05.01.2025
„Oto stoję u drzwi i kołaczę…” (Ap 3, 20)


Drodzy bracia i siostry!

W wigilię uroczystości Narodzenia Boskiego Odkupiciela papież Franciszek otworzył „Drzwi Święte” w Bazylice Św. Piotra i zainaugurował Rok Jubileuszowy 2025 – rocznicy narodzenia w ludzkim ciele Odwiecznego Syna Bożego, naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.

Z pewnością na długo pozostanie w naszej pamięci obraz papieża siedzącego na wózku inwalidzkim, zanurzonego w głębokiej modlitwie, który na znak rozpoczęcia Jubileuszu Wcielenia Syna Bożego otworzył i jako pierwszy przekroczył „Drzwi Święte”. W swojej homilii na Pasterce Ojciec Święty pięknie powiedział:

„Siostro, bracie, w tę noc, to dla ciebie otwierają się „drzwi święte” Bożego Serca. Jezus, Bóg z nami, rodzi się dla ciebie, dla mnie, dla nas, dla każdego mężczyzny i każdej kobiety”.

W Bożonarodzeniowym orędziu Urbi et Orbi, Ojciec Święty zachęcał: „Bracia i siostry, drzwi Serca Boga są zawsze otwarte, powróćmy do Niego! Powróćmy do Serca, które nas miłuje i nam przebacza! Pozwólmy, aby nam przebaczył, pozwólmy, aby pojednał nas ze Sobą!

To oznaczają Drzwi Święte Jubileuszu, które otworzyłem wczoraj (tzn. 24 grudnia) wieczorem, tutaj, u Świętego Piotra: przedstawiają one Jezusa, Bramę zbawienia otwartą dla wszystkich. Jezus jest Bramą, którą miłosierny Ojciec otworzył pośrodku świata, pośrodku historii, abyśmy wszyscy mogli do Niego powrócić. Wszyscy jesteśmy jak zagubione owce i potrzebujemy Pasterza oraz Bramy, aby powrócić do domu Ojca. Jezus jest Pasterzem, Jezus jest Bramą.

Bracia i siostry, nie lękajcie się! Drzwi są otwarte, szeroko otwarte! Przyjdźcie! Pojednajmy się z Bogiem, a wówczas będziemy pojednani z samym sobą i będziemy mogli pojednać się między nami, nawet z naszymi nieprzyjaciółmi. Tak, Boże miłosierdzie może wszystko, rozwiązuje wszelki węzeł, burzy wszelki mur podziału, gasi nienawiść i ducha zemsty. Przyjdźcie! Jezus jest Bramą pokoju”.

O tym przypomina nam Święta Siostra Faustyna, gdy zwraca się do Boga słowami: „Miłosierdzie Cię pobudziło, żeś sam raczył zstąpić do nas i wydźwignąć nas z nędzy naszej”.

„Dziecię Jezus przychodzi, by zająć się naszym życiem i naszą ludzką biedą, by uwolnić nas od grzechu, śmierci i szatana” (Bp Szymon Stułkowski).

„Jest to możliwe tylko dzięki Chrystusowi, który obiecał: Ja jestem bramą. Jeśli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony (J 10, 7)” (Bp R. Kamiński).

Jak mówi św. Augustyn: „Wielki chory leżał na ziemi i dlatego potrzeba było wielkiego lekarza z nieba”.

„Dziś Syn Boży się narodził: wszystko się zmienia – mówi nam dalej Papież Franciszek. Zbawiciel świata staje się uczestnikiem naszej ludzkiej natury, nie jesteśmy już samotni i opuszczeni”.

„W Jezusie Ojciec dał nam brata, który wychodzi, by nas szukać, kiedy jesteśmy zdezorientowani i zatracamy kierunek; wiernego przyjaciela, który jest zawsze blisko nas; dał nam swego Syna, który nam przebacza i podnosi z grzechu”. „On, zstąpił między nas, aby nas podnieść i przyprowadzić z powrotem w objęcia Ojca”.

Odwieczny Syn Boży, „Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca”, w tajemnicy Wcielenia w łonie Świętej Dziewicy przyjął naszą ludzką naturę, abyśmy mogli stać się uczestnikami Jego Boskiej natury. O tym przypomina nam dzisiaj Św. Jan Apostoł w swojej Ewangelii pisząc: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. (…) Wszystkim tym, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi”.

Drodzy bracia i siostry!

„Bóg przychodzi w Jezusie narodzonym w Betlejem, aby podać nam swą rękę. Teraz jest czas na nasz ruch, na nasz powrót, na wyciągnięcie naszych rąk do Bożej, ojcowskiej ręki”.

O tym przypominają nam słowa poezji:

Gdy Bóg się rodzi i moc truchleje,
Najważniejsze jest to, co się w naszych sercach dzieje!
Mały Jezus co rok do naszych drzwi puka
I co rok w naszych domach miłości szuka.

Kard. Raniero Cantalamessa, wieloletni kaznodzieja papieski, zachęca: „Otwórzmy przed Nim drzwi naszego serca. Uczyńmy z niego kołyskę dla Dzieciątka Jezus. Niech w chłodzie tego świata poczuje ciepło naszej miłości i naszą wielką szczerą wdzięczność!”.

Do tego wzywa nas Św. Jan Paweł II, gdy woła: „Nie bójcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!” (22.10.1978). 

Na jednym z obrazów religijnych Pan Jezus znajduje się w ogrodzie i puka w ogromne dębowe drzwi. Człowiek, który namalował obraz nazywa się Holman Hunt. Miał wtedy 26 lat. Kiedy ukończył swe dzieło, zwołał rodzinę i przyjaciół, aby mogli jako pierwsi je ujrzeć. Gdy obraz ukazał się ich oczom, w pomieszczeniu zrobiło się bardzo cicho i każdy ze zgromadzonych stał wchłaniając klimat obrazu. Po chwili ludzie zaczęli komentować jakie wrażanie wywarł na nich ten obraz. Jeden z przyjaciół odezwał się nieśmiało: „Holman, to bardzo piękny obraz, ale czy nie zapomniałeś czegoś?” „Cóż mogłem zapomnieć”- zapytał zdziwiony malarz. Na to przyjaciel rzekł: „Klamki. W drzwiach nie ma klamki”. Holman uśmiechnął się i odpowiedział: „Oh, nie! Nie zapomniałem o klamce. Kiedy Jezus puka do drzwi twojego serca, klamka jest od WEWNĄTRZ”.

W jednej z pieśni religijnych śpiewamy:

„1. Pan Jezus do serca twojego chce wejść:

Czemu w uporze swym trwasz?

On czeka na progu, nie pozwól Mu przejść,

Jaką odpowiedź Mu dasz?

Refren:

Tyle już razy na dworze Pan stał!

I teraz znów czeka u drzwi,

Byś sam z własnej woli zaprosić Go chciał:

On wieczne szczęście ci da!

2. Wiesz dobrze, że szczęścia nie może świat dać Szczęście u Zbawcy jest nóg.

On pokój i radość do serca chce wlać,

Pozwól przekroczyć Mu próg!”

Drodzy bracia i siostry! „Warto uświadomić sobie, że Chrystus stale puka do drzwi naszego serca. On pragnie być z nami każdego dnia, nie tylko w Boże Narodzenie. Nie wchodzi jednak bez naszego zaproszenia, przyzwolenia. Chce, byśmy Go wyczekiwali, szukali Jego obecności, starali się o nią. Nasze pragnienie spotkania z Panem jest otwarciem drzwi dla Niego. Wystarczy, że są uchylone – ale z każdym kolejnym dniem możemy je otwierać coraz szerzej. Dzięki temu obecność Jezusa staje się coraz mocniejsza.

Gdy On przychodzi, napełnia nasze serca swoim pokojem i miłością. Jego łaska umożliwia coraz większą bliskość – sam to obiecuje: Jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną (Ap 3, 20b)” (Ewa Czerwińska).

„Bóg zawsze czeka na nasz znak, na nasze TAK, na uchylone drzwi. Nigdy nie wejdzie do naszego życia nieproszony. Choć ma moc, aby zwyciężyć każdy nasz grzech, wymazać każdą winę, zapełnić każdy brak, złamać wszelką słabość, nie użyje jej, jeżeli Mu na to nie pozwolimy. W tym sensie Jego moc jest do naszej dyspozycji - tylko od nas zależy, czy z niej skorzystamy. Jak mawiał o. Emiliano Tardif: "Jest jedna rzecz, której Jezus nie może zrobić - wejść do twego serca wbrew twojej woli".

Dlatego Pan Jezus ciągle stoi u drzwi naszego serca i puka. Czeka w pogotowiu. Wygląda nas u drzwi, co jakiś czas znowu woła. Nigdy nie odchodzi, nigdy nie rezygnuje, lecz nasłuchuje choćby najcichszego wołania o pomoc z wnętrza domu, w którym sami sobie próbujemy być panami, by nam pomóc.

Jezus zwyciężył wszelki grzech. Moc Jego ofiary jest na wyciągnięcie ręki, dostępna dla każdego. Wystarczy poprosić. Nie trzeba się w żaden sposób wysilać, zapracowywać, zasługiwać. Boża łaska przychodzi nawet wtedy, gdy jesteśmy nieprzygotowani. Jezus czeka tylko na nasze przyzwolenie. Nie wymaga od nas niczego, zanim okaże nam łaskę. Do umiłowanego narodu Izraela zawsze mówił, że to On sam pierwszy go uratuje, aby mógł postępować zgodnie z Jego wolą, święcie i nieskalanie.

Aby zaczerpnąć ze zdroju łaski, aby otrzymać usprawiedliwienie z grzechów, wystarczy przyjść. Przyjęcie tej łaski zobowiązuje nas do życia bez grzechu, ale Bóg nie oczekuje wcale, że nam się od razu uda, ze nigdy więcej nie upadniemy. On oczekuje tylko, że niezależnie od tego jak źle się będzie działo, przyjdziemy z tym do Niego, aby mógł nam pomóc.

Wystarczy otworzyć drzwi. Nie musisz przygotowywać domu, nie musisz udawać, że w twoim sercu wszystko jest w porządku, stwarzać pozorów. On wie, jak jest. Niczego przed Nim nie ukryjesz. Po prostu wpuść Jezusa do swojego życia, a On odmieni twój los, uzdrowi serce i będzie cię strzegł. Z Jego łaską zwyciężysz. Bez niej nic nie zrobisz.

Mieszkać z Bogiem pod jednym dachem, razem serce przy sercu - taki jest cel pokuty i pojednania, taki jest cel Komunii. Zostaliśmy nazwani domownikami Boga, uczyńmy też Jego domownikiem naszych serc. Niech będzie pierwszy, niech ma dostęp do każdego nawet najciemniejszego zakamarka…” (Jakub Danelski na stronie Facebook „Boży Punkt Widzenia”).

Bracia i Siostry! Boskie Dzieciątko przychodzi i cicho puka do naszych serc. W Jego „obliczu jaśnieje najwspanialsza z tajemnic: tajemnica Bożej miłości. Zaufajmy tej miłości i otwórzmy nasze serca Chrystusowi. Niech Ten, który rodzi się dla nas, narodzi się także w nas. Pozwólmy Mu przemienić nasze życie, napełnić je radością, nadzieją, i pokojem.” (Bp Aleksander Kaszkiewicz).

Pewien człowiek dzieli się z nami takim świadectwem: „Przez moje złe wybory szukałem miłości i szczęścia na oślep. Moje serce było poranione i pragnąłem byle czego, co sprawi, że ta rana zostanie w jakiś sposób uleczona, tylko nic tam nie pasowało. Nie pasowały tam pornografia, adrenalina, narkotyki, używki.

Jeden dzień okazał się przełomowy w moim życiu. Dzień, który był taką pieczęcią, nawrotem na właściwe tory, o czym tamtego dnia nie wiedziałem, bo wtedy było ze mną bardzo źle. Była to kulminacja wszelkiego zła w moim życiu, pustki, bezradności.

Tamtego dnia zdecydowałem się pójść do spowiedzi. To był krok trochę w ciemno, bo nie znałem żadnych księży, żadnych ludzi Kościoła. Tamtego dnia trafiłem do kratek konfesjonału i pierwszy raz w życiu wyznałem swoje grzechy – prawdziwie, szczerze, bez udawania, bez ściemniania. Przyznałem, że jestem uzależniony od narkotyków, że siedzę w bagnie innych grzechów, że jestem złodziejem, i wiele innych rzeczy, których się wstydziłem.

Przyznałem się, że cierpię, pierwszy raz. Odważyłem się. Do tamtej pory każdemu mówiłem: „ja nie cierpię, jestem silny, jestem samowystarczalny, jestem mocny”. Wtedy przyznałem, że to wszystko kłamstwa.

Pod koniec spowiedzi bardzo dobitnie usłyszałem od księdza jedno zdanie. Wypowiedział kilka wcześniej, ale to ostatnie było najbardziej uderzające. Powiedział: „I ja odpuszczam tobie grzechy. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”, i zapukał w kraty konfesjonału.

Czułem, jakby pod wpływem tych słów i tego zdania, tego znaku krzyża, Ktoś coś ze mnie zdjął, taki ogromny ciężar. Objawem tego były łzy, poczucie oczyszczenia. Poczucie tego, że teraz jestem pierwszy raz sobą. Ten płaczący, ale wolny. Pierwszy raz wolny od masek. Wtedy pierwszy raz pokazała się moja twarz, twarz słabej osoby.

To był dzień przełomu, dzień, w którym zacząłem odkrywać swoją wartość. Wszedłem w proces odkrywania swojej wartości, która jest w Bogu. Chwyciłem się tego bardzo mocno i zacząłem zgłębiać i praktykować wiarę, przyjmować sakramenty, walczyć ze swoimi słabościami, często się spowiadać. I tak trwa to do dziś. Ponad 12 lat. Spowiedź św. uratowała moje życie!”

Drodzy bracia i siostry!

Rozpoczęty Jubileusz Wcielenia Syna Bożego to czas duchowej odnowy, nawrócenia i pojednania, a każdy konfesjonał to „drzwi święte” dla duszy, drzwi do Bożego Serca. Z ufnością zbliżmy się do Niego!

Adorujmy z uwielbieniem Boskie Dzieciątko i rozpoznajmy w Nim oblicze czułej i wiernej miłości Ojca, który „tak, umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16).

Uwierzmy tej Miłości, która ze żłóbka ramiona do nas wyciąga, pozwólmy, aby w sakramencie spowiedzi i przyjętej Eucharystii, zrodziła się w naszych sercach, była źródłem naszej nadziei i światłem Ewangelii kształtowała naszą codzienność, aby nas prowadziła w objęcia Ojca.  

„Ponieważ wielokrotnie Bóg odpuścił nam nasze grzechy, przebaczajmy szczerze innym. Wyrzućmy z serca uprzedzenia i budujmy braterskie relacje.” (Bp Krzysztof Nitkiewicz). 

To nie zawsze jest łatwe, ale zawsze możliwe – nawet wtedy, gdy zmagamy się z własnymi grzechami i słabościami.

Święty Ojciec Pio w okresie Bożego Narodzenia kazał umieścić żłóbek z figurką Boskiego Dzieciątka w miejscu widocznym z jego konfesjonału i często spoglądał na niego w ciągu dnia. Do wstających od kratek konfesjonału penitentów mówił: „Trzymaj się blisko żłóbka, tego pięknego małego chłopca”.

Drogi Bracie, Droga Siostro!

Nie bój się! Z ufnością zbliż się do Niego! „Pan się narodził, aby rozświetlić twoje życie, a Jego oczy promienieją miłością do ciebie” (Papież Franciszek, 24.12.2023). Amen.

o. Piotr Męczyński O.Carm.

 

Obory, 5 stycznia A. D. 2025


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio