„150
lat temu stawali do powstania styczniowego, aby bronić Ojczyzny i wiary
katolickiej…” - mówił ordynariusz płocki
biskup Piotr Libera 20 stycznia br. w Dulsku podczas uroczystej Eucharystii
poświęconej bohaterom Insurekcji Styczniowej z terenu Ziemi Dobrzyńskiej.
Drodzy
bracia i siostry!
Powstańcy
styczniowi 1863 roku wzywają do obrony narodowej i chrześcijańskiej tożsamości,
do budowania ojczystego domu na mocnym i trwałym fundamencie, jakim jest
wierność Chrystusowej Ewangelii i chrześcijańskim zasadom moralnym, które
wyznaczają nasz byt narodowy od ponad tysiąca lat.
Powstańcy
„walczyli za najświętszą sprawę, bronili Ojczyzny i wiary katolickiej”.
Biskup
Libera w swojej homilii nawiązał do niedzielnej Ewangelii mówiącej o weselu w
Kanie Galilejskiej.
„Ewangelista Jan z mocą podkreśla, że
gody w Kanie były początkiem
narodzin wiary uczniów. „Taki to
początek znaków - usłyszeliśmy na koniec dzisiejszej Ewangelii - uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej.
Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie”.
Obchodzimy
w Kościele Rok Wiary. Dobrze się zatem stanie, jeśli przy tej sposobności
uświadomimy sobie, że Jezus nie czynił cudów tylko po to, aby – jak
w Kanie Galilejskiej - uratować nowożeńców i ich rodziny przed
wstydem wobec zaproszonych gości. Nie czynił ich także dla sensacji. Czynił je
i czyni, aby wzbudzić, niejako
przebudzić wiarę. Tak, czyni, bo dzieją się one również dzisiaj: na
różnych zgromadzeniach chrześcijańskich, podczas których ludzie są uzdrawiani,
egzorcyści wyrzucają złe duchy, a wiele osób nawraca się.
Przy
wielu z tych znaków obecna jest
Maryja: w Lourdes, w Fatimie, w Syrakuzach czy niedawno
w Kibeho w Rwandzie. Wszędzie tam chodzi
o przezwyciężenie niewiary: laickiej Francji - jak w Lourdes;
masońskiej Portugalii i zagrożonej bolszewizmem Rosji - jak
w Fatimie; komunizujących Włoch - jak w Syrakuzach; czy podzielonej
bratobójczym konfliktem Ruandy - jak w Kibeho. We wszystkich tych
miejscach powtarza się scena z dzisiejszej Ewangelii.
Maryja,
zazwyczaj przedstawiana przez Ewangelistów jako rozmodlona, milcząca
i wsłuchana w słowa swojego Syna w Kanie Galilejskiej mówi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”
i te Jej słowa Kościół zawsze będzie rozumiał jako swoisty testament dla
siebie – testament Matki!
„Zróbcie wszystko, cokolwiek Syn wam powie”
– brzmiało w uszach wszystkich, którzy w dniach bohaterskich zrywów
narodu, konfederacji czy powstań, z ryngrafami jasnogórskimi
i ostrobramskimi na piersiach, szli „walczyć za najświętszą sprawę”.
„Zróbcie wszystko, cokolwiek Syn wam powie”
– brzmiało w uszach tych, którzy 150 lat temu stawali do powstania
styczniowego, aby bronić Ojczyzny i wiary katolickiej przed rusyfikacją.
Nie
zapominajmy, że wzięli w nim udział między innymi nasi wielcy święci: św. brat Albert Chmielowski – inwalida
z tego powstania (po jednej bitew amputowano mu nogę), malarz
i najuboższy z ubogich; św.
Rafał Kalinowski – inżynier, kapitan, podczas powstania członek Rządu
Narodowego, minister wojny rejonu Wilna, katorżnik, a na potem świątobliwy
karmelita i wytrwały spowiednik; św.
Zygmunt Szczęsny Feliński, matematyk, profesor, arcybiskup warszawski,
po powstaniu styczniowym zesłany na 20 lat do Rosji, już nigdy nie powrócił do
swojej archidiecezji”.
Ks. Biskup przypomniał także Ks. Macieja Zagłobę
Smoleńskiego – „znanego z patriotycznych
kazań, który jako proboszcz w Dulsku włącza się aktywnie w powstanie
styczniowe. Za karę spotyka go zsyłka do Rosji, a powrocie kolejne aresztowanie
i osadzenie w klasztorze w Oborach”.
W kazaniu przypomniany został także „Aleksander
Wysocki, właściciel Dulska...
Współorganizator oddziału powstańczego. Gdy umiera, zaborcy nie pozwolą
przewieźć jego ciała do Dulska z zemsty za to, że dostarczał broń
powstańcom”.
Ileż
takich życiorysów! Ileż ofiar, budzących sumienie narodu! Ileż wierności
matczynemu testamentowi: „Zróbcie
wszystko, cokolwiek Syn wam powie”.
Miejcie,
proszę – Umiłowani - przed oczyma tę wielką rzeczywistość wiary i jej
więzi z najszlachetniejszymi dziejami naszego narodu”.
Pasterz
Kościoła Płockiego odnosząc się do współczesnej sytuacji w Polsce i w Europie
powiedział:
„180
lat temu, także w dobie zaborów, Zygmunt Krasiński proroczo przestrzegał:
„Przyjdą takie czasy, że będzie się
popierać zepsucie obyczajów. Ze świętej religii uczyni się straszaka, aby
obrzydzić ją wszystkim szlachetnym sercom”.
Te
czasy – Bracia i Siostry - już są! Bo jak inaczej nazwać czasy,
w których Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej nie stać na proklamowanie 2013
roku Rokiem Powstania Styczniowego? W których z jednej strony ogranicza
się liczbę lekcji historii w szkole, a z drugiej coraz więcej jest
filmów i programów, ośmieszających heroiczne wysiłki Polaków i Polek
broniących podstawowych wartości czy na przykład ratujących Żydów. W których
wiele oczywistych zaniedbań w życiu państwowym usiłuje się zbyć drwiną
i szyderstwem, skierowanymi przeciwko ludziom dążącym do odsłonięcia
pełnej prawdy o czasach stalinowskich, o współpracownikach SB,
o Smoleńsku. W których poseł na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej nazywa „zwykłym bohomazem” bliski tak wielu
Polakom Wizerunek Jasnogórskiej Pani, tę, „w którą wierzy nawet taki – jak pisał poeta - który w nic nie wierzy”!
Podobnie
jest w Unii Europejskiej, z którą wielu, także chrześcijan, wiązało
tyle nadziei. Co z tego, że ulicami
Paryża przeszło w minioną niedzielę ponad 800 tysięcy osób,
protestując przeciwko projektowi prawa, umożliwiającemu małżeństwa
homoseksualistom i adopcję dzieci przez pary homoseksualne? Co
z tego, że była to największa od dziesięcioleci demonstracja
w rzekomo laickiej Francji? Co z tego, że wzięli w niej udział
nie tylko katolicy, lecz także żydzi, muzułmanie i ateiści? Co z tego
wszystkiego, skoro rządzący Francją socjaliści już ogłosili, że w imię
neutralności i dania równych praw wszystkim nie wycofają się ze swojego
projektu! To nie znaczy, że ta wielka manifestacja nie była potrzebna – Francja
wreszcie jakby obudziła się z letargu i pokazała swoje katolickie
oblicze.
Bo
przecież cała kultura Europy ma
korzenie chrześcijańskie. Jeśli utracimy te korzenie, znajdziemy się nie
w środowisku neutralnym - lecz w otchłani!”
Na
koniec Ksiądz Biskup zwracając się do uczestników uroczystości 150 rocznicy
Insurekcji Styczniowej powiedział:
„Dziękuję
Wam – Umiłowani - że idziecie wypróbowaną drogą, której kierunek nadają słowa
z powstańczych sztandarów: „Bóg,
Honor, Ojczyzna”!”.
Opracowanie:
o. Piotr Męczyński O. Carm.
|