Siostra Marietta MSF ze Zgromadzenia
Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny z Mławy, która od ponad 40 lat katechizuje
dzieci i młodzież, wspomina:
„Na przełomie lipca i sierpnia 1998 roku udałam
się na pielgrzymkę autokarową do Medjugorja na międzynarodowy Festiwal Młodzieży.
Bardzo się wzruszyłam, że w Tichalinie, 30 km od Medjugorja, o. Piotr Męczyński
O.Carm., karmelita z Obór, duchowy opiekun naszej grupy pielgrzymkowej zaproponował
nam przyjęcie szkaplerza karmelitańskiego. Ja odczytałam to jako gest samej
Maryi, która wprost wyszła po nas by przygotować serca przez okrycie świętym szkaplerzem i w ten sposób ułatwić
nam spotkanie z Jej Synem i z Sobą w miejscu do którego zdążaliśmy. Samo
Medjugorje to miejsce duchowych doświadczeń i przeżyć, które trudno opisać
zwłaszcza te pierwsze, teraz po 25 latach.
To co pozostało do dziś i zdaje się że nie
tylko we mnie, to głęboka potrzeba kontynuowania tych duchowych doświadczeń po
powrocie do domu. Rozwiązanie tych narastających pragnień podsunął nam sam o.
Piotr kiedy tak pięknie i szczerze zapraszał nas do Sanktuarium Matki Bożej
Bolesnej w Oborach na duchową kontynuację pielgrzymowania. I tak bardzo prosił
byśmy niczego nie robili sami, bez porozumienia z kapłanami w parafiach z
których pochodziliśmy.
Jeszcze
jesienią tego roku pojechałyśmy zobaczyć te Obory o których o dziwo nigdy nie
słyszałam choć pochodzę z Mazowsza, tu się urodziłam i pracuję przez większość
mojego życia. A po kilku miesiącach wyruszyliśmy z Mławy pielgrzymką autokarową
do Obór na pierwszy Wieczernik Królowej Pokoju . Był 22 maja 1999 roku i małe
Medjugorje w Oborach. Najpierw to były co miesięczne spotkania, a od lipca 2001
roku co sobotnie. O. Piotr, jako kustosz oborskiego sanktuarium, szczególną
troską i opieką duchową otaczał zawsze ludzi chorych na duszy i ciele.
Wieczernikom zawsze towarzyszyła możliwość skorzystania z sakramentu pokuty
oraz modlitwa wstawiennicza kapłanów o uzdrowienie duszy i ciała a także
możliwość przyjęcia Szkaplerza Świętego. Ile było tych przemieniających spotkań,
umocnienia wiary, połączenia się rodzin czy porzucenia nałogów, to zdaje się do
końca nikt nie wie, nawet o. Piotr tak skrzętnie i wielkodusznie przygotowujący
każdy modlitewny Wieczernik.
Czym jest dziś dla mnie po 25 latach
Wieczernik Oborski? Przeżyłam w odniesieniu do proponowanej kontynuacji spotkań
medjugorsko – oborskich powierzoną mi pracę katechetyczną i apostolską oraz
dane mi przez Pana cierpienie fizyczne i duchowe. Udział w Wieczernikach był w
tym czasie moją ostoją. Kiedy wszystko zdawało się gasnąć, pojawiał się brak
sił i zdrowia, zawodziła wierność, której tak pragnęłam, kiedy gasła nadzieja
na współpracę w tworzeniu dobra pośród ludzi, którzy zdawali się być do tego
powołani. Wtedy zostawiałam wszystko i jechałam z dorosłymi, z dziećmi,
niepełnosprawnymi czy z młodzieżą lub indywidualnie na Wieczernik Oborski. To
mi dawało siłę, pokój w trudnościach i nadzieję, że to co po ludzku słabe i
mizerne i mało efektowne nie wymknęło się Panu Bogu spod kontroli. To
doświadczenie się pogłębia i umacnia zwłaszcza teraz pod koniec mojego
posługiwania katechetycznego. Ufam, że Maryja Matka Boża Bolesna i Królowa
Pokoju przeprowadzi mnie bezpiecznie przez zbliżający się ostatni etap mojego życia
i posługiwania. Uczę się godzić z coraz to mniejszą aktywnością fizyczną, narastającym
czasem cierpienia i zbliżania się ku wieczności. Mam głęboką nadzieję, że kiedy
nadejdzie właściwy dzień, Maryja tak jak w Tichalinie i w Oborach wyjdzie mi
naprzeciw, przedstawiając swemu Synowi. Za
każde dobro , które się wydarzyło przez te 25 lat, Bogu Najwyższemu niech będą
dzięki”.
|