Droga Rodzino
Parafialna, Drodzy Pielgrzymi Matki Bożej Bolesnej i Przyjaciele Oborskiego
Karmelu!
"Kapłaństwo
to miłość Serca Jezusowego – powtarzał
Święty Proboszcz z Ars. „Przez
kapłaństwo Chrystus Pan jest nadal wśród nas fizycznie obecny i obdarza nas
miłosierdziem, jak za swego życia ziemskiego” – uczył Bł. Ks. Michał Sopoćko.
Rodzina
katolicka, będąca Kościołem Domowym, to pierwsze miejsce wychowania i
dorastania młodych ludzi do powołania, jakie Bóg im proponuje.
Kiedyś była tutaj pani
Marianna Popiełuszko, mama Błogosławionego Kapłana Męczennika. Długo wpatrywała
się w bolesną Pietę na ołtarzu. Powiedziała: „Kiedy nosiłam księdza Jerzego pod
sercem, ofiarowałam go na chwałę Bożą. Cieszyłam
się, gdy został księdzem i stale modliłam się, aby był wierny Bogu, bo to jest
w życiu najważniejsze. Pierwsze seminarium to on miał w domu".
Drodzy
Moi! Trzeba, abyśmy pamiętali jak jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni, jak ważne
jest nasze świadectwo wiary przeżywanej w codzienności.
To przede wszystkim od
rodziny silnej Bogiem zależy, czy ziarno łaski powołania znajdzie żyzną glebę w
sercu młodzieńca i przyniesie obfity plon, a w chwilach próby znajdzie
potrzebne zrozumienie i modlitewne wsparcie.
Dziękuję dzisiaj za Moich
Drogich Rodziców Krystynę i Kazimierza, którzy przekazali mi świadectwo wiary
przeżywanej w codzienności, miłości do Eucharystii i pełnego dziecięcej ufności
oddania Maryi. Gdy byłem małym chłopcem to właśnie Mama zaprowadziła mnie na
pierwszą zbiórkę ministrantów do kościoła parafialnego w Gdyni - Witominie.
Uśmiechała się zamyślona, gdy próbowałem w domu przy małym taborecie naśladować
kapłana odprawiającego Mszę Świętą. Kiedy byłem 20 – letnim młodzieńcem powiedziałem
do Mamy: Wiem, że wysyłasz do jakiegoś klasztoru na wypominki i msze święte za
zmarłych z naszej rodziny. Proszę daj mi ten adres. A po co Ci ten adres? –
zapytała z uśmiechem, jakby coś przeczuwając. To był adres do klasztoru karmelitów,
jakby wskazany przez zmarłych z rodziny, wdzięcznych za modlitewną pamięć.
Tato, gdy dowiedział się
o mojej decyzji wstąpienia do zakonu pojechał z prywatną pielgrzymką na Jasną
Górę. Gdy wrócił powiedział: - Byłem u Matki Bożej, aby Cię zawierzyć Jej
opiece i prosić o wytrwanie w powołaniu, abyś był świętym kapłanem i
zakonnikiem. Przywiozłem dla Ciebie z Jasnej Góry dwie rzeczy: różaniec i
szkaplerz karmelitański, ostatni jaki siostra miała u siebie w sklepiku.
Pomyślałem, że on jest dla Ciebie, bo za kilka dni wstępujesz do zakonu
karmelitów. To mój dar dla Ciebie: Szkaplerz noś, na Różańcu proś! Właśnie ten
szkaplerz Matki Bożej przywieziony przez Tatę z Jasnej Góry założył mi na
początku nowicjatu w Oborach o. Michał Wojnarowski O.Carm. A na różańcu
ofiarowanym przez mojego Tatę modlę się już ponad 40 lat. Przez te wszystkie
lata umacniał mnie świadectwem swojego wielkiego umiłowania Eucharystii i
codziennego udziału we Mszy Świętej. Dzisiaj z synowską miłością i
wdzięcznością wspominam Moich Zmarłych Rodziców. Wiem, jak wielką radością była
dla nich Msza Święta dziękczynna z okazji Złotego Jubileuszu Małżeństwa, którą
odprawiłem w kościele Ojców Karmelitów w Gdańsku.
Z wdzięcznością wspominam w tym miejscu
moje pierwsze odwiedziny w gdańskim klasztorze jesienią 1983 roku i wszystkich
ojców, którzy sprawili, że poczułem się przyjęty jak w domu. To doświadczenie braterskiego
przyjęcia i przynależności do jednej rodziny zakonnej, do jej długiej historii i
szczególnej misji w Kościele było coraz silniejsze, szczególnie poprzez
świadectwo wiary i świętości życia żyjących i zmarłych karmelitów.
W moim brewiarzu kapłańskim noszę stary
obrazek ze srebrnego jubileuszu kapłaństwa o. Alberta Urbańskiego, karmelity,
urodzonego w niedalekim Frankowie k. Zbójna. Jego powołanie zrodziło i
rozwijało się tutaj pod czułym spojrzeniem Matki Bożej Oborskiej do której
przychodził od dziecka. Wspomniany przez mnie obrazek z 25 – lecia kapłaństwa
o. Alberta przedstawia Jezusa Dobrego Pasterza, który z małą owieczką niesioną
troskliwie na ręku otwiera bramę i wprowadza do bezpiecznej zagrody stado owiec
podążające za Nim.
Jezus
powiedział: Ja jestem dobrym pasterzem i znam moje owce. Dobry pasterz daje
życie swoje za owce. Chrystus
do dzisiaj swoim przykładem inspiruje pasterzy Kościoła, aby z oddaniem paśli
powierzoną im przez Boga trzodę.
Do grona tych wiernych i gorliwych kapłanów
ukształtowanych według Bożego Serca należał ojciec
Albert Urbański.
Podczas
II wojny światowej został aresztowany w Krakowie i wywieziony do niemieckiego
hitlerowskiego obozu zagłady w Dachau. Razem ze swoim przeorem z Krakowa
bł. O. Hilarym Pawłem Januszewskim i bł. Ks. Stefanem Wincentym Frelichowskim z
Torunia należał do grona 33 odważnych kapłanów, którzy poszli dobrowolnie, jako
ochotnicy, z samarytańską posługą na bloki współwięźniów zarażonych na
tyfus plamisty. Ten młody kapłan przeczuwał, że wyzwolenie obozu było już
blisko. Widział jednocześnie jak straszliwa epidemia dziesiątkowała codziennie
sąsiednie baraki. Dlatego – razem z innymi kapłanami – zdecydował się poświęcić
dla tych, którzy w poniżeniu i osamotnieniu oczekiwali na śmierć.
Miał świadomość, że praca na zarażonych blokach równała się z szybkim
zarażeniem chorobą i śmiercią. Pomimo tego decyzja zapadła. Spowiadał i
rozgrzeszał konających, karmił ich dusze cząstką konsekrowanej Hostii, budził
nadzieję Nieba - mówił o Domu Ojca, w którym Chrystus przygotował dla nich
wieczne mieszkanie.
O.
Albert stał się wiernym świadkiem tej Miłości, która z krzyża pochyliła się nad
słabym człowiekiem, aby objąć go swoimi ramionami, opatrzyć jego rany i
otworzyć mu bramy Nieba.
Wpatrzony
był nieustannie w przykład Boskiego Mistrza, Pasterza i Stróża dusz naszych.
To
świadectwo O. Alberta pozostało we mnie bardzo silne i żywe. Było ogromnym światłem
i wsparciem na drodze życia zakonnego w Karmelu i decyzji o kapłaństwie. Myślę,
że właśnie jemu zawdzięczam moją ostateczną odpowiedź na Jezusowe wezwanie:
„Pójdź za Mną!”. Pomogło mi w tym osobiste spotkanie z O. Albertem w Krakowie,
gdy podeszły wiekiem był już bardzo chory i msze święte sprawował siedząc na
wózku. Pamiętam jak poruszyła wtedy moje młode serce lektura jego wspomnień
dotyczących pobytu w hitlerowskim obozie zagłady w Dachau. Po jego śmierci (1
marca 1985 r.) zamieszkałem w jego celi zakonnej. Pracując wtedy w archiwum
klasztornym miałem bezpośredni dostęp do jego bogatej spuścizny naukowej,
listów i dokumentów dotyczących jego życia i posługi duszpasterskiej. Studiując
na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie zdecydowałem wtedy o pisaniu
pracy magisterskiej z zakresu teologii dogmatycznej poświęconej mariologii i
józefologii o. Alberta. Zająłem się nim, a On z wysokości Nieba zajął się mną i
moją drogą do kapłaństwa. Doświadczałem mocno jego opieki i pomocy. Dzisiaj
jako kapłan jestem u Matki Bolesnej w Oborach do której o. Albert przychodził
jako dziecko.
Drodzy Przyjaciele Oborskiego Karmelu i
Czciciele Matki Bożej Bolesnej.
Na Wieczerniku Królowej Pokoju w sobotę 22
czerwca 2024 r. podczas Mszy Świętej o godz. 12.00 pragnę pokornie podziękować
za 33 lata kapłaństwa i posługi duszpasterskiej, którą przez 31 lat pełniłem w
Oborach (28.07.1991 – 4.11.1995 i 26.08.1997 – 22.06.2024) i przez blisko 2
lata w niedalekim (20 km) klasztorze ojców karmelitów w Trutowie (5.11.1995 –
25.08.1997).
Z radością i wdzięcznością wobec Boga wspominam
spotkania z dziećmi i młodzieżą podczas katechezy prowadzonej w Szkole
Podstawowej w Stalmierzu (1991 - 1994 i 2000 – 2001) i przez rok w Szkole
Podstawowej w Nowej Wsi (1993 - 1994), należącej do sąsiedniej parafii w
Chrostkowie. Dziękuję za wspaniałe grono pedagogiczne obu szkół, za nasze
spotkania, szczególnie te spotkania opłatkowe. Ze szczególną wdzięcznością
myślę tutaj o Pani Krystynie Szczepańskiej – Gołębiewskiej z Nowej Wsi.
Podczas
pogrzebu w dniu 21 grudnia 2022 r. mówiłem: „Pamiętam, jak w latach 90. – tych przyjeżdżała
na rowerze do Obór i z radością pomagała mi przygotowywać w kościele dekoracje
na Pierwszą Komunię. Wieszała wtedy na dużym płótnie przy ołtarzu kilkadziesiąt
serduszek, które sama własnoręcznie wykonała wpisując w nich imiona i nazwiska
dzieci komunijnych. Widziałem Jej radość i pragnienie by każde z tych małych
dziecięcych serc było zawsze blisko Serca Jezusa i mogło doświadczyć Jego
czułej miłości. Taką była wobec wszystkich dzieci, które spotykała i uczyła w
szkole w Nowej Wsi - zawsze starała się je przybliżać do Serca Boskiego
Nauczyciela i Przyjaciela Dzieci, swoją łagodnością i ciepłym uśmiechem, swoją
życzliwą, mądrą i troskliwą miłością świadczoną także wobec rodziców oraz
innych nauczycieli. Taką była nasza Kochana Siostra Krystyna wobec wszystkich
ludzi, których Opatrzność Boża postawiła na drodze Jej życia.
Dzisiaj
nasze serca, złączone wdzięczną pamięcią i miłością wobec Zmarłej, wracają do
Niej w serdecznej modlitwie – jak opłatek łamany przy wigilijnym stole, w
pogodnej nadziei życia wiecznego, która zajaśniała dla nas wraz z betlejemską
gwiazdą wskazującą Boskie Dzieciątko złożone w żłobie”.
Następnie przez sześć lat (1994 - 2000) byłem
formatorem młodych zakonników jako Magister Nowicjatu Polskiej Prowincji
Karmelitów. Pamiętam o każdym z nich i polecam Bogu
w modlitwie, cieszę się ich odpowiedzią na łaskę powołania, świadectwem miłości
do Zakonu i gorliwością w służbie Bożej w Kościele.
W latach 1991 – 1994 byłem opiekunem ministrantów,
a była to jak na Obory duża grupa chłopaków. Ufam, że skarbu wiary otrzymanego
w rodzinnym gnieździe i pobożnej służbie przy ołtarzu Matki Bolesnej nie
utracili, ale pomnożyli i hojnie starają się nim dzielić dzisiaj ze swoimi
dziećmi. Podobnie jak wielu z nich po upływie 30 lat z radością wspominam nasze
spotkania i wspólne wyjazdy wakacyjne do karmelitańskich klasztorów w Gdańsku,
Krakowie i Lublinie.
Dziękuję za wielki dar Kół Żywego Różańca
w naszej Parafii, które jako opiekun mogłem prowadzić kilka lat i spotykać co
miesiąc w kościele, a także w gościnnych domach zelatorek na wspólnym różańcu i
kawie z ciastkiem. Nasze comiesięczne spotkania w domach zelatorek zaczynały
się co roku w maju od Stalmierza, i poprzez Głęboczek, Obory, Okonin, Chojno,
kończyły się w październiku w Hucie – Chojno. Wyjaśniając trasę odwiedzin tłumaczyłem
żartobliwie, że „objeżdżam wokół jeziora” (w Oborach). Ze szczególną
wdzięcznością wspominam zmarłe już Panie Zelatorki – Reginę Błaszkiewicz, Wandę
Wojciechowską, Stanisławę Foss, Danielę Wiśniewską, Wacławę Pierzynkowską i
Stefanię Kanigowską.
Od
30 lat jestem opiekunem chorych w Parafii, których odwiedzam z darem
sakramentów w pierwszy piątek miesiąca. Widziałem jak bardzo chorzy czekali na
to spotkanie z Jezusem Eucharystycznym, jak wielkie było to dla nich pocieszenie
i umocnienie, w podążaniu razem z Chrystusem „przez krzyż do Nieba”. Widziałem
tak wiele pięknych świadectw czułej i troskliwej miłości ze strony rodziny
czuwającej przy chorym w domu, którzy rozumieli jednocześnie jego potrzeby
duchowe. Dziękuję wszystkim parafianom, którzy pamiętają, aby pomóc choremu w
tym spotkaniu z kapłanem. Przykładem może być dla nas bł. Hanna Chrzanowska,
prekursorka hospicjum domowego w Polsce. W opracowanym przez nią „Rachunku
sumienia pielęgniarki” znalazło się pytanie: „Jak traktowałam sprawy religijne
chorych? Czy o nie dbałam? Czy zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, aby ciężko
chory przyjął Sakramenty święte?”.
Drodzy
Moi! Jakże to ważne, aby przeżywać codzienne trudy, chorobę i wszelkie nasze
ludzkie cierpienia w łączności z Chrystusem, w zjednoczeniu z Jego zbawczą
Ofiarą Krzyża, która sakramentalnie uobecnia się na ołtarzu w każdej Mszy
świętej. To zjednoczenie z Chrystusem Zmartwychwstałym poprzez codzienną
modlitwę i sakramenty Kościoła, a szczególnie regularną spowiedź i częstą
komunię świętą, jest wyrazem naszej wdzięczności i miłości wobec Najświętszego
Odkupiciela, naszej chrześcijańskiej mądrości i roztropności, jest zawsze
źródłem wielkiej pociechy i duchowego umocnienia, szczególnie gdy zbliża się
ostateczna godzina naszej ziemskiej wędrówki.
Z
tej łączności z Panem, z tej komunii miłości z Jezusem Eucharystycznym, rodzi
się pogodna nadzieja zmartwychwstania i życia wiecznego, a serce napełnia się
pokojem.
Od 25 lat jestem odpowiedzialny za
duszpasterstwo pielgrzymów przybywających do Oborskiego Sanktuarium. To ogromna
mozaika grup, które przybywają przez wszystkie dni tygodnia do Domu Matki
Bolesnej. Przybywają grupy parafialne, dzieci komunijne, młodzież maturalna,
chorzy i niepełnosprawni, emeryci, siostry zakonne, klerycy i kapłani, oraz
członkowie wielu wspólnot obecnych w Kościele. Wielu pielgrzymuje do Matki
Bożej całymi rodzinami, jak Święta Rodzina z Nazaretu do sanktuarium w
Jerozolimie.
Przyjeżdżają autokarem i przychodzą pieszo,
z okolicznych miejscowości i z dalekich rejonów Polski (Zielona Góra,
Trójmiasto, Poznań, Białystok, Bełchatów, i wielu innych).
Z daru Bożej łaskawości i niezgłębionego
planu Opatrzności od 22 maja 1999 r.
prowadzę cosobotni "Wieczernik Królowej Pokoju" (ponad tysiąc spotkań
modlitewno – ewangelizacyjnych w których uczestniczyło blisko 800 tys.
pielgrzymów z całej Polski przybyłych w ponad 12 tys. grup autokarowych i wielu
indywidualnie).
A wszystko zaczęło się od małego
ewangelicznego ziarna, od niewielkiej grupy ok. 80 osób przybyłych autokarem z
Mławy i małym busem z Trójmiasta na pierwszy Wieczernik Królowej Pokoju w
sobotę 22 maja 1999 roku.
Tak Maryja rozpoczęła swoje dzieło w
Oborach razem z tymi, którzy odpowiedzieli na Jej macierzyńskie wezwanie.
Jeszcze raz potwierdziła się prawda, że Bóg wybiera i zaczyna się od tego, co
małe i pokorne, co w oczach ludzkich wydaje się mało znaczące. Działa tam,
gdzie znajduje serca otwarte, które szczerze i wytrwale szukają Jego woli, i
tylko w Nim pokładają swoją nadzieję.
Z ogromną wdzięcznością myślę o wszystkich
organizatorach pielgrzymek autokarowych, którzy swoim głębokim nabożeństwem i
miłością do Maryi rozpalali i pociągali innych.
Pani Genowefa Redos (+2024 r.) pisze: „…jestem
organizatorką pielgrzymek z parafii Św. Stanisława Kostki, sanktuarium Bł. Ks.
Jerzego Popiełuszki z Warszawy Żoliborza. Świadectwem moim pragnę uradować i
uwielbić serce Maryi, ukazać moc Jej
wstawiennictwa.
Z serca płynie dziękczynienie za dar
Dobrej Matki w wizerunku Szkaplerza Świętego. Szkaplerz noszę od pierwszej
Komunii Świętej. Maryja jest moją przewodniczką od dziecięcych lat - przez
życie mnie wiedzie. Do Oborskiego Domu Maryja poprowadziła mnie trasą przez
Medziugorje - Oazę Pokoju, Kriżevac, Tichalinę, Szeroki Brieg. Maryja miała
plan przygotować mnie jako narzędzie do posługi w polskim Medziugorje w
Oborach. Drugiego października 1999 roku zaprosiła do Sanktuarium Oborskiego.
Tak zaczęły się comiesięczne pielgrzymki do Oborskiej Matki Bolesnej z
warszawskiego Żoliborza - służba w zaszczepianiu w sercach pielgrzymich wiary w
łaski płynące przez ufne przyjęcie Maryi w Szkaplerzu Świętym. Do portu
oborskiego przypłynęło z warszawskiego Żoliborza ponad 11 tys. osób, aby
uchwycić się Kotwicy, którą jest Matka Boża w Szkaplerzu Świętym”.
To drzewo Matki Bożej jakim jest cosobotni
„Wieczernik Królowej Pokoju” zrodziło liczne owoce w ludzkich sercach i nowe
dzieła pełne Ducha Świętego, jak comiesięczne "Czuwanie z M. B.
Bolesną" (w trzeci piątek m-ca) i comiesięczna Msza św. za chorych (w
drugą niedzielę miesiąca o 11.30) oraz comiesięczna Piesza Nocna Pielgrzymka
Pokutna ze Skępego do Obór.
Z natchnienia Ducha Świętego w dniu 15
września 2008 roku powstała Wspólnota Miłości Matki Bożej Bolesnej
"PIETA", której jestem opiekunem i moderatorem. To Wspólnota łącząca
osoby z całej Polski, która propaguje nabożeństwo do siedmiu boleści Maryi i oddana
jest szczególnej służbie chorym i cierpiącym. Dzięki staraniom Wspólnoty PIETA
odnowiona została kopia Cudownej Figury Matki Bożej Bolesnej znajdująca się w
klasztornej kaplicy (Oratorium). Także z pomocą Wspólnoty PIETA w roku 2011
został wykonany przez rzeźbiarza Ostrowskiego z Lipna wielki wizerunek
Chrystusa Ukrzyżowanego, który po nałożeniu polichromii został umocowany do
krzyża wykonanego przez stolarza śp. Pawła Mazurkiewicza z Wojnowa i uroczyście
poświęcony przez O. Jamesa Manjackala, a na koniec ustawiony na stałe przy
ołtarzu głównym.
Zgodnie z misją Zakonu Karmelitańskiego staram
się gorliwie propagować nabożeństwo do Matki Bożej Szkaplerznej, ukazywać jego
piękno i głębię oraz troszczyć o wpis nowych członków do specjalnej księgi
brackiej prowadzonej od 25 lat w cichości i dyskrecji przez niestrudzoną p.
Halinę z Rypina.
Od 1998 roku starannie gromadzę dokumenty
oraz świadectwa dotyczące życia i kultu o. Wincentego Józefa Kruszewskiego,
karmelity, zmarłego sto lat temu (6 października 1922 r.) w opinii świętości w
Oborach. W tym celu pod koniec lat 90 – tych odwiedzałem jego rodzinne strony w
Płońsku, nawiązałem kontakty z krewnymi i nagrywałem świadectwa - wspomnienia
starych parafian oborskich, którzy pamiętali go z okresu, gdy sami byli jeszcze
małymi dziećmi lub słyszeli o nim z relacji swoich rodziców. W moich homiliach
i konferencjach do pielgrzymów często przywołuję postać tego miłosiernego
Samarytanina z Oborskiego Karmelu i nieustannie doświadczam jego pomocy,
szczególnie w mojej posłudze kapłana egzorcysty. Od 8 lat sprawuję codzienną posługę
Egzorcysty Diecezji Płockiej (od 25 kwietnia 2016 r.).
O. Wincenty w roku 1879 rozpoczął swoją posługę kapłańską i zakonną u
stóp Matki Bożej Bolesnej. Tutaj – przez 43 lata - jak ów ewangeliczny
samarytanin z wielką miłością i oddaniem nieustannie pochylał się nad chorymi
na duszy i ciele. Jako niestrudzony spowiednik i prawdziwy więzień
konfesjonału, ceniony kierownik duchowy i poszukiwany egzorcysta, troskliwy
ojciec dla ubogich i pocieszyciel nieszczęśliwych, często nawiedzający chorych
z darem sakramentów i umiejętnie wykorzystujący dary natury poprzez ziołolecznictwo,
naśladował we wszystkim Boskiego Samarytanina, naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Jeden z dawnych przeorów oborskiego konwentu napisał o nim: „Utrwaliła się opinia u wszystkich, którzy
znali tego kapłana, że tyle dobrego dla ludzi mógł zdziałać tylko święty. On
odszedł do wieczności po nagrodę, ale pamięć o jego cnotach żyje nadal…”.
Wierzę, że ojciec Wincenty jest ciągle cichym
opiekunem i stróżem tego sanktuarium, troskliwym ojcem i wiernym przyjacielem
wszystkich chorych, strapionych i ubogich, zniewolonych nałogami i dręczonych
przez złego ducha, wspomożycielem spowiedników i egzorcystów, wzorem dla
kapłanów i osób konsekrowanych, potężnym orędownikiem i pełnym współczucia
bratem dla wszystkich proszących go o wstawiennictwo u Boga.
W krypcie pod kościołem znajduje się grób
o. Wincentego, przy którym znajdują się liczne kartki z prośbami oraz zdjęcia
tych, którzy proszą go o wstawiennictwo u Boga. Świadczy to o ciągle żywym
kulcie tego cichego i pokornego karmelity, kapłana według Bożego Serca.
W
tej samej krypcie znajdziemy zdjęcia 55 polskich kapłanów więzionych przez
niemieckich gestapowców w murach oborskiego klasztoru (30.10.1939 –
22.02.1940). Od 25 lat czuję się w moralnym obowiązku, aby strzec pamięci o
męczeństwie tych kapłanów i karmelitów. Ich świadectwo heroicznej wiary i
miłości Boga, Kościoła i Ojczyzny staram się często przywoływać podczas spotkań
z pielgrzymami, kapłanami i klerykami nawiedzającymi Oborski Wieczernik Matki
Bolesnej.
Od początku mocno czuję się związany z
Oborską Kalwarią (plenerową drogą krzyżową) erygowaną w 2005 r., do której
utworzenia zachęcałem wielce zasłużonego O. Przeora Andrzeja Malickiego, i
której stacje od początku codziennie rano obchodzę polecając w modlitwie
wszystkich parafian i pielgrzymów, chorych i cierpiących, zniewolonych nałogami
i dręczonych przez złego ducha, przybywających do Domu Matki Bolesnej i
proszących o westchnienie do Maryi w swoich listach i telefonach do klasztoru.
Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Cały Kościół, jako Mistyczne Ciało
Chrystusa, podąża śladami swego Boskiego Założyciela w stronę wielkiego
Jubileuszu 2000 – lecia Odkupienia w 2033 roku. Dlatego w moich homiliach i listach
do Wspólnoty PIETA staram się często wskazywać na potrzebę dobrego
przygotowania do wielkiego Jubileuszu 2000 – lecia Paschy Chrystusa i
szczególnej misji jaką w tym przygotowaniu posiada Oborskie Sanktuarium. To
Święte Miejsce wszystkich nieustannie zaprasza do schronienia się pod płaszczem
opieki Maryi i podążania razem z Nią śladami Boskiego Odkupiciela – „przez
krzyż do Nieba”. Mam pokorną nadzieję, że pomoże w tym napisana i
propagowana przez mnie koronka do siedmiu boleści Maryi za chorych i
cierpiących oraz koronka o uwolnienie za przyczyną Maryi Matki Siedmiu Boleści.
Bracia i Siostry! Pozwólcie, że z prostotą
serca podzielę się z wami jeszcze jednym wspomnieniem:
W dniu moich święceń kapłańskich w roku
1991 Ojciec Prowincjał Piotr Spiller zapytał: - Gdzie chciałbyś pracować?
Odpowiedziałem: - Ojcze, będę tam, gdzie Ojciec Prowincjał zechce. Lecz jeśli
to możliwe, to pragnąłbym pracować w jednym z naszych sanktuariów maryjnych. -
Dobrze. Będziesz w Oborach u Matki Bolesnej. Odpowiedział, uśmiechając się życzliwie.
Dziękuję dzisiaj Dobremu Bogu za drogę,
którą mnie prowadził do kapłaństwa i do Obór.
Dziękuję
Bożej Opatrzności za ten wielki dar 33 lat życia zakonnego i posługi
kapłańskiej w Oborach. Dziękuję Matce Bolesnej za te wszystkie lata służby u
Jej stóp i za ocalenie życia w wypadku samochodowym w piątek 28 stycznia 2005
roku, gdy wracałem do Jej Domu w Oborach. Dziękuję za Jej opiekę nad wszystkimi
uczestnikami tego zdarzenia. We wszystkim, co się wtedy wydarzyło dostrzegam
szczególny znak czułej i troskliwej opieki Matki niebieskiej. Czuję, że życie
zostało mi jakby przedłużone i na nowo darowane. Prawdziwie Maryja Bolesna jest
Matką życia mojego, od tej chwili moje życie jeszcze bardziej do Niej należy.
Bł.
Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, koronator Oborskiej Piety, uczył: „Mamy w
ojczyźnie naszej błogosławione doświadczenia dziejowe, które nakazują nam ufać
i we wszystkim zawierzać Matce Chrystusowej, Matce Kościoła i Królowej naszego
narodu. Jeśli chcemy pomagać innym, nie możemy się obejść bez pomocy Matki
Chrystusowej i naszej. Musimy oddać się Jej całkowicie, aby mogła się nami
posługiwać według swojej woli, dla dobra Kościoła i ludzi. Musimy stać się Jej
pomocnikami”.
Dziękuję
dzisiaj za 33 Chrystusowe lata życia i posługi kapłańskiej w ciszy Oborskiego
Karmelu u stóp Maryi, Mater Dolorosa. Jej Niepokalanemu Sercu i macierzyńskiemu
prowadzeniu całkowicie zawierzyłem, i dzisiaj to zawierzenie odnawiam: totus
Tuus Maryjo! Jej czułej opiece powierzam wszystkich których spotkałem i których
jeszcze spotkam.
Drodzy
Przyjaciele! Dzisiaj ponownie zapraszam Was wszystkich do tego całkowitego
oddania i zawierzenia Matce Bożej. Uchwyćmy się mocni dłoni Maryi i podążajmy
razem jako „Pielgrzymi Nadziei”.
Dziękuję
dzisiaj Najsłodszemu Sercu Jezusa Dobrego Pasterza, że w tym „podążaniu razem”
do królestwa niebieskiego doświadczałem tak wiele ludzkiego ciepła i życzliwego
wsparcia ze strony parafian, pielgrzymów oraz wielkiego grona przyjaciół
naszego klasztoru. Dziękuję w szczególny sposób za wsparcie duchowe członków wspólnot
oddanych modlitwie za kapłanów: „Margaretka”, „Złota Róża” i „Dzieło Duchowej
Adopcji Kapłanów” oraz Wspólnocie Miłości M. B. Bolesnej „PIETA”.
Drodzy
Moi! Uwielbiajmy wspólnie Dobrego Boga za dar i tajemnicę Chrystusowego
Kapłaństwa, dziękujmy za naszych parafialnych duszpasterzy i módlmy się o ich
uświęcenie.
Prośmy,
za przyczyną Maryi, Matki wszystkich kapłanów, aby pomnażały się szeregi tych,
którzy będą w dzisiejszym świecie prawdziwymi świadkami Miłości
Ukrzyżowanej i apostołami Zmartwychwstałego Pana, pasterzami według Bożego
Serca, odważnymi głosicielami Ewangelii Życia i gorliwymi szafarzami Bożego
Miłosierdzia rozlewającego się w sakramentach Kościoła i darze kapłańskiego
błogosławieństwa.
o. Piotr Męczyński O.Carm.
|