"Moje Niepokalane Serce będzie Twoim schronieniem i drogą, która Cię zaprowadzi do Boga" (Słowa Matki Bożej Fatimskiej do Łucji)
I
Drodzy
bracia i siostry! Kochani Chorzy!
Wspominamy
dzisiaj objawienia Matki Bożej w fatimskiej „Dolinie Pokoju”.
13
października 1917 roku Słoneczna Pani powiedziała do dzieci: „Jestem Matką
Boską Różańcową”. Tym samym wskazała, że ta modlitwa jest ciągle szczególnie
droga i miła Jej Niepokalanemu Sercu.
W każdym objawieniu 13 – dnia miesiąca Matka Boża przypominała o
modlitwie różańcowej, podkreślając tym samym jej wielkie znaczenie i moc.
Najpierw w maju powiedziała: „Odmawiajcie codziennie różaniec”, w lipcu
powtórzyła: „Chcę, (…) żebyście nadal codziennie odmawiali różaniec”, i na
koniec w październiku: „Nie przestawajcie odmawiać różańca”.
Także
i my, najmilsi bracia i siostry, wejdźmy dzisiaj do tej „Doliny Pokoju” jaką
jest Macierzyńskie Serce Maryi. Pełni ufności spójrzmy na Pietę w ołtarzowym
tronie, by spotkać oczy Matki pochylonej na Synem i nad każdym z nas.
Przesuwając w dłoniach paciorki różańca powtarzajmy słowa „Pozdrowienia
Anielskiego” i razem z Maryją Bolesną oddajmy się miłosnej kontemplacji Oblicza
Chrystusa Odkupiciela.
Bł.
Jan Paweł II, wielki apostoł Różańca świętego, mówi: „Odmawiać różaniec znaczy
bowiem uczyć się patrzenia na Jezusa oczyma Jego Matki i miłowania Go Sercem
Jego Matki”.
12
maja 1982 r. Bł. Jan Paweł II przybył przed kaplicę objawień w Fatimie,
uklęknął w tym miejscu, gdzie w 1917 roku dzieci rozmawiały
z Jasną Panią. Papież pogrążył się w modlitwie i plac zapełniony
ludźmi jakby nieco przycichł. Po dłuższej chwili wstał z klęczek i zawiesił
na dłoniach statuy złoty różaniec. Pocałował krzyżyk. Potem Ojciec Święty
w swoim przemówieniu powiedział:
„Przybyłem na fatimską
pielgrzymkę, tak jak większość z was, ukochani pielgrzymi, z różańcem
w ręku, z imieniem Matki Bożej na ustach i z pieśnią
dziękczynienia Bogu w sercu: On także i mnie uczynił wielkie rzeczy,
a miłosierdzie Jego z pokolenia na pokolenie. (…) Ileż łask otrzymałem od Najświętszej Dziewicy poprzez różaniec”.
Innym
razem Ojciec Święty powiedział:
„Od mych lat młodzieńczych
modlitwa ta miała ważne miejsce w moim życiu duchowym. Różaniec
towarzyszył mi w chwilach radości i doświadczenia. Zawierzyłem mu
wiele trosk. Dzięki niemu zawsze doznawałem otuchy. (…) Różaniec to modlitwa,
którą bardzo ukochałem”.
Drodzy
bracia i siostry! Pociągnięci słowem i przykładem bł. Jana Pawła II wznieśmy z
ufnością nasze oczy i serca ku Maryi. Niech pobożne rozważanie tajemnic
różańcowych stanie się lampą która wskaże nam pewną drogę do Nieba.
Do
tego wzywa nas Fatimska Pani przychodząca z różańcem w dłoni, ciągle jaśniejąca
dla nas łaską i miłosierdziem, zjednująca błogosławieństwo Syna i czyniąca
nasze serca „doliną pokoju”. Ona w Różańcu, jak prawdziwa matka bierze nas za
rękę i prowadzi przez tajemnice swego Syna, własnym przykładem uczy łączyć
nasze życie i nasze ludzkie cierpienia z Jego Ofiarą Miłości dla zbawienia
świata.
II
Bł.
Jan Paweł II w Orędziu na Światowy Dzień Chorego w 1994 roku, napisał:
„Matka Jezusa została zachowana od grzechu,
ale nie od cierpienia. Dlatego lud chrześcijański utożsamia się z postacią
Panny Bolesnej, widząc w Jej cierpieniu swoje cierpienia. Patrząc na Nią, każdy
wierny zostaje głębiej wprowadzany w misterium Chrystusa i Jego zbawczego
cierpienia. Starajmy się wejść w komunię z Niepokalanym Sercem Matki Jezusa, w
którym odzwierciedliło się w sposób wyjątkowy i niepowtarzalny cierpienie Syna
za zbawienie świata”.
W Liście
Apostolskim Salvifici Doloris papież pisze:
„Przy
boku Chrystusa pierwsze i uprzywilejowane miejsce zajmuje Jego Najświętsza
Matka. Wszystkie cierpienia, które złączyły się w Niej jakby w jedno,
nieprzerwane pasmo, świadczą nie tylko o niewzruszonej wierze Maryi, ale
stanowią Jej wkład w dzieło powszechnego zbawienia. Na Kalwarii cierpienie
Matki u boku cierpiącego Jezusa osiągnęło stopień przechodzący wszelką ludzką wyobraźnię;
było ono jednak w tajemniczy i nadprzyrodzony sposób owocne dla Odkupienia
świata. Droga na Kalwarię i trwanie u stóp Krzyża wraz z umiłowanym Uczniem
stanowiły o szczególnym udziale Maryi w odkupieńczej śmierci Syna. Jako świadek
męki Syna, dzięki obecności i jako jej uczestniczka poprzez współcierpienie,
Maryja dała jedyny w swoim rodzaju wkład w ewangelię cierpienia. Ma też Ona
najszczególniejsze prawo powiedzieć, że dopełnia w swym własnym ciele - jak i w
swej duszy - tego, czego nie dostaje cierpieniom Chrystusa”.
Drodzy
bracia i siostry, ukochani chorzy! W szkole Matki Bolesnej uczymy się łączyć
nasze ludzkie cierpienia ze zbawczą męką Chrystusa.
Błogosławiony
papież Jan XXIII, zwracając się do chorych, powiedział:
„Wasze
cierpienia nie powinny pójść na marne, ale mogą się zjednoczyć z bólami
Ukrzyżowanego, bólami Dziewicy, najniewinniejszej ze wszystkich stworzeń”.
Dlatego
bł. Jan Paweł II zachęca: „Kiedy i my dostąpimy łaski cierpienia spójrzmy na Maryję żywą
ikonę Ewangelii cierpienia. U stóp krzyża cierpi w milczeniu, włączona
w szczególny sposób w cierpienia Syna, ustanowiona Matką ludzkości,
gotowa orędować za każdym człowiekiem, aby mógł dostąpić zbawienia”.
Jedna
z największych mistyczek XX wieku, Sługa Boża Marta Robin, przez 50 lat
sparaliżowana i przykuta do łóżka, mówi:
„Maryja
jest moim żywym i niedościgłym modelem! Kiedy modlę się do Niej, kiedy cicho Ją
wołam, wydaje mi się, że pochyla się z czułością nad dzieckiem, które do końca
swych ziemskich dni musi kroczyć Jej śladami, mała ofiara ukryta w wielkiej
Ofierze Golgoty” (28 lutego 1930).
„Przejść
pokornie i cicho jak Najświętsza Panna, czyniąc dobro i dając szczęście. Znam
już najczystszą, najsłodszą radość: radość życia dla innych i dla ich
szczęścia. Cóż mogę zrobić dla innych? – zastanawiałam się. I nagle horyzont
rozświetlił się przede mną. Opanowało mnie szczęście i radość, kiedy
pomyślałam, że mogę zrobić wiele poprzez modlitwę, ofiarowanie moich cierpień
wtopionych w cierpienia Chrystusa, poprzez zadowolenie i radość, dzięki
promieniowaniu życia wypełnionego miłością. Mam czym zająć użytecznie cały
czas, przez który spodoba się Bogu utrzymywać mnie w tym stanie” (28 marca
1930). „O Matko, naucz mnie cierpieć z miłością!” (23 listopada 1931).
Bł.
Jan Paweł II naucza: „Wiara w uczestnictwo w cierpieniach Chrystusa niesie w
sobie tę wewnętrzną pewność, że człowiek cierpiący "dopełnia braki udręk
Chrystusa", że w duchowym wymiarze dzieła Odkupienia służy, podobnie jak
Chrystus, zbawieniu swoich braci i sióstr. Nie tylko więc jest pożyteczny dla
drugich, ale, co więcej - spełnia służbę niczym niezastąpioną. W Ciele
Chrystusa, które nieustannie wyrasta z Krzyża Odkupiciela, właśnie cierpienie,
przeniknięte duchem Chrystusowej Ofiary, jest niczym niezastąpionym pośrednikiem
i sprawcą dóbr nieodzownych dla zbawienia świata. To ono, bardziej niż
cokolwiek innego, toruje drogę łasce przeobrażającej dusze ludzkie. To ono,
bardziej niż cokolwiek innego, uobecnia moce Odkupienia w dziejach ludzkości.
Uczestnicy cierpień Chrystusa przechowują w swoich własnych cierpieniach
najszczególniejszą cząstkę nieskończonego skarbu Odkupienia świata i tym
skarbem mogą się dzielić z innymi. Im bardziej człowiek jest zagrożony
grzechem, im cięższe struktury grzechu dźwiga w sobie współczesny świat, tym
większą wymowę posiada w sobie ludzkie cierpienie. I tym bardziej Kościół czuje
potrzebę odwoływania się do ludzkich cierpień dla ocalenia świata” (Salvifici
Doloris).
„Nawrócenie
grzeszników idzie poprzez Wasze cierpienie. Jestem o tym najgłębiej przekonany
– mówił bł. Jan Paweł II podczas spotkania z chorymi w kościele Ojców
Franciszkanów w Krakowie w 1979 roku. Tak jak zbawienie świata, odkupienie
świata idzie poprzez Krzyż Chrystusa, tak ciągłe nawracanie grzeszników w
świecie idzie poprzez Wasz Krzyż, poprzez Wasze cierpienie”.
III
W
roku 1917 proste wiejskie dzieci stały się wybranymi przez Boga świadkami
objawień i orędzia Matki Bożej.
19
sierpnia Łucja, najstarsza z trojga widzących, zwróciła się do Matki
Bożej:
– Chciałam prosić o uleczenie kilku chorych.
– Tak, niektórych uleczę w ciągu roku – odpowiedziała Matka Boża
i przybierając wyraz smutniejszy powiedziała:
– Módlcie, módlcie się wiele, czyńcie ofiary za grzeszników, bo wiele dusz
idzie na wieczne potępienie, bo nie mają nikogo, kto by się za nie ofiarował
i modlił.
Drodzy
bracia i siostry!
„Słuszna
troska o zdrowie chorych na ciele, wyrażona słowami pokornej prośby
przedstawionej Matce Bożej przez Łucję, została jakby rozszerzona przez Maryję
o wezwanie do troski o chorych na duszy – o grzeszników. Fatima, jak i wiele
innych sanktuariów maryjnych całego świata, jest miejscem, w którym dokonują
się liczne uzdrowienia, zarówno fizyczne, jak i duchowe. Ojciec Aleksander
Posacki, jezuita, napisał kiedyś, że „wspólną cechą autentycznych objawień
«prywatnych», w tym także maryjnych, jest to, że ukazują aktualność Ewangelii w
dniu dzisiejszym” (cyt. za „Posłaniec Serca Jezusowego”). Troska Chrystusa o
chorych, liczne uzdrowienia dokonywane przez Niego szły zawsze w parze z
wezwaniem do nawrócenia. Chrystus uzdrawiał trędowatych, ślepych, głuchych,
niemych i chromych, ale przede wszystkim uwalniał człowieka od grzechu,
wzywając do nawrócenia każdego, kto chciał być Jego uczniem.
Maryja
prowadzi pod krzyż. Ona chce uzdrowić chorą ludzkość – ludzkość cierpiącą na
brak miłości, ludzkość odrzucająca Jej Syna, Chrystusa. I dlatego prowadzi nas
pod Jego Krzyż, bo z niego płynie źródło uzdrowienia dla wszystkich, którzy
cierpią.
Przynosząc do Matki Bożej nasze prośby w intencji tych, którzy cierpią
na ciele, nie zapominajmy i o tych – tak drogich Maryi – którzy przez grzech
oddalili się od Chrystusa. Z prośbą o ich nawrócenie ofiarujmy Chrystusowi
wszystkie nasze cierpienia” (ks. Maciej
K. Kubiak).
Jesienią
1918 roku dwoje z trojga widzących w Fatimie: 10 – letnia Hiacynta
i 11 – letni Franciszek Marto zachorowali na zapalenie płuc. Siostra Łucja
wspomina:
„Któregoś
dnia zapytałam ją: – Czujesz się lepiej? – Wiesz dobrze, że nie – odpowiedziała
Hiacynta i dodała: – Mam takie bóle w piersiach, ale nic nie mówię,
cierpię za nawrócenie grzeszników.
Gdy
polepszyło się jej trochę, spędzała całe dni siedząc przy łóżku braciszka.
Któregoś dnia wezwała mnie, abym szybko przyszła. Przybiegłam. A ona
mówi: „Matka Boska nas odwiedziła i powiedziała, że przyjdzie wkrótce
zabrać Franciszka do nieba. A mnie zapytała, czy chciałabym
jeszcze więcej grzeszników nawrócić. Odpowiedziałam Jej, że tak. Wtedy
powiedziała mi, że dostanę się do szpitala i będę tam bardzo cierpiała za
nawrócenie grzeszników i jako zadośćuczynienie za zniewagi wyrządzone
Niepokalanemu Sercu Maryi i z miłości do Pana Jezusa”.
Nadszedł
wreszcie dzień, w którym musiała pójść do szpitala, gdzie istotnie musiała
wiele cierpieć... Czasem całowała krzyż i ściskając go mówiła: «O
mój Jezu, ja Cię kocham i chcę cierpieć z miłości ku Tobie». Ileż
razy mówiła: «O Jezu, teraz możesz nawrócić wielu grzeszników, bo ta ofiara
jest bardzo wielka».
Bł.
Jan Paweł II w specjalnym orędziu na Światowy Dzień Chorego w 1997
roku obchodzony uroczyście w Fatimie, napisał:
„Drodzy
przyjaciele, obarczeni ciężarem cierpienia, wy stoicie
w pierwszym szeregu tych, których Bóg miłuje. Tak jak na wszystkich ludzi
napotykanych na drogach Palestyny, tak i na was Jezus kieruje
spojrzenie pełne dobroci; nigdy nie zabraknie wam Jego miłości.
Starajcie się być wielkodusznymi świadkami tej szczególnie cennej miłości,
składając dar ze swojego cierpienia, które tak bardzo może się przyczynić do
zbawienia ludzkości”.
Te
słowa następcy Świętego Piotra jasno wskazują, że właśnie ludzie chorzy, którzy
z wiarą i miłością łączą swoje ludzkie cierpienia z męką Chrystusa, są
szczególnie cennymi współpracownikami Bożymi w dziele zbawienia dusz. Oni
właśnie, jak te małe dzieci fatimskie, są największym skarbem Matki
Najświętszej, są perłą Jej Serca i źrenicą Jej oczu.
Drodzy
bracia i siostry!
Niech
dziś z naszych serc popłynie radosne Hosanna do Boga, który przez Panią z
Fatimy objawił nam, jak wiele my, słabi ludzie, naszymi małymi ofiarami
codziennego życia możemy zdziałać, jak wiele możemy osiągnąć i to nie tylko
przejściowo, na dzień czy dwa, ale trwale na wieczność. Jeżeli człowiek
przeżywa już tu, na ziemi, wielką radość, ilekroć drugiemu daje szczęście, to
jak bardzo będzie się cieszyć w niebie, gdy zobaczy, że jego ofiary i drobne nawet
wyrzeczenia stały się przyczyną wiecznego szczęścia wielu, może bardzo wielu
dusz. Niech dziś w naszym poświęceniu i oddaniu Maryi brzmi nuta dziękczynienia
Jezusowi i Jego Matce za powołanie nas do spełnienia tak wielkiego zadania, do
podjęcia tak wielkiej misji.
Drodzy
Moi! Orędzie fatimskie to orędzie wielkiej nadziei dla schorzałej ludzkości,
dla wszystkich zranionych na duszy i ciele. To światło nadziei Bożego
Miłosierdzia spływa na nas przez serce i ręce Tej, która „obok krzyża
Jezusowego stała”, a potem z duszą i ciałem została wzięta do Nieba. Smutek
Wielkiego Piątku przemienił się w radość Niedzieli Zmartwychwstania. Łzy wylane
pod krzyżem w krople rosy wielkanocnego Poranka. Ona, całkowicie oddana osobie
i dziełu swego Syna, pierwsza doświadczyła spełnienia obietnicy Chrystusa:
„Smutek wasz przemieni się w radość, a radości waszej nikt wam nie zdoła
odebrać”. To do Niej w pierwszym rzędzie odnoszą się słowa św. Pawła Apostoła:
„Jak jesteśmy uczestnikami cierpień Chrystusowych, tak też wielkiej doznajemy
przez Chrystusa pociechy. Albowiem skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by
też wspólnie przebywać w chwale”.
W
liście do młodego Tymoteusza Apostoł pisze: „Nauka to
zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć
będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy”.
Przypominał
o tym bł. Jan Paweł II, gdy w roku 2000 nawiedził Sanktuarium Matki Bożej w
Fatimie. Zwracając się do chorych z przejmującym orędziem nadziei powiedział:
„Jeżeli
ktoś lub coś każe ci sądzić, że jesteś już u kresu, nie wierz w to! Jeżeli
znasz odwieczną Miłość, która cię stworzyła, to wiesz także, że w twoim wnętrzu
mieszka dusza nieśmiertelna. Różne są w życiu «pory roku»; jeżeli czujesz
akurat, że zbliża się zima, chciałbym, abyś wiedział, że nie jest to pora
ostatnia, bo ostatnią porą twojego życia będzie wiosna: wiosna
zmartwychwstania. Całość twojego życia sięga nieskończenie dalej niż jego
granice ziemskie: czeka cię niebo!”.
IV
Nasz
umiłowany Ojciec Święty bł. Jan Paweł II poczuwał się do szczególnej więzi z
"Matką Bożą Fatimskiego Orędzia".
13
maja 1981 roku o godz. 17:19 papież został ciężko ranny podczas zamachu na
placu św. Piotra w Rzymie.
Po
miesiącach spędzonych na łóżku w poliklinice Gemelli powiedział: „Czyż mógłbym
zapomnieć, że dokładnie w tym samym dniu i o tej samej porze, co owo wydarzenie
na placu św. Piotra, od przeszło sześćdziesięciu lat w Fatimie, w Portugalii,
wspominane jest pierwsze objawienie biednym wiejskim dzieciom? Dlatego we
wszystkim, co wydarzyło się tego właśnie dnia, odczuwałem tę nadzwyczajną
troskę i opiekę matczyną, która okazała się silniejsza niż śmiercionośna
kula".
Dlatego
po powrocie do zdrowia Ojciec Święty odbył dziękczynną pielgrzymkę do
fatimskiego sanktuarium, by podziękować Matce Bożej za ocalenie, a także prosić
o łaski i o pomoc dla Kościoła i całej ludzkości.
13
maja 1982 roku, po Mszy św. i akcie poświęcenia całej ludzkości Niepokalanemu
Sercu Maryi, dokładnie o tej samej godzinie, w której przed rokiem dokonano
zamachu, Jan Paweł II udał się do Kaplicy Objawień i tam przed figurą Matki
Bożej, na kolanach, przez 45 minut modlił się w milczeniu. A kiedy w
dziesięciolecie zamachu powrócił do Fatimy, skierował do Matki Bożej słowa:
"Byłaś mi Matką zawsze, a w szczególny sposób 13 maja 1981 roku, kiedy
czułem przy sobie Twoją opiekuńczą obecność".
Akt
zawierzenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi, dokonany w Fatimie, Ojciec Święty
powtórzył na placu św. Piotra w obecności wielu kardynałów i biskupów, w
łączności duchowej z całym Episkopatem Kościoła katolickiego, w Roku Maryjnym,
25 marca 1984 roku. Aktem poświęcenia szczególnie objął "tych ludzi i te
narody, które tego najbardziej potrzebują". Domyślamy się, że miał na
myśli szczególnie Rosję, o co prosiła Matka Najświętsza w swoim objawieniu.
Ojciec
Święty, w obecności specjalnie przywiezionej na tę okoliczność figury Matki
Bożej Fatimskiej, dokonał aktu zawierzenia, jak o to prosiła Niepokalana. W tym
samym dniu biskupi we wszystkich diecezjach na świecie mieli to samo uczynić w
łączności ze swoimi kapłanami i wiernymi.
Dokonał
się - jak pisała Siostra Łucja - „pierwszy triumf Niepokalanego Serca Maryi”.
Zaznacza ona również, iż dlatego Ojciec Święty prosił o sprowadzenie figury
Matki Bożej z Fatimy, by nikt nie miał wątpliwości, iż wypełnia właśnie Jej
prośbę.
Wszyscy
intuicyjnie czuli, że to wydarzenie zmieni bieg historii świata. Jan Paweł II
dokonał tego aktu zawierzenia Niepokalanej, aby przezwyciężyć moce zła, które
zagrażają całej ludzkości: "Zawierzając
Ci, o Matko, świat, wszystkich ludzi i wszystkie ludy (...) składam je w Twym
macierzyńskim Sercu. O Serce Niepokalane! Pomóż nam przezwyciężyć grozę zła,
które tak łatwo zakorzenia się w sercach współczesnych ludzi - zła, które w
swych niewymiernych skutkach ciąży już nad naszą współczesnością i zdaje się
zamykać drogi ku przyszłości".
Po
tym akcie oddania świata i Rosji Maryi, Matce Kościoła, Ojciec Święty wręczył
biskupowi z Fatimy wyjątkowy dar, mówiąc: "To jest pocisk wyjęty z mojego
ciała 13 maja 1981 roku. Drugi zagubił się gdzieś na placu św. Piotra. Nie
należy on do mnie, ale do Tej, która czuwała nade mną i mnie ocaliła. Niech
ksiądz biskup zawiezie go do Fatimy i złoży w sanktuarium na znak mojej
wdzięczności dla Najświętszej Maryi Panny, jako świadectwo wielkich dzieł
Bożych". Pocisk ten został umieszczony w koronie figury Matki Boskiej
Fatimskiej.
Dzień
oddania całego świata i Rosji Matce Najświętszej stał się przełomowym w
historii ludzkości. W krótkim czasie nastąpił rozpad Związku Radzieckiego.
Wydarzenia 1989 roku doprowadziły ostatecznie do upadku całego systemu
komunistycznego w licznych państwach Europy Wschodniej. Wierzącym zostało
przywrócone prawo do praktykowania swojej religii. Jesteśmy świadkami wielkiego
cudu Matki Bożej, cudu zapowiedzianego w Fatimie.
Biskup
Piotr Libera, Pasterz Kościoła Płockiego w homilii wygłoszonej w Oborach 15
sierpnia br. podczas uroczystego wprowadzenia i instalacji relikwiarza bł. Jana
Pawła II powiedział:
„Warto
uświadomić sobie jeszcze jedno: relikwiarz, który od dzisiaj zdobi Waszą
świątynię, mieści w sobie kroplę tej samej krwi, która 13 maja 1981 roku
spłynęła na białą papieską sutannę na Placu Świętego Piotra, znacząc spełnienie trzeciej tajemnicy
fatimskiej. „Jej matczyna dłoń
zmieniła bieg kuli” – podkreślał kilkakrotnie Jan Paweł II.
Sam
byłem świadkiem w Rzymie – mówił Biskup Libera, jak 25 marca 1984 roku
w łączności z biskupami całego świata Błogosławiony Papież dokonał
uroczystego aktu zawierzenia świata Niepokalanej, dodając z myślą
o Rosji: „Oświecaj zwłaszcza ludy,
których ofiarowania i zawierzenia przez nas oczekujesz”.
Miejmy,
proszę - Kochani Bracia i Siostry - przed oczyma tę wielką rzeczywistość
najnowszych dziejów zbawienia, którą poświadcza obecność relikwii krwi Błogosławionego
Jana Pawła II w Waszym Sanktuarium. Nie zobojętniejmy na nią! Pan Bóg
naprawdę dokonał
wielkich rzeczy przez Maryję
na oczach naszego pokolenia w posłudze Jana Pawła II!”
I
wypowiedział ks. Biskup te jakże trafne, mądre i poruszające słowa: „Nie
musiało być którejś z kolei wielkiej bitwy, nie musiała wsiąkać w tę
dość już umęczoną ziemię krew kolejnych milionów ofiar - wystarczyła wiara,
oddanie i krew jednego człowieka”.
Tak,
drodzy bracia i siostry, wystarczyło jego „totus Tuus” – cały Twój Maryjo,
które przekazał w darze całemu Kościołowi i światu, jego odpowiedź na wezwanie
Matki Bożej Fatimskiej. Wszyscy, najmilsi, jesteśmy zaproszeni, żeby złączyć
się z bł. Janem Pawłem II w jego „totus Tuus” wobec Maryi. To oddanie się Matce
Bożej nie było u papieża aktem jednorazowym, ale wyrażało najbardziej serdeczną
tajemnice całego jego życia. Od naszego umiłowanego Ojca Świętego pragniemy
uczyć się tego całkowitego poświęcenia i zawierzenia Niepokalanemu Sercu Maryi
i synowskiego posłuszeństwa Jej matczynemu wezwaniu.
13
maja 1991 roku bł. Jan Paweł II nawiedził sanktuarium w Fatimie, dziękując za
przemiany, które po 1989 roku rozpoczęły się w dawnych republikach radzieckich
i w krajach Europy Środkowo – Wschodniej.
Papież
przemawiając w Fatimie dodał jednocześnie, jak prawdziwy Boży prorok, "że
(…) istnieje niebezpieczeństwo zastąpienia marksizmu inną formą ateizmu, który
wychwalając wolność, zmierza do zniszczenia korzeni moralności ludzkiej i
chrześcijańskiej".
W
adhortacji apostolskiej "Ecclesia in Europa" opublikowanej w 2003 r.
Papież napisał, że "Europejska kultura sprawia wrażenie "milczącej
apostazji" człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał"
(nr 9)”. (Timothy Tindal-Robertson).
Drodzy
bracia i siostry! Matka Boża zawsze przychodzi nam z pomocą.
Maryja,
która przeszła przez życie zasłuchana w Słowo Boże, nigdy nie dała się zwieść
szatanowi. Ona wie dobrze, że człowiek, który żyje tak, jakby Boga nie było,
staje się łatwym łupem dla diabła, nieprzyjaciela natury ludzkiej. Dlatego też
Maryja, widząc tragiczną sytuację tak wielu ludzi naszego wieku, przychodzi
przygarnąć wszystkich do Swego matczynego serca, abyśmy nie dali się oszukać
podstępom złego ducha. Jej zjawienie się w Fatimie jest dramatycznym
ostrzeżeniem przed doczesną i wieczną karą.
Papież Franciszek świadomy zagrożeń jakie ogarniają
dzisiaj Stary Kontynent i cały świat oraz wyzwań przed jakimi staje dzisiaj
Kościół postanowił w obchodzonym Roku Wiary dokonać nowego aktu poświęcenia
Kościoła i świata Niepokalanemu Sercu Maryi, Tej, która jest naszą Matką i
Przewodniczką na drodze wiary.
Pragniemy oddać się Tej, która obok krzyża
Jezusowego wiernie stała. Ona pomoże nam dochować wierności naszemu
chrzcielnemu przymierzu z Bogiem.
"Poświęcić
się Maryi - to znaczy przyjąć Jej pomoc, uciekając się do Jej Matczynego Serca,
otwartego pod Krzyżem miłością do każdego człowieka, do całego świata. (...)” –
mówił bł. Jan Paweł II.
„Maryja
chce, aby każdy człowiek oddał Jej swoje serce, gdyż dzięki temu będzie Ona
mogła kształtować je na wzór Serca Jezusa. Macierzyńska miłość Maryi sprawi, że
Bóg będzie uwielbiony w sercach ludzi Jej oddanych” (S. Jolanta Dziekońska
OSC).
To
poświęcenie, oddanie się Niepokalanej ma szczególnie wyrażać się w
posłuszeństwie życzeniom i prośbom Pani z Fatimy.
V
„Oto
Matka twoja”. Do tych słów Jezusa wypowiedzianych na krzyżu nawiązał bł. Jan
Paweł II w jednej ze swoich środowych katechez:
„Jezus,
który wiedział, czym jest matczyna miłość Maryi, pragnął, by także w duchowym
życiu Jego uczniów obecna była radość płynąca z owej miłości, stanowiącej
element więzi z Nim samym. Chodzi więc o to, by widzieć w Maryi Matkę i
traktować Ją jak Matkę — pozwolić Jej się wychowywać do prawdziwego
posłuszeństwa Bogu, do prawdziwej jedności z Chrystusem i do prawdziwej miłości
bliźniego. […]
Chrystus
wyraźnie zaleca uczniowi, by zachowywał się wobec Maryi tak, jak syn wobec
matki. By Jej macierzyńską miłość odwzajemniał swoją miłością synowską. Skoro
uczeń zastępuje Maryi Jezusa, musi Ją naprawdę miłować jak rodzoną matkę. To
tak, jakby Jezus mu powiedział: „Kochaj Ją tak, jak Ja Ją kochałem”. A skoro
Jezus widzi w owym uczniu przedstawiciela wszystkich ludzi, którym pozostawia
swój testament miłości, to wezwanie do miłowania Maryi jako własnej matki
odnosi się do wszystkich. […] Jezus za pośrednictwem Jana oznajmia Kościołowi,
że chce, by każdy z Jego uczniów darzył Maryję szczerym synowskim uczuciem,
jako Matkę otrzymaną od Niego. […]
Na
zakończenie Ewangelista mówi: „I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J
19,27). […] Postawa Jana wobec Maryi jest wypełnieniem ostatniej woli Jezusa,
ale posiada także znaczenie symboliczne dla każdego z uczniów Chrystusa,
wezwanych do przyjęcia Maryi do siebie i dania Jej miejsca we własnym życiu.
Bowiem na mocy słów konającego Jezusa, w życiu żadnego chrześcijanina nie może
zabraknąć specjalnego „miejsca” dla Maryi, musi się Ona znaleźć w każdym
życiu”.
Drodzy
bracia i siostry! Szczególnym znakiem tego obdarowania macierzyńską miłością
Maryi jest dla nas brązowy szkaplerz karmelitański noszony dniem i nocą na
sercu.
Ewangelista
opowiada, że wiszący na krzyżu Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia,
którego miłował. Za chwilę podczas wzruszającej ceremonii nałożenia szkaplerza
świętego, także i my w szczególny sposób znajdziemy się w zasięgu Jezusowego
spojrzenia, ogarnięci ramionami krzyża Jego Miłości.
Gdy
kapłan nakłada nam szkaplerz, Chrystus patrzy na nas z miłością i zdaje się
powtarzać: „Oto Matka twoja”. A my całujemy tę świętą szatę Maryi, jak dłonie
matki, przyjmujemy z radością na nasze piersi i pragniemy, jak umiłowany uczeń
Jan, „wziąć Ją do siebie”. W pokornym znaku szkaplerza pragniemy zabrać Ją do
domu naszego serca, do naszej codzienności i całego naszego życia, pragniemy by
„od tej godziny” była nam czułą i troskliwą Matką i pewną Przewodniczką na
drodze wiary, wiodącej przez krzyż do Nieba.
Pragniemy
zatem przyjmując szkaplerz jeszcze bardziej „wziąć Maryję do siebie” – Tę,
która jest Matką, ale zarazem pierwszą i najdoskonalszą uczennicą Chrystusa. Od
Niej pragniemy się uczyć iść wiernie śladami Jezusa.
Dlatego
jak ktoś trafnie powiedział: Szkaplerz to szata „utkana” z cnót Maryi w które
pragniemy się przyodziać poprzez gorliwe naśladowanie Najświętszej Panienki i z
Jej macierzyńską pomocą.
O tym
wszystkim ma nam nieustannie przypominać ta brązowa szata - ten pokorny znak
naszego całkowitego zawierzenia i oddania się Matce Bożej.
Albowiem
jak uczy bł. Jan Paweł II: „najbardziej autentyczną formą nabożeństwa do
Najświętszej Maryi Panny, wyrażającą się w skromnym znaku szkaplerza, jest
poświęcenie się Jej Niepokalanemu Sercu”.
Warto
zauważyć, że sama Słoneczna Pani z Fatimy przypomniała nam szkaplerz podczas
swego objawienia 13 października 1917 roku.
Podczas
gdy wielu ludzi, którzy przybyli tego dnia do „doliny pokoju”, przeżywało
w oczarowaniu cud wirującego słońca, dzieci miały widzenie Matki
Bożej z Góry Karmel. Niepokalana Dziewica ubrana była w brązowe szaty
karmelitańskie ze szkaplerzem w dłoni.
Gdy
w 1950 roku zapytano Łucję:
–
Dlaczego zdaniem siostry Matka Boska ukazała się w tej ostatniej scenie,
trzymając Szkaplerz?
Łucja
odpowiedziała:
–
Dlatego, że Matka Boża chce, abyśmy wszyscy nosili Jej Szkaplerz.
Wielkim
Apostołem Szkaplerza Karmelitańskiego był bł. Jan Paweł II.
Nabożeństwo
do Matki Bożej Szkaplerznej było zawsze drogie jego sercu, tym bardziej, że
swoją ziemską matkę stracił, gdy miał zaledwie 9 lat. Kilka miesięcy później, w
maju 1930 roku, w swoim parafialnym kościele w Wadowicach przystąpił do
Pierwszej Komunii Świętej, a po południu udał się z tatą do kościoła karmelitów
„Na Górce”. Tam przy ołtarzu Matki Bożej 10 – letni Karol przyjął na swoje
piersi brązowy szkaplerz Maryi. Ucałował go jak ręce matki, spojrzał na Jej
wizerunek w ołtarzu i… swoim dziecięcym sercem zdawał się mówić do Niej:
„Maryjo, teraz Ty będziesz moją Matką. Totus Tuus!”.
Wymowne
świadectwo o przywiązaniu Jana Pawła II do szkaplerza złożył jego wieloletni
osobisty sekretarz, Ks. Kardynał Stanisław Dziwisz, mówiąc: „Papież mając 10
lat zapisał się do szkaplerza, który stale nosił i z którym poszedł
do domu Ojca”.
Bł. Jan Paweł II uczył nas
wierności w praktykowaniu nabożeństwa szkaplerznego. Daleka była mu postawa
„słomianego zapału”.
„Nie zdjął tej brązowej szaty
Maryi, gdy otrzymał czarną sutannę kapłańską, gdy otrzymał fioletowe szaty
biskupie, czerwone kardynalskie i białe papieskie. Ta brązowa karmelitańska
szata pozostała na jego barkach do dnia śmierci i była niemym świadkiem
wszystkich chwil życia Ojca Świętego” (o. W. Tochmański OCD).
W
dniu zamachu 13 maja 1981 roku, gdy Kościół wspominał objawienia Pani
Fatimskiej, szkaplerz Matki Bożej na piersiach papieża był niczym puklerz
przeciw pociskom nieprzyjaciela.
Gdy
w szpitalu odzyskał przytomność powiedział do lekarzy: „Wszystko możecie mi zabrać,
wszystko możecie mi zdjąć, zostawcie mi tylko szkaplerz na szyi, nie zdejmujcie
tej szaty Maryi z mojej piersi”.
I
ta prośba Ojca Świętego wyrażająca jego wielką miłość i całkowite zawierzenie
Matce Bożej została uszanowana. Wymownie przypomina o tym zdjęcie wykonane
przez Arturo Mari w poliklinice Gemellego zaledwie osiem dni po zamachu.
Ojciec święty leży na łóżku szpitalnym. Obok skomplikowana aparatura medyczna
podtrzymująca życie. Poranione obandażowane ciało, biała szpitalna koszula. Na
prawym barku widać wystający brązowy płatek sukna – szkaplerz święty,
o którym Maryja powiedziała: „Oto znak zbawienia, oto ratunek
w niebezpieczeństwie”.
Właśnie
wtedy, w klinice Gemellego, miała miejsce jeszcze jedna wymowna interwencja
Maryi. W dniu 16 lipca 1981 roku, w dzień Matki Bożej Szkaplerznej cofnął się
śmiertelny wirus cytomegalii, który dostał się do organizmu papieża wraz z
przetaczaną krwią. Od tego Ojciec Święty wyraźnie zaczął odzyskiwać siły.
Drodzy
bracia i siostry! Niech także dla każdego z nas szkaplerz będzie szczególnym
znakiem opieki Maryi i naszego osobistego poświęcenia Jej Macierzyńskiemu Sercu. Niech
będzie znakiem pociechy
i nadziei, znakiem pielgrzyma zdążającego ufnie do niebieskiej ojczyzny.
Patrząc
na Relikwiarz Krwi Bł. Jana Pawła II w oborskiej świątyni, ukazujący jego czcigodną
postać ze szkaplerzem Królowej Karmelu na piersiach, dziękujemy za ten wielki
przykład całkowitego oddania i zawierzenia Maryi. Każdą kroplę swojej krwi i
całe swoje życie złożył w Jej macierzyńskich dłoniach. Całym swoim życiem, każdą
kroplą swojej krwi, wyznawał Jej swoją synowską miłość i głosił Jej chwałę.
Apostole
Szkaplerza Świętego oręduj za nami i unieś nad nami swoją ojcowską dłoń - niech
dla wszystkich, którzy przyjmują tutaj brązową szatę Maryi i polecają się Jej
matczynemu Sercu, spełniają się także słowa, które własnoręcznie napisałeś:
„Pielgrzymom do Matki Boskiej w Oborach z serca błogosławię – Jan Paweł II,
papież”.
Umiłowany
Ojcze Święty, niech Twój świetlany przykład i kropla Twojej Krwi w Oborskim
Relikwiarzu przypomina nam nieustannie, że prawdziwej pełni, sensu i
ostatecznego celu naszego życia – radości Nieba, nie możemy osiągnąć inaczej
jak tylko przez dar miłości z samego siebie wobec Boga i bliźnich.
VI
W
niedzielę 13 października br. papież Franciszek przewodniczył na rzymskim placu
Świętego Piotra uroczystej celebracji Dnia Maryjnego w Roku Wiary. Po Mszy
Świętej podszedł do figury Matki Bożej Różańcowej specjalnie przywiezionej z
Fatimy i odnowił poświęcenie świata Niepokalanemu Sercu Maryi.
Ojciec
Święty zwrócił się do Niej słowami:
„Przyjmij
z życzliwością Matki akt zawierzenia, który dziś z ufnością wypowiadamy przed
Twoim wizerunkiem, tak bardzo nam drogim. (…)
Strzeż
naszego życia w Twoich ramionach: pobłogosław i umocnij każde pragnienie dobra;
rozbudzaj i ożywiaj wiarę; podtrzymuj i oświecaj nadzieję; wzbudzaj i ożywiaj
miłość; prowadź wszystkich nas drogą świętości.
Naucz
nas Twojej własnej miłości szczególnego upodobania biednych i ubogich,
wykluczonych i cierpiących, grzeszników i zagubionych w sercach; zgromadź
wszystkich pod Twoją opieką i wszystkich przekaż Twojemu umiłowanemu Synowi,
Naszemu Panu Jezusowi”.
Drodzy
bracia i siostry! Wspominając objawienia Słonecznej Pani w Fatimskiej Dolinie
Pokoju w 1917 roku pragniemy duchowo zjednoczyć się z papieżem Franciszkiem w tym
akcie poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi.
Słoneczna
Pani z „Cova da Iria”, poprzez Następcę Świętego Piotra, ponownie przypomina
nam swoje macierzyńskie orędzie, wzywa do modlitwy różańcowej i nawrócenia, do
umieszczenia Najświętszej Eucharystii w centrum naszego życia, zaprasza do
odnowienia naszego całkowitego oddania i poświęcenia się Jej Niepokalanemu
Sercu w duchu wynagrodzenia za raniące je ciernie ludzkich grzechów,
obojętności i niewdzięczności.
Albowiem, „wezwanie Maryi nie jest jednorazowe – przypominał w
Fatimie bł. Jan Paweł II. Jej apel musi być podejmowany z pokolenia na
pokolenie, zgodnie z coraz nowymi znakami czasu. Trzeba do niego nieustannie
powracać. Trzeba go podejmować wciąż na nowo”.
Dzisiaj
Matka Boża ponownie przychodzi do nas ze swoim fatimskim orędziem i mówi do
każdego z nas, do każdej rodziny, do Kościoła i do całego świata: „Moje
Niepokalane Serce będzie twoim schronieniem i drogą, która cię zaprowadzi do Boga”.
Zjednoczmy
się zatem z papieżem Franciszkiem i odpowiedzmy na wezwanie Pani Fatimskiej,
gdyż tylko z naszą pomocą, przy naszej współpracy, może coraz pełniej
realizować się Jej obietnica: „Na koniec Moje Niepokalane Serce zatryumfuje”.
Drodzy
Moi! Umiejmy też zobaczyć i dziękować Bogu za wielkie rzeczy, które nam uczynił
przez Maryję, za wszystkie Jej zwycięstwa w naszym życiu osobistym i w dziejach
świata.
W
dzisiejszej Ewangelii słyszymy o oczyszczeniu dziesięciu trędowatych, z których
tylko jeden powrócił do Jezusa, aby oddać chwałę Panu i podziękować za łaskę
uzdrowienia.
Bracia
i siostry! Potrzebne nam są oczy wiary, aby widzieć Boże działanie w naszym
życiu, aby powrócić do Jezusa z dziękczynieniem, aby jak Maryja wyśpiewać Bogu
radosne „Magnificat”.
A zatem polecajmy się opiece i wstawiennictwu „Dziewicy
Pielgrzymującej” z Fatimy, prosząc, aby zawsze była nam Matką i Przewodniczką
na drodze wiary, „gwiazdą zaranną” rozpraszającą mroki ciemnej nocy, prowadzącą
poza noc… aż do jutrzenki Zmartwychwstania. Amen.
o. Piotr Męczyński O. Carm.
|