Od momentu
powstania w Ziemi Świętej, Karmel przyswoił sobie duchowość opartą na duchu
proroka Eliasza, w towarzystwie Dziewicy Maryi i w posłuszeństwie Jezusowi
Chrystusowi. Ta duchowość inspiruje pokolenia mężczyzn i kobiet w wielu
częściach świata; daje im motywację, ukazuje drogę świętości w poszukiwaniu
zjednoczenia z Bogiem. Maryja jest obecnością zakorzenioną w głębi naszej
duchowości karmelitańskiej. Ona użycza Bogu swojej osoby dla dzieła zbawienia,
wypowiadając swoje TAK, bez wymówek. Słyszałeś, że wiara powinna dawać
nadzieję, ale ty wciąż modlisz się, czując się niegodnym. Niespełnione
oczekiwania, słabości ducha, duchowa cisza – to wszystko każe Ci pytać: „Czy
jestem wystarczająco dobrym uczniem Chrystusa?”. W takich chwilach Kościół
wskazuje na Tę, która w swoim milczeniu i pokorze potrafiła zawierzyć do końca.
Maryja – Matka Nadziei – staje się nie tylko Przewodniczką na ścieżce
zbawienia, ale także czułą Obrończynią nas – tych, którzy się wahają i upadają.
Obraz Maryi w Karmelu jest niepełny i pozwala się uzupełniać każdego dnia w doświadczeniu
swoich synów i córek. Codziennie odkrywamy coś pięknego w duszy Maryi. Nigdy
nie jest obrazem skończonym, tak samo jak zawsze rodzi się Bóg, dlatego zawsze
zaskakuje i staje się nowym w oczach dziecka, które widzi wszystko po raz
pierwszy. Maryjne życie w Karmelu jest nieustannym wezwaniem, aby przeżywać doświadczenie
drogi Maryi, która na każdym kroku godzi się na to, aby być poruszoną i oświeconą
przez tego Boga, który stał się człowiekiem w jej łonie i prowadzi ją dokąd ona
nie wie, i który pozwala być niesiony przez nią, idącą drżącym krokiem
delikatnej i silnej, pokornej i odważnej kobiety.
Wezwania
karmelitańskie w Litanii Loretańskiej istniały "od niepamiętnych czasów".
Potwierdzają to dawne brewiarze. Mieliśmy w Karmelu własny brewiarz,
"Breviarum Romanum Carmelitanum", i był on zatwierdzany przez Stolicę
Apostolską. W Litanii Loretańskiej w tymże brewiarzu były zawsze " 2
wezwania karmelitańskie". Mianowicie pierwsze, „Patrona Carmelitarum”
(Patronko Karmelitów), znajdujące się przed wezwaniem „Regina Angelorum”
(Królowo Aniołów). Zaś wezwanie drugie, jako ostatnie przed "Agnus
Dei" (Baranku Boży), brzmiało "Spes omnium Carmelitarum"
(Nadziejo wszystkich Karmelitów). Konferencja Episkopatu Polski zatwierdziła 28
sierpnia 2020 r. polskie tłumaczenie nowych wezwań Litanii Loretańskiej: Matko
miłosierdzia, Matko nadziei, Pociecho migrantów. Została też opublikowana
oficjalna wersja litanii z nowymi wezwaniami umieszczonymi we właściwych
miejscach. Zabrakło w tej wersji litanii wezwań karmelitańskich. Nie wiemy,
dlaczego tak się stało.
Chciałbym w tej
konferencji, poświęconej jednemu z wezwań litanijnych – Spes omnium
Carmelitarum” (Nadziejo wszystkich Karmelitów), zachęcić Was do przygody
uzupełniania obrazu Maryi poprzez doświadczenia intymności, wejścia w Jej
życie, pozwalając na to, by Ona objawiająca się każdego dnia, kształtowała w
nas wizerunek swojego Syna. W tym świecie zuchwałych bomb i dymu, unoszącego
się w powietrzu, obecność Maryi nadal jest zachętą do niezachwianej wiary ludzi
pokornych. Chcemy przyjąć to wyzwanie odważnej wiary, wbrew wszelkiej nadziei.
Kiedy wydaje się, że motywy wiary są wyczerpane, Maryja przypomina nam o obietnicy
życia wiecznego dla wszystkich. Okazując zaufanie wobec Bożych planów,
realizuje w stopniu heroicznym cnotę nadziei.
Katechizm Kościoła
Katolickiego naucza, że „nadzieja jest cnotą teologalną, dzięki której
pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa niebieskiego i życia wiecznego,
pokładając ufność w obietnicach Chrystusa i opierając się nie na naszych
siłach, ale na pomocy łaski Ducha Świętego” (nr 1817).
Z Tobą, Maryjo
zawsze odradza się nadzieja. Tam, gdzie jest bezwarunkowe „tak” powiedziane
Bogu, takie jak to wypowiedziane przez Maryję rodzi się Jezus, otwierając życie
na nieznaną dotąd, nieoczekiwaną nadzieję. Matka, wyrażając miłość do swoich
dzieci, troszczy się o nie, stara się o ich dobro, towarzyszy w ich rozwoju. Do
matki przychodzi każde dziecko, by dzielić się z nią swymi życiowymi sukcesami
i porażkami.
Dlaczego Maryja
nazywana jest Matką nadziei? Maryja została nazwana Matką nadziei przez Papieża
Benedykta XVI w jednej z jego najbardziej osobistych i duchowych encyklik –
„Spe Salvi” (Nadzieja zbawienia). To określenie jest konkretnym wskazaniem Jej
roli. Maryja przyjęła Słowo w swoim łonie – nadzieję wcieloną; nie zrozumiała
Bożego planu od razu, ale ufała mimo lęku; stała pod krzyżem – tam, gdzie
nadzieja zdaje się umierać. To właśnie w skrajnych momentach ciemności, Ona
pozostawała „ikoną zawierzenia”. W tym tkwi Jej wyjątkowość. Nie dlatego, że
miała wszystko „pod kontrolą”, ale dlatego, że nigdy nie przestała wierzyć mimo
braku zrozumienia. Pośród najróżniejszych zagrożeń, czyhających na uczniów
Chrystusa, Matka nadziei uczy unikania fatalizmu oraz biernej rezygnacji. Uczy
patrzeć w przyszłość z przekonaniem, że Bóg wychodzi nam na spotkanie. Uczy
pełnego ufności trwania w trudnych sytuacjach, niepoddawania się rozpaczy i
zwątpieniu. Jest dla nas chrześcijan postacią, która wzbudza i odnawia
nadzieję, gwarantuje wyzwalającą siłę łaski, rozjaśnia kondycję człowieka i
zachęca do ufnego oddania się Bogu, do poddania się Jego nieskończonej miłości.
Dlatego też uczniowie Chrystusa zwracają się z ufnością do Jego Matki mając
nadzieję, że jako Matka będzie starała się uczynić wszystko, aby wierzący mogli
osiągnąć cel swojej ziemskiej pielgrzymki – niebo.
Poproszono
dziesięć kobiet, aby napisały o tym „jak Maryja jest źródłem nadziei dla
naszych czasów i w twoim sercu”. Wśród tej dziesiątki są Karmelitanki, matki
rodzin, zaangażowane świeckie, misjonarki, kobiety, które wyszły z piekła
ulicy. Poproszono je, by używając pędzla swoich doświadczeń i przeżyć naszkicowały
kilka rysów Maryi kobiety i Matki nadziei. Oto efekt ich pracy i przemyśleń: Maryja,
Kobieta nadziei i życia otrzymanego. Matka i Nauczycielka. Kobieta z otwartym
„łonem” i dużym sercem. Towarzyszka podróży, ponieważ jest kobietą jak ja, nie
inną ani odległą. Zawsze bardzo mi pomagało postrzeganie Jej jako równej sobie,
Tej, która zawsze się uczy, szuka, pyta i ufa. Która wie, że jest trzymana w rękach
Miłości i uznawana w Jej istocie za to, kim jest.
W mojej niewiedzy,
w moim niezrozumieniu, w moim niewidzeniu, mam nadzieję i ufam Maryi i z
Maryją, która na długo przede mną, zawierzyła.
Tajemnica Miłości.
Nawet jeśli jest noc, czekać z nią na narodziny Chrystusa we mnie. W środku
ciemności „łona” we mnie… Wiedzieć, że rośnie bez mojej wiedzy…
Dla mnie Dziewica
jest matką, która stale nam towarzyszy. Ona jest moim przyjacielem,
towarzyszką, światłem kiedy droga jest ciemna. To mój bezpieczny odpoczynek.
Dziewica jest dla mnie niewidzialną kobietą, która zawsze pociesza moje bóle i
kiedy czuję, że moje modlitwy nie docierają do Boga, sprawia, że jestem
wysłuchana przez Boga.
Nasza matka. Kiedy
moja ciotka umarła, zdesperowana, uklęknęłam i powiedziałam: „Mamusiu,
najcenniejszą rzeczą, jaką mam teraz, jest ból. Oddaję ci go, ale daj mi
rozeznanie, bym szła dalej”. Włożyłam szkaplerz na moją ciotkę. Pielęgniarka,
która tam była, zaczęła płakać. W pokorze oddałam Jej mój ból.
Maryja,
niewzruszona nadzieja, jest towarzyszką, siostrą, powierniczką - nie tylko na
drogach mojego życia konsekrowanego. Jej zdecydowana ufność w Boże obietnice,
transparentne „niech tak się stanie”, jakim jest Jej życie, oświeca mnie i
umacnia. Ale najgłębszą radość odczuwam wtedy, gdy odkrywam Ją w życiu ludzi,
kiedy jestem z nimi i słucham ich doświadczeń: towarzysząc im jak światło w ich
nocy; zachęcając ich do łagodności i życia, bez względu na to, jak kruche może
się ono wydawać. Maryja, nasza codzienna nadzieja.
Maryjo, Niewiasto
nadziei, wzmacniaj moją nadzieję. Ucz mnie, że wielkie prawdy ożywają w bardzo
pokorny sposób: w małych odpowiedziach („tak”); w zwracaniu uwagi na to, co się
dzieje („nie mają wina”); w byciu tam, gdzie wydaje się niemożliwe
pozostawanie. Przypominaj mi, że Bóg szuka domu we mnie, w nas; a Ty, która
jesteś domem, naucz mnie ucieleśniać gest przyjęcia. Maryja, moja pamięć na
ścieżce, na której ślady są zacierane.
To Jej wiara pozwoliła
na przyjęcie przez ludzkość Zmartwychwstania Jezusa i tym samym na przekazanie
go nam. Zrozumiałam, do jakiego stopnia ta tajemnica w Maryi jest źródłem
nadziei, kiedy pozornie nie ma już „żadnej nadziei”, ponieważ Ona jest moją
Matką i daje mi Boga przez całkowitą czystość Jej wiary, oddania i miłości. Swoim
bezwarunkowym „tak” zachęca mnie do chodzenia pewnie i ufnie, nawet w nocy.
Bez względu na to,
jak wiele turbulencji przechodzimy, Ona pokazuje nam drogę. Przy całym znęcaniu
się nad Jej Synem aż do zabicia Go, nie straciła nadziei i wiary w
zmartwychwstanie Jezusa. Obyśmy nigdy nie tracili nadziei. Bez względu na to,
ile smutku i zawirowań przechodzimy, w Jej potężnym imieniu wyjdziemy z całego
zła, przez jakie przechodzimy.
Kobieta wierząca,
Matka i siostra, pełna Boga, żyje wśród ludzi! Kobieta wielkiej ciszy i
płonącego serca, prostych uwielbień i odważnych kroków.
Oto poznaliśmy szkice pełne piękna i życia, bólu i
nadziei. To Maryja w głosie każdej z tych kobiet. Bł. Paweł VI powiedział, że
Maryja jest Dziewicą słuchającą, modlącą się, rodzącą, ofiarującą (Marialis
Cultus 17-20). Także dzisiaj Karmel z Maryją słucha, modli się, rodzi i ofiaruje.
Trzeba nam wrócić do Maryi i podjąć na nowo ożywioną i twórczą relację z Nią. Maryja jest
potwierdzeniem charyzmatu w drodze, niedokończoną ikoną.
Ona poprzez szkaplerz święty włącza nas w plany Boga,
by budować prorockie i uległe Duchowi Świętemu braterstwo. Szkaplerz jest jak
dwa skrzydła. Zakładamy go na siebie, żeby wzlatywać ku Bogu i nie poddać się
sile grawitacji zła i grzechu. „Jest on szatą nadziei” – powiedział bp Andrzej
Przybylski.
Papież św. Jan Paweł II, mówiąc o Szkaplerzu, ukazał
najbardziej istotne elementy maryjnej duchowości: „Nie może być ona zredukowana
tylko do pobożności, modlitw i czci oddawanej Jej przy określonych okazjach.
Duchowość Maryjna to jak noszenie habitu, czyli stałe ukierunkowanie
chrześcijańskiego życia, opartego na życiu wewnętrznym, podtrzymywanym i
rozwijanym przez częste przystępowanie do sakramentów świętych i konkretne
uczynki miłosierne co do ciała i co do duszy, w komunii z Maryją, wyrażającą
się przez naśladowanie Jej miłości i służby Bogu jako pokornej Służebnicy
Pańskiej”.
Szkaplerz staje się znakiem przymierza z Maryją, w
którym Maryja zapewnia nam opiekę na drodze do zbawienia, a my przyjmujemy
"dar, jaki na krzyżu Jezus uczynił Janowi, a przez niego nam wszystkim, ze
swojej Matki, oraz przypomina o powierzeniu umiłowanego apostoła i nas Tej,
którą ustanowił naszą Matką duchową" (św. Jan Paweł II). Ten, kto nosi
Szkaplerz, powinien mieć serce całkowicie poświęcone Maryi, a przez Jej
pośrednictwo samemu Bogu. Maryja bowiem nie szuka swojej chwały, lecz zawsze
kieruje ku Ojcu Niebieskiemu przez Chrystusa: "Zróbcie wszystko, cokolwiek
wam powie" (J 2,5).
Ewangelia ukazała nam Maryję pielgrzymującą z Józefem
i 12- letnim Jezusem do Jerozolimy. Szczególnie poprzez szukanie 12– letniego
syna, Jezus formuje Maryję i Ona się pozwala formować. Ciężkie przeżycia
koncentrują nas na naszym bólu, tak jak skoncentrowały Maryję, ale trzeba
wznieść się ponad ten ból. Maryja jest dla nas wzorem nadziei. „Nadzieja – jak
mówi św. Teresa od Dzieciątka Jezus – to cnota dusz małych, które się nie
zniechęcają, które patrzą na niebo nawet wśród nocy, w największych
ciemnościach”. Wiara, nadzieja i miłość mają porządkować nasz sposób myślenia,
nasze serca i postawy.
Papież Leon XIV przypomniał, że całe życie
Maryi było „pielgrzymką nadziei razem z Synem Bożym i Jej Synem, pielgrzymką,
która przez krzyż i zmartwychwstanie doprowadziła Ją do ojczyzny, w objęcia
Boga. Szczególnie wtedy, gdy jako „pielgrzymi nadziei” jesteśmy w drodze – jako
pojedyncze osoby, jako rodzina, we wspólnocie – kiedy nadchodzą chmury, a droga
staje się niepewna i trudna, podnieśmy wzrok, popatrzmy na Nią, naszą Matkę, a
odnajdziemy nadzieję, która nie zawodzi”.
Idźmy razem z Maryją! Niech Maryja zawsze trzyma nas za
rękę. Niech Najświętsza Panna chroni i czuwa nad każdym z nas, naszymi
rodzinami i naszymi bliskimi. Dzisiaj spoglądamy na Maryję, którą przywołujemy jako
„Spes omnium Carmelitarum”, abyśmy mogli stać się autentycznymi świadkami
nadziei poprzez cierpliwość i pokorę, kierując wyborami i działaniami wobec
Chrystusa, nadziei Ojca. Jej modlitwy idą z nami i podtrzymują nas w
pielgrzymowaniu do domu naszego Ojca.
O. dr Mirosław Sokoliński O.Carm.
Obory, 13 września 2025 r.
|