscy święci tak i ten "kwiatek Matki Bożej", jak sama siebie nazwała, wzrastał i doskonalił się w miłości ku Bogu pod przemożną opieką Niepokalanej Królowej nieba i ziemi.

Także i my, drodzy bracia i siostry, zwróćmy się z ufnością do Tej, która łaskawie patrzy na nas z Oborskiego tronu i która – jak mawiała Teresa – jest „więcej Matką niż Królową”.

o. Piotr Męczyński OCarm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio