11.12.2024
Chodźmy na górę Pana i wejdźmy do Jego świątyni!


Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

Drodzy Pielgrzymi i Przyjaciele Oborskiego Sanktuarium!

W progu Roku Jubileuszowego Wcielenia Syna Bożego, naszego Pana Jezusa Chrystusa, z ciszy Oborskiego Karmelu rozlega się głośne wołanie: „Chodźmy, wstąpmy na Górę Pańską, do świątyni Boga … Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami.” (Iz 2, 3).

I

Błogosławiony Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, stając na wzgórzu Matki Bolesnej w dniu koronacji (18 lipca 1976 roku), mówił: 

„Oto ustał smutek, przeszły burze dziejowe, a świątynia, która nieraz płonęła, stoi odbudowana wytrwale i cierpliwie przez zasłużonych stróżów Sanktuarium, Ojców Karmelitów. Wszystkie męki minęły, a w Sanktuarium Oborzańskim trwa nadal spokojnie Maryja...”.

Ks. Walenty Załuski, proboszcz z Gójska, wspominając swoje pielgrzymowanie z kompanią Osiecką do Oborskiego Sanktuarium w roku 1899 napisał: „Po kilkugodzinnej drodze, zbliżyliśmy się do Obór. Było to już pod wieczór, ukazała się nam wysoka wieża klasztorna i przynęcała ku sobie! Spuściliśmy się z góry w głęboki parów, który nas doprowadził na miejsce. Wysokie wierzby ocieniały drogę, doszliśmy do wioski. Domy z obu stron schludne, niektóre nawet okazałe…, droga wiodła teraz do góry, mając z lewej strony dolinę, na której szemrał wartki strumień. Ukazał się sad klasztorny, nie szeroki, ale – długi, a ponad nim – mury klasztorne i wspaniała wieżyca kościelna!.. Przy bramie stanęli OO. Karmelici wraz z ojcem przeorem Dyonizym Mierzwickim (jego portret znajduje się w klasztorze). Weszliśmy do kościoła z pieśnią ”Kto się w opiekę…” i stanęliśmy przed Bolesną Matką Boską Oborską!... Prosiłem OO. Karmelitów o spowiedź parafian moich i gościnność. O. Wincenty [Kruszewski] odpowiedział i jasno wykazał cel pielgrzymek do miejsc cudownych. Odśpiewaliśmy „Pod Twoją obronę” i usiedliśmy do konfesjonałów. Praca była nie lada, bo kompania Osiecka była liczna i wielu zresztą przybyło okolicznych pielgrzymów na odpust do Obór”.

Pani Bolesna dana nam przez Chrystusa w testamencie z krzyża za Matkę trwa tutaj wiernie ze swoimi dziećmi, pociesza i podtrzymuje w chwilach próby, pomaga w dochowaniu wierności chrzcielnemu przymierzu z Bogiem i zachowaniu dziedzictwa wiary ojców, niestrudzenie prowadzi nas do miłosiernego Serca Zbawiciela czekającego na nas przy kratkach konfesjonału i jak wieczna lampka wskazuje nam źródło życia ukryte w tabernakulum ołtarza – Jezusa obecnego w Świętej Hostii.

Ktoś powiedział: „Ja tu nie przychodzę jak do muzeum, by nasycić się zabytkami, zapachem przeszłości, dotknąć dorobku tradycji, ale przede wszystkim kieruję moją uwagę i serce na tego, który tu zawsze jest, dzień i noc, w Najświętszym Sakramencie”.

Święta Siostra Faustyna Kowalska, Apostołka Bożego Miłosierdzia, w swoim Dzienniczku napisała: „O, gdyby dusze wszystkie wiedziały, Kto mieszka w świątyniach naszych, to nie byłoby tyle zniewag i nieuszanowania w tych miejscach świętych” (Dz. 409).

Drodzy Moi! Te słowa Mistyczki z Krakowa są dla nas wezwaniem do stałej troski o Dom Boży i gorliwości w chwałę jaką należy składać Bogu na tym miejscu świętym.

Przykładem może być dla nas o. Wincenty Kruszewski, zmarły sto lat temu w opinii świętości karmelita z Obór, który „najchętniej przebywał w świątyni, modląc się, słuchając spowiedzi, przystrajając ołtarze. On sam był prawdziwą ozdobą tego kościoła”. Wszystkim mówił o miłości i mocy wstawiennictwa Matki Bolesnej, której był całkowicie oddany.

O. Wincenty uczył słowem i przykładem, że nasza troska o Dom Boży nie powinna ograniczać się tylko do tej świątyni materialnej w której się gromadzimy w Dzień Pański na sprawowaniu Eucharystii.

Św. Paweł Apostoł przypomina: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? (...) Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście” (1Kor 3,16-17).

A zatem nie tylko chodzi o tę świątynię materialną w której spotykamy się na modlitwie i oddajemy Bogu kult publiczny, w której słuchamy Słowa Bożego, przyjmujemy sakramenty Kościoła i sprawowana jest Najświętsza Ofiara Mszy Świętej. Jak uczy św. Cezary z Arles: „Bóg mieszka nie tylko w „świątyniach zbudowanych ręką ludzką”, nie tylko w domu uczynionym z drzewa i kamieni, ale przede wszystkim w duszy, stworzonej na obraz Boga ręką samego Stwórcy. (...) Jakimi chcemy oglądać kościół, ilekroć doń przychodzimy, tak też powinniśmy przygotować nasze dusze. Chcesz, aby bazylika była piękna? Nie zaśmiecaj swej duszy brudem grzechów. (...) Podobnie jak ty wchodzisz do tego oto kościoła, tak Bóg pragnie wejść do świątyni twej duszy”.

Nad drzwiami głównymi frontonu oborskiej świątyni widnieje łaciński napis:

„Deo Optimo Maximo

In honorem Beatae Dei Genitrix Virginis Mariae

De Monte Carmelo

RENOVATUM

Anno Domini MDCCXCV (1795)”.

W tłumaczeniu słowa te znaczą:

„Na chwałę i uwielbienie Bogu Najlepszemu i Najwyższemu oraz ku czci Błogosławionej Bożej Rodzicielki Dziewicy Maryi z Góry Karmel świątynię tę odnowiono w Roku Pańskim 1795”.

Ten napis z końca XVIII wieku mówi nam o odnowieniu tej świątyni poświęconej Bogu i dedykowanej szczególnej opiece i orędownictwu Najświętszej Maryi Panny. Z pewnością nie było to jedyne odnowienie tej świątyni. Dzisiaj ten napis w jakiś sposób przypomina nam o potrzebie częstej duchowej odnowy tej świątyni jaką stał się każdy z nas w dniu naszego chrztu. 

Chrześcijanin jest świątynią Boga, „miejscem świętym”, „chodzącym tabernakulum”, Bóg w nim przebywa. Jeśli mamy świadomość tej rzeczywistości, traktujemy poważnie swoje życie, traktujemy poważnie zmaganie z grzechem i powołanie do świętości. Pamiętamy, że od chwili chrztu jesteśmy poświęconą Bogu świątynią, a trwając w grzechu dokonujemy profanacji tej świątyni.

Jeśli Bóg nie znajdzie miejsca w moim sercu i w moim życiu, to na nic się zdadzą wszelkie świątynie, choćby najwspanialsze i ze szczerego złota.

W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus z miłością wzywa nas do ciągłego oczyszczenia świątyni naszego serca. On sam dokonuje tego, ale zawsze przy naszej współpracy, szczególnie, gdy z pokorą i skruchą przystępujemy do kratek konfesjonału i podejmujemy trud codziennej walki z naszymi słabościami.

O tym przypominał tutaj nieustannie świątobliwy Ojciec Kruszewski, jako prawdziwy więzień konfesjonału i wierny sługa Sakramentu Pojednania.

Pewnego dnia podczas odprawiania egzorcyzmu nad opętaną osobą, szatan miał mu powiedzieć: „Całą świątynię zrujnuję”. „Nie wolno!” ‒ odpowiedział zdecydowanie Ojciec Wincenty. Tak. Zmarły w opinii świętości Karmelita, troszczył się o tę świątynię materialną, ale przede wszystkim, jako gorliwy spowiednik i egzorcysta, przypominał, że „świątynia Boża jest święta i my nią jesteśmy, jeśli tylko Duch Boży mieszka w nas”. Troska o zbawienie dusz, o Bożą świątynię w ludzkich sercach, pochłaniała Go całkowicie.

Dlatego niestrudzenie wzywał do nawrócenia, do walki z wadami narodowymi, z tym co zatruwa i osłabia ducha narodu.

Przypominał, że tym, co niszczy Bożą świątynię w każdym z nas jest trwanie w grzechu śmiertelnym, w zatwardziałości serca, we wzajemnej nienawiści i braku przebaczenia, oraz obojętności na potrzeby bliźnich.

II

Drodzy bracia i siostry!

W oborskiej świątyni po odnowieniu Cudownej Figury Matki Bożej Bolesnej, a następnie ołtarza głównego i stalli zakonnych przyszedł czas na odnowienie ambony, zaprojektowana jest także renowacja ołtarza św. Józefa oraz w przyszłości kolejnych ołtarzy. Prace konserwatorskie zmierzają do tego, aby przywrócić tej karmelitańskiej świątyni jej pierwotny wygląd i piękno.

Od kilku miesięcy trwa także remont 45 – metrowej wieży kościoła w Oborach wybudowanej w połowie XVIII wieku. Naszą uwagę zwracają widoczne z daleka rusztowania wokół wieży, cieszy nowa miedziana blacha na kopule odbijająca słoneczne promienie.

Warto zwrócić uwagę, że remont naszej wieży jak każdy odmawiany pacierz rozpoczął się od znaku krzyża. Umieszczony w zwieńczeniu kopuły duży i ciężki krzyż zaczął się niebezpiecznie chwiać na wietrze. Żeby zdjąć i odnowić ten krzyż znajdujący się na szczycie konieczne okazało się postawienie rusztowania wokół wieży. A po odnowieniu krzyża i oględzinach stanu wieży przez konserwatorów zapadła decyzja o jej całościowym odnowieniu. Dlatego mówię, że na początku był krzyż. I myślę, że ma to znaczenie głębsze – także w wymiarze duchowym. Na początku każdej prawdziwej odnowy duchowej chrześcijanina znajduje się osobiste spotkanie z Chrystusem Ukrzyżowanym i odpowiedź na Jego wielką miłość przez zerwanie z grzechem, pokutę i nawrócenie, wejście na drogę życia Jego Ewangelią miłości we wspólnocie dzieci Kościoła.

Wieża kościelna wznosząca się ku niebu jest zatem jakby potężnym drogowskazem, wskazówką ukazującą cel przyświecający tym, którzy odbywają jeszcze doczesną pielgrzymkę i gromadzą się w świątyni. A ciemną nocą promienieje łagodnym światłem, jak lampa, ze swego szczytu, wskazując gdzie jest nasza nadzieja i skąd możemy spodziewać się pomocy w dźwiganiu codziennego krzyża.

O tej bliskości miłującego Boga i o tym celu naszej ziemskiej pielgrzymki przypomina nam odnawiana obecnie wieża Oborskiego Sanktuarium.

Wieża zwieńczona krzyżem wskazuje nam na Jezusa, Baranka Bożego, obecnego z nami i dla nas w sakramencie Miłości, który z każdego ołtarza i z każdego tabernakulum woła: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Wieża kościoła przypomina nam o tym zaproszeniu na Ucztę Miłości przygotowaną przez Pana i o potrzebie czujności na drodze prowadzącej do Nieba, przypomina o łączność między Niebem i ziemią, z jednej strony poprzez modlitwę wznoszoną do Pana w świątyni, a z drugiej o Bożej opatrzności i spływających od Niego łaskach.

Ze wzruszeniem wspominam wypowiedzi naszych chorych parafian odwiedzanych z posługą kapłańską w pierwszy piątek miesiąca. Przez całe życie wiernie przychodzili do tej świątyni na niedzielne spotkanie z Jezusem Eucharystycznym i Matką Bolesną. Dzisiaj, gdy ze względu na stan zdrowia nie mogą tutaj przybyć, jakże wielką pociechą jest dla nich comiesięczne spotkanie z kapłanem, który przynosi im Eucharystię, a nawet – jak sami zaświadczają – samo tylko spojrzenie przez okno ich domu na widoczną z odległości kilku kilometrów wieżę oborskiego kościoła, która wraz z dźwiękiem dzwonów zaprasza do modlitewnego spotkania z Chrystusem i z Matką Bolesną w codziennym Różańcu.

Oni wiedzą i głęboko ufają, że z tego Świętego Miejsca, które wskazuje im wieża kościoła, Mater Dolorosa nieustannie obejmuje ich swoim czułym spojrzeniem, pociesza i podtrzymuje w drodze prowadzącej śladami Jej Cierpiącego Syna do Domu Ojca w Niebie.

Na wieży oborskiego kościoła, podobnie jak na wielu innych, umieszczono zegar z tarczami na cztery strony świata. Ma on swoją ponadczasową symbolikę, albowiem jedna z tych godzin będzie naszą ostatnią. Zegar ten przypomina: „Czas ucieka, wieczność czeka”.

Jeden ze starszych kapłanów wypowiedział takie słowa: „Towarzyszyłem wielu ludziom, którzy stawiali ostatni krok w stronę wieczności. Wśród nich byli profesorowie, artyści, ludzie wybitni i najzwyklejsi. Nigdy nie spotkałem człowieka, który by w ostatnim momencie życia żałował czasu spędzonego w kościele. Nie spotkałem człowieka, który by obejmując spojrzeniem całe życie żałował, że chodził na Mszę św., słuchał kazań i modlił się w kościele. Przeciwnie, często moi rozmówcy żałowali, że za mało czasu spędzili w kościele”.

Bracia i Siostry! Nie lekceważmy tego świadectwa. W chwili ostatniej, najlepiej widać to, co ważne.

Odnawiana wieża Oborskiego Sanktuarium niech będzie dla nas wezwaniem do odnowy naszej osobistej relacji z Chrystusem Zmartwychwstałym, obecnym i działającym w Kościele, do spotkania z Nim w codziennej modlitwie i niedzielnej Eucharystii, regularnej comiesięcznej spowiedzi i częstej komunii świętej oraz większego zaangażowania w dzielenie się radością tego spotkania i życia Ewangelią, z tymi, którzy Go jeszcze nie spotkali i nie doświadczyli Jego miłującej obecności w Kościele. Myślę tutaj z troską także o dzieciach i młodzieży, którzy będąc pozbawieni domowej katechezy – czyli zachęty i przykładu chrześcijańskiego życia swoich rodziców, coraz częściej rezygnują z udziału w katechezie szkolnej.

Trzeba, abyśmy jak ta wieża kościelna, wznosząca się wysoko ku niebu, pomogli im odnaleźć drogę do Jezusa, skierować ku Niemu myśli i czyny, z odwagą za Nim podążać i z ufnością powierzyć Jego Sercu.

Pewna młoda kobieta wspomina jak w swej beztrosce, pływając na materacu, została uniesiona przez fale morza. Nie miała sił, aby powrócić, a na oddalającym się nieustannie brzegu widziała już tylko wieżę kościoła. Została jej tylko gorąca modlitwa, którą Bóg wysłuchał.

Św. Paweł Apostoł w jednym ze swoich listów pisze: „Chodzi o to, abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki, na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu”.

Jak mogliśmy się przekonać z niedawnej historii wielu było tych, którzy próbowali sprowadzić ludzkość na „manowce fałszu”.

Na fasadzie dawnego kościoła karmelitów w Bołszowcach na Ukrainie do dziś pozostały resztki liter hasła: „Kołchoz – jedyna droga do zamożnego życia”. Po drugiej wojnie światowej stacjonował tam garnizon NKWD. Dla utrzymania wojskowych władza radziecka zdecydowała w 1949 r., aby rozmieścić w kościele hodowlę świń. W 1955 r. pomieszczenie kościoła wykorzystywano jako spichlerz na ziarno, potem magazyn nawozów sztucznych. Ten stan profanacji kościoła utrzymywał się przez 50 lat. Jeszcze pod koniec XX wieku świątynia Bołszowiecka reprezentowała sobą symbol totalnego spustoszenia.

Film ,,Pokuta” w reżyserii Tengiza Abuładze stanowi gorzki rozrachunek ze stalinizmem. Ostatnia scena filmu ukazuje kobietę w oknie, którą przechodząca obok staruszka pyta, czy ta droga prowadzi do kościoła. Kiedy dowiaduje się, że przy tej ulicy nie ma kościoła, staruszka odpowiada: „Co jest warta droga, która nie prowadzi do kościoła?”.

Na jednym z konfesjonałów w Watykanie umieszczona została sentencja, która zwraca się do Boga w następujących słowach: „Oddalić się od Ciebie to upaść, do Ciebie powrócić to powstać. Trwać w Tobie to żyć”.

Drodzy bracia i siostry, stajemy dzisiaj w obliczu kolejnej fali bezbożności i demoralizacji zagrażającej młodemu pokoleniu Polaków. Ciąży na nas wielka odpowiedzialność wobec Boga, Kościoła i Ojczyzny, aby nie dali się zwieść przez złego ducha i w nie utonęli w morzu nowej zgubnej ideologii spod znaku tęczowej flagi.

Trzeba abyśmy własnym przykładem i pięknem chrześcijańskiego życia pomogli im doświadczyć radości spotkania z Chrystusem i czułej miłości Jego Serca, odnaleźć w Kościele prawdziwy dom, w Ewangelii busolę i nadprzyrodzony GPS prowadzący drogą zbawienia, a w krzyżu najważniejszy drogowskaz kierujący nasze myśli i czyny w kierunku ostatecznego celu, niczym latarnia morska, prowadząca bezpiecznie łódź naszego życia do Portu Zbawienia Wiecznego. Amen.

o. Piotr Męczyński O.Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio