Drodzy
bracia i siostry, zgromadzeni w Oborskim Domu Maryi!
Dzisiejsza
Ewangelia opowiada o tym jak pewnego dnia jakiś bogaty człowiek przyszedł do
Jezusa, upadł przed Nim na kolana i zapytał: „Co mam czynić, aby osiągnąć życie
wieczne?”. „Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego” i udzielił swego pouczenia.
Także
i my pragniemy odnaleźć się dzisiaj w zasięgu tego spojrzenia Chrystusa, objęci
Jego miłością i słuchać uważnie Jego nauki.
Papież
Benedykt XVI w orędziu do młodych z roku 2010 napisał: „W ewangelicznym
opowiadaniu św. Marek podkreśla jak „Jezus spojrzał na niego z miłością” (por.
Mk 10,21). W spojrzeniu Pana znajduje się serce tego szczególnego spotkania i
całego chrześcijańskiego doświadczenia. Istotnie bowiem chrześcijaństwo nie
jest w pierwszej mierze moralnością, lecz doświadczeniem Jezusa Chrystusa,
który miłuje nas osobiście, młodych i starszych, ubogich i bogatych; miłuje nas
nawet jeśli odwracamy się do Niego plecami.
Komentując
tę scenę, święty papież Jan Paweł II dodawał, zwracając się do was młodych:
„Życzę, abyście doznali takiego spojrzenia! Życzę, abyście doświadczyli tej
prawdy, że On, Chrystus, patrzy na was z miłością!” (List do młodych, 7). Z
miłością, objawioną na Krzyżu w sposób tak pełny i całkowity, że kazała ona św.
Pawłowi ze zdumieniem napisać: „Umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie”
(Ga 2,20). „Świadomość tego, że Ojciec umiłował nas odwiecznie w swoim Synu -
tego, że Chrystus miłuje każdego i zawsze - pisał jeszcze Papież Jan Paweł II -
staje się mocnym punktem oparcia dla całej naszej ludzkiej egzystencji” (List
do młodych, 7), i pozwala nam pokonać wszystkie próby: odkrycie naszych grzechów,
cierpienie, zniechęcenie.
W
tej miłości znajduje się źródło całego życia chrześcijańskiego i zasadnicza
racja ewangelizacji: jeśli naprawdę spotkaliśmy Jezusa, nie możemy nie
świadczyć o Nim wobec tych, którzy jeszcze nie doświadczyli Jego spojrzenia!”
„Jezus
Chrystus jest obliczem miłosierdzia Ojca – napisał pięknie papież Franciszek w
bulli Misericordiae Vultus.
(…) Ono stało się żywe, widoczne i osiągnęło swój szczyt w Jezusie z Nazaretu.
Kto Go widzi, widzi też i Ojca (por. J 14, 9). Jezus (…) swoimi słowami,
gestami i całą swoją osobą objawia miłosierdzie Boga”.
Podobnie
w papieskim orędziu na zbliżające się Światowe Dni Młodzieży w Krakowie czytamy:
„Miłosierdzie
naszego Pana objawia się przede wszystkim, kiedy On pochyla się nad ludzką
nędzą i okazuje swoje współczucie tym, którzy potrzebują zrozumienia,
uzdrowienia i przebaczenia. W Jezusie wszystko mówi o miłosierdziu. Co więcej:
On sam jest miłosierdziem”.
W
jednej z wielkopostnych homilii papież Franciszek powiedział:
„Z
jaką miłością spogląda na nas Jezus! Z jaką miłością leczy On nasze grzeszne
serce! Nigdy nie przestraszają Go nasze grzechy. Pomyślmy o synu marnotrawnym,
kiedy to postanowił wrócić do ojca. Układa sobie mowę, ale ojciec nawet nie
pozwala mu mówić, tylko go obejmuje (por. Łk 15,17-24). Tak Jezus postępuje z
nami. (…) Jeśli pójdziesz: obejmie cię z wielką miłością”.
Ojciec
Święty wspomina:
„Kiedy
miałem siedemnaście lat, pewnego dnia, gdy miałem wyjść na spotkanie z
przyjaciółmi, zdecydowałem, że najpierw wstąpię do kościoła. Spotkałem tam
pewnego księdza, który wzbudził we mnie szczególne zaufanie, tak, że
zapragnąłem otworzyć swoje serce w Sakramencie Spowiedzi. To spotkanie zmieniło
moje życie! Odkryłem, że kiedy otwieramy swoje serce z pokorą i
przejrzystością, możemy bardzo konkretnie doświadczyć Bożego Miłosierdzia.
Miałem pewność, że w osobie tego kapłana Bóg czekał na mnie, zanim jeszcze
zrobiłem pierwszy krok w stronę kościoła. My Go poszukujemy, ale On nas zawsze
uprzedza, szuka nas od zawsze i jako pierwszy nas odnajduje. Być może ktoś z
was nosi w swoim sercu ciężar i myśli: zrobiłem to czy tamto… Nie bójcie się!
On na was czeka! On jest ojcem: czeka na was zawsze! Jakże pięknie jest
odnaleźć w Sakramencie Pojednania miłosierne ramiona Ojca, odkryć konfesjonał
jako miejsce Miłosierdzia, dać się dotknąć tej miłosiernej miłości Pana, który
zawsze nam przebacza!”.
Papież
Franciszek kieruje uwagę młodzieży na oblicze Miłosiernego Zbawiciela mówiąc:
„Nie
bójcie się spojrzeć Mu w oczy pełne nieskończonej miłości i pozwólcie, aby On
ogarnął was swoim miłosiernym spojrzeniem gotowym przebaczyć każdy wasz grzech.
Spojrzeniem, które może przemienić wasze życie i uleczyć rany waszych dusz.
Spojrzeniem, które zaspokaja najgłębsze pragnienia waszych młodych serc:
pragnienie miłości, pokoju, radości i prawdziwego szczęścia. Przyjdźcie do
Niego i nie bójcie się! Przyjdźcie, by powiedzieć Mu z głębi waszych serc:
„Jezu ufam Tobie!”. Pozwólcie, by dotknęło was Jego bezgraniczne Miłosierdzie,
abyście wy z kolei, poprzez uczynki, słowa i modlitwę, stali się apostołami
miłosierdzia (…)”.
Jezus, Słowo Wcielone, ciągle objawia nam mądrość
i miłosierdzie Ojca, patrzy na nas z troskliwą miłością i uczy „mądrości
serca”. Uczy patrzeć na bliźniego z miłością, przebacza i uczy przebaczać. Mówi:
„bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”. Uczy przeżywać naszą
codzienność z prawdziwą „mądrością serca”, przypominając, że pod wieczór życia
sądzeni będziemy tylko z miłości. „Wszystko złoto wobec niej jest garścią
piasku, a srebro przy niej ma wartość błota”.
Chrystus
przychodzi do nas w przebraniu ubogiego brata potrzebującego duchowego i
materialnego wsparcia i mówi, że bez tej miłości nie można wejść do królestwa
niebieskiego.
Drodzy
Moi! Pełni ufności zbliżmy się do Jezusa, pozwólmy ogarnąć się Jego miłującemu
spojrzeniu, odkryjmy na nowo skarb Jego Ewangelii i prośmy Go pokornie: „Nasyć
nas, Panie, Twoim miłosierdziem, bądź litościwy dla sług Twoich. Naucz nas
liczyć dni nasze, byśmy zdobyli mądrość serca i otrzymali życie wieczne”.
Papież
Franciszek w swoim orędziu do młodzieży pisze: „Słowo Boże uczy nas, że „więcej
szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20,35). Właśnie z tego powodu
piąte błogosławieństwo nazywa szczęśliwymi tych, którzy są miłosierni. Wiemy,
że Pan umiłował nas jako pierwszy. Ale jesteśmy prawdziwie błogosławieni,
szczęśliwi, jeśli wejdziemy w tę logikę Boskiego daru, logikę miłości darmowej,
jeśli odkryjemy, że Bóg nieskończenie nas pokochał po to, aby uczynić nas
zdolnymi do kochania jak On: bez miary.
Papież
w swoim orędziu do młodych ukazuje przykład bł. Pier Giorgia Frassatiego. Jego
rodzice byli ludźmi bardzo zamożnymi - ojciec Alfredo Frassati był założycielem
i właścicielem dziennika "La
Stampa", Matka Adelaide była malarką. Jej obrazy
prezentowane były na wielu wystawach. Rodzice młodego Piotra Jerzego byli
daleko od Boga i pokładali nadzieję w dobrach tego świata, liczyli, że ich syn
zrobi karierę, odziedziczy ich fortunę i stanie się jeszcze bogatszy.
Dlatego
postawa syna była dla nich niezrozumiała. Pier Georgio, podobnie jak bohater z dzisiejszej
Ewangelii, spotkał Jezusa, który z miłością spojrzał na niego i wskazał
prawdziwy sens życia.
Całym
sercem odpowiedział na zaproszenie
Boskiego Nauczyciela. Dlatego nie odszedł zasmucony, ale odnalazł prawdziwa
radość życia.
Oddawał
biedakom swoje oszczędności, zatrzymywał ich, by dać im coś do jedzenia. Jako
mały chłopiec potrafił kobiecie z bosym dzieckiem na ręku dać swoje buciki.
Jako młodzieniec, co tydzień obładowany paczkami z żywnością i lekarstwami
wędrował do najbiedniejszych dzielnic Turynu, by ich mieszkańcom nieść pomoc.
Jednak dawał nie tylko najpotrzebniejsze produkty, lecz także swój uśmiech,
radę, zainteresowanie. W "La
Stampie" ukazywały się ogłoszenia z prośbą o
zatrudnienie, które podsyłał pracownikom gazety do druku Pier Giorgio w imieniu
swoich ubogich przyjaciół. Wiele osób dziwiło się, że ten przystojny chłopiec z
bogatej rodziny zajmuje się taką działalnością, on zaś odpowiadał im: „Jezus
odwiedza mnie w Komunii świętej każdego ranka, a ja Mu się za to odwdzięczam w
skromniejszy, dostępny mi sposób: odwiedzam Jego biedaków”.
Pier
Giorgio był młodzieńcem, który zrozumiał, co znaczy mieć serce miłosierne,
wrażliwe na najbardziej potrzebujących. Ofiarowywał im o wiele więcej niż dary
materialne, dawał samego siebie, poświęcał czas, słowa, zdolność słuchania”.
Był
przekonany o tym, że Pan Bóg chce, aby najbardziej był bliski potrzebującym i
poniżonym ludziom. Często widywano go niosącego jakieś paczki z lekarstwami,
odzieżą, żywnością, a także książkami i zabawkami.
Przez
to, że jego miłość do drugiego człowieka była tak wielka, nie bał się przebywać
z ludźmi chorymi na zaraźliwe i śmiertelne choroby, Sam podawał im lekarstwa,
robił im zastrzyki i obmywał ich. W całym Turynie nie było takiego człowieka, którego
on pozostawiłby bez pomocy. A jeżeli nie był w stanie pomóc komuś od razu,
zapisywał jego adres i powracał tam.
Papież
Franciszek powiedział o nim: „Piotr Jerzy służył ubogim z wielką dyskrecją,
nigdy się z tym nie obnosząc. Prawdziwie żył Ewangelią, która mówi: „Kiedy zaś
ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja
jałmużna pozostała w ukryciu” (Mt 6,3-4).
Pier
Giorgio zmarł 4 lipca 1925 roku po sześciu dniach ciężkiej choroby. Miał
zaledwie 24 lata. Zaraził się chorobą Heinego-Medina od któregoś ze swoich ubogich
podopiecznych. W przeddzień swojej śmierci, ciężko schorowany, udzielał
wskazówek dotyczących sposobu pomagania jego pokrzywdzonym przyjaciołom. Na
wpół sparaliżowaną ręką, z ogromnym wysiłkiem kreślił do kolegi prośbę o
odebranie zastrzyków dla chorego. W czasie pogrzebu, jego rodzina i przyjaciele
byli zdumieni obecnością tak wielu nieznajomych ubogich, których prowadził i
którym pomagał za życia młody Pier Giorgio.
Jak
widzicie, miłosierdzie nie jest „postawą na pokaz”, nie jest też zwykłym
sentymentalizmem – mówi papież Franciszek. Jest sprawdzianem autentyczności
naszej postawy jako uczniów Jezusa, naszej wiarygodności jako chrześcijan we
współczesnym świecie”.
Także
papież Benedykt XVI odwołując się do osoby Frassatiego zachęcał młodych:
„Drodzy młodzi, miejcie odwagę wybierać to, co jest istotne w życiu! «Żyć, a
nie wegetować» – zwykł mawiać bł. Piotr Jerzy Frassati. Odkryjcie, tak jak on,
że warto angażować się dla Boga i z Bogiem, odpowiadać na Jego wezwanie,
dokonując wyborów zasadniczych, jak i codziennych, nawet gdy to kosztuje!
Duchowy szlak bł. Piotra Jerzego Frassatiego przypomina, że na drodze uczniów
Chrystusa potrzebna jest odwaga, by przekroczyć samych siebie i pójść drogą
Ewangelii” (Benedykt XVI, Spotkanie z
młodzieżą, Turyn – 2.05.2010).
„To
wiara w Jego miłość, czyniąc was mocnymi i wspaniałomyślnymi, da wam odwagę, by
ze spokojem stawić czoła drodze życia i podjąć zadania rodzinne i zawodowe. (…)
Chrystus
wzywa każdego z was do związania się z Nim i podjęcia własnych
odpowiedzialności w budowaniu cywilizacji miłości. Jeżeli będziecie słuchać
Jego słowa, również wasza droga zostanie oświetlona i poprowadzi was do
wysokich celów, które dadzą radość i pełny sens życiu”.
Drodzy
bracia i siostry!
Pier
Giorgio Frassati pozostanie jako wzór młodego człowieka, który swoje
zjednoczenie z Bogiem realizował w pełnym zaangażowaniu na rzecz bliźniego, z
młodzieńczym entuzjazmem szafując sobą bez reszty. Święty Jan Paweł II będąc
jeszcze kardynałem, powiedział o nim: "Popatrzcie jak wyglądał człowiek
Ośmiu Błogosławieństw, który nosił w sobie na co dzień tę radość Ewangelii,
Dobrej Nowiny, radość zbawienia ofiarowanego nam przez Chrystusa" (Kraków 1977 r.).
Pociągnięci
przykładem tego młodego apostoła miłosierdzia z Turynu, prośmy za świętą
siostrą Faustyną:
Dopomóż
mi do tego, o Panie, (…)
aby
oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według
zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich, i
przychodziła im z pomocą. (…)
aby
słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje
nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich. (…)
aby
język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla
każdego miała słowo pociechy i przebaczenia. (…)
aby
ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, (…)
aby
nogi moje były miłosierne, bym zawsze śpieszyła z pomocą bliźnim, opanowując
swoje własne znużenie i zmęczenie. (…)
aby
serce moje było miłosierne, bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich (…)
O Jezu mój, przemień mnie w siebie, bo
Ty wszystko możesz. (Dz. 163).
Amen.
o.
Piotr Męczyński O. Carm.
|