Drodzy
Parafianie i Pielgrzymi Oborskiego Sanktuarium!
Droga
Rodzino Matki Bożej Bolesnej!
Tegoroczne
święta Narodzenia naszego Pana Jezusa Chrystusa obchodzimy w klimacie
Jubileuszowego Roku Miłosierdzia.
Bł.
ks. Michał Sopoćko, spowiednik i kierownik duchowy św. siostry Faustyny uczy,
że Boże Narodzenie „to jest początek miłosiernej działalności Chrystusa. (…) To
jest prawdziwy lekarz, który przynosi kojący balsam na rany duszy człowieka,
ożywia go swoim przykładem i wyprowadza z największej nędzy”.
Papież
Franciszek w bulli Misericordiae Vultus
napisał: „Ojciec «bogaty w miłosierdzie» (por. Ef 2, 4), zesłał swojego Syna,
narodzonego z Maryi Dziewicy, aby objawić nam w sposób ostateczny swoją miłość.
Kto Go widzi, widzi też i Ojca (por. J 14, 9). Jezus z Nazaretu swoimi słowami,
gestami i całą swoją osobą objawia miłosierdzie Boga”.
„Miłosierdzie
naszego Pana objawia się przede wszystkim, kiedy On pochyla się nad ludzką
nędzą i okazuje swoje współczucie tym, którzy potrzebują zrozumienia,
uzdrowienia i przebaczenia. W Jezusie wszystko mówi o miłosierdziu. Co więcej:
On sam jest miłosierdziem”.
Drodzy
Moi! „Z jaką miłością spogląda na nas Jezus! Z jaką miłością leczy On nasze
grzeszne serce! Nigdy nie przestraszają Go nasze grzechy – mówi papież
Franciszek. Nie bójcie się spojrzeć Mu w oczy pełne nieskończonej miłości i
pozwólcie, aby On ogarnął was swoim miłosiernym spojrzeniem gotowym przebaczyć
każdy wasz grzech. Spojrzeniem, które może przemienić wasze życie i uleczyć
rany waszych dusz. Spojrzeniem, które zaspokaja najgłębsze pragnienia waszych serc:
pragnienie miłości, pokoju, radości i prawdziwego szczęścia. Przyjdźcie do
Niego i nie bójcie się! Przyjdźcie, by powiedzieć Mu z głębi waszych serc:
„Jezu ufam Tobie!”. Pozwólcie, by dotknęło was Jego bezgraniczne Miłosierdzie”.
Ojciec
Święty pragnąc obudzić w nas tę ufność dzieli się osobistym wspomnieniem:
„Kiedy
miałem siedemnaście lat, pewnego dnia, gdy miałem wyjść na spotkanie z
przyjaciółmi, zdecydowałem, że najpierw wstąpię do kościoła. Spotkałem tam
pewnego księdza, który wzbudził we mnie szczególne zaufanie, tak, że
zapragnąłem otworzyć swoje serce w Sakramencie Spowiedzi. To spotkanie zmieniło
moje życie! Odkryłem, że kiedy otwieramy swoje serce z pokorą i
przejrzystością, możemy bardzo konkretnie doświadczyć Bożego Miłosierdzia. Miałem
pewność, że w osobie tego kapłana Bóg czekał na mnie, zanim jeszcze zrobiłem
pierwszy krok w stronę kościoła. My Go poszukujemy, ale On nas zawsze uprzedza,
szuka nas od zawsze i jako pierwszy nas odnajduje. Być może ktoś z was nosi w
swoim sercu ciężar i myśli: zrobiłem to czy tamto… Nie bójcie się! On na was
czeka! On jest ojcem: czeka na was zawsze! Jakże pięknie jest odnaleźć w
Sakramencie Pojednania miłosierne ramiona Ojca, odkryć konfesjonał jako miejsce
Miłosierdzia, dać się dotknąć tej miłosiernej miłości Pana, który zawsze nam
przebacza!”.
Pewnego
dnia Pan Jezus powiedział do s. Faustyny: "Niepojętych łask pragnę
udzielać duszom, które ufają mojemu miłosierdziu...".
Drodzy
bracia i siostry!
Bóg
okazując nam miłosierdzie pragnie, abyśmy sami okazywali miłosierdzie naszym
bliźnim. Boski Nauczyciel mówi nam: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest
miłosierny”.
Taka
powinna być postawa prawdziwych uczniów Chrystusa wobec drugiego człowieka.
Dlatego „gdziekolwiek są chrześcijanie, każdy powinien odnaleźć oazę
miłosierdzia” – podkreśla papież Franciszek.
Ojciec
Święty zapytany o wspomnienia z dzieciństwa, zaznaczył, że dorastał w
zwyczajnej dzielnicy Buenos Aires. To wówczas narodziło się jego zaangażowanie
na rzecz ubogich. Jego rodzina nie należała do bogatych – nie miała samochodu,
nie wyjeżdżała na wakacje itp. – ale starczało jej pieniędzy do końca miesiąca.
Przychodziła do nich uboga matka dwóch synów, której „brakowało rzeczy
koniecznych” do życia. Pomagała m.in. w praniu, a pani Bergoglio dawała jej
różne rzeczy. – Jej ubóstwo mnie uderzało – zwierzył się Franciszek. Utrzymywał
z nią kontakt jeszcze jako arcybiskup Buenos Aires. Zanim zmarła w wieku 93
lat, podarowała mu medalik z Najświętszym Sercem Jezusowym, który Franciszek
nadal nosi. – Dzięki temu co dzień myślę o niej i o tym, co wycierpiała z
powodu ubóstwa. I myślę o wszystkich innych cierpiących. Noszę go i modlę się… –
wyznał papież.
Także
i my nieśmy balsam czułości i miłosierdzia Jezusa – wszystkim strapionym i
pogrążonym w rozpaczy, wszystkim chorym i ubogim, wszystkim, którzy czują się
opuszczeni i odrzuceni, wszystkim zalęknionym i zagubionym, wszystkim zranionym
własnymi słabościami i nałogami, wszystkim dręczonym atakami i pokusami złego
ducha, wszystkim cierpiących, których spotykamy na drodze naszego życia. Bądźmy
naśladowcami miłosiernego Samarytanina z ewangelicznej przypowieści.
„Poczujmy
się wezwani, słysząc ich wołanie o pomoc. Nasze ręce niech ścisną ich ręce,
przyciągnijmy ich do siebie, aby poczuli ciepło naszej obecności, przyjaźni i
braterstwa” – zachęca papież Franciszek i przypomina: „W każdym z tych
«najmniejszych» jest obecny sam Chrystus. Jego ciało staje się znów widoczne...,
abyśmy mogli Go rozpoznać, dotknąć i troskliwie Mu pomóc”.
Tego
uczy nas tajemnica Betlejemskiej Nocy. Tego właśnie, jako pierwsza, uczy nas
Maryja tuląca w ramionach Boskie Dzieciątko, potwierdzając, że „miłosierdzie
Syna Bożego nie zna granic i dociera do wszystkich, nikogo nie wykluczając”. „Każda
osoba – naprawdę każda – jest ważna w oczach Boga”.
Po
jednej ze środowych audiencji papieskich na Placu Świętego Piotra w doniesieniach
agencyjnych można było znaleźć nagłówki: „Franciszek ucałował trędowatego”,
„Człowiek bez twarzy w objęciach papieża”. Świat obiegło zdjęcie papieża
obejmującego mężczyznę o zdeformowanej twarzy.
53
– letni Vinicio Riva był całkowicie zaskoczony spotkaniem z papieżem. Ponieważ
przywykł do przerażonych spojrzeń spotykanych przypadkowo przechodniów, do
sytuacji, gdy pasażerowie w autobusie odsuwają się od niego ze strachem myśląc,
że choroba jest zaraźliwa, brak wahania w postawie papieża był dla niego
szokiem.
– Papież
nie bał się mojej choroby. Objął mnie bez słowa, bardzo mocno. Poczułem
wielkie ciepło. Czułem jakbym był w raju, czułem jedynie miłość.
Mężczyzna
cierpi na nerwiakowłókniakowatość. To choroba genetyczna
objawiająca się licznymi guzkami zniekształcającymi wygląd. Wrastają one
w organizm, powodując porażenia, prowokując otwarte rany utrudniające
chodzenie, a nawet leżenie czy siedzenie. Po operacji guzka
wrastającego w krtań Vinicio z trudem mówi. – Ludzie, gdy mnie widzą,
odsuwają się, tak jakby mogli zarazić się moją chorobą przez samo
spojrzenie. Papież nie myślał o tym, że się zarazi. Gdy tylko
mnie dostrzegł, od razu podszedł i objął – wspomina mężczyzna
i dodaje: – Nigdy wcześniej nie poczułem tak wielkiej akceptacji
ze strony obcego człowieka. (…) Po powrocie do domu miałem wrażenie jakby
ubyło mi 10 lat, jak gdyby ktoś zdjął ze mnie ciężar. Czuję się silniejszy i szczęśliwszy.
Czuję, że mogę iść przed siebie, bo Pan mnie chroni”.
Papież
Franciszek w adhortacji „Ewangelii Gaudium” pisze: „Aby dzielić życie z ludźmi
i dać siebie ofiarnie, musimy także uznać, że każda osoba jest godna naszego
poświęcenia. Nie ze względu na wygląd fizyczny, na zdolności, na język, na
mentalność albo ze względu na przyjemność, jaką może nam sprawić, ale dlatego,
że jest dziełem Boga, Jego stworzeniem. On ją stworzył na swój obraz i w
jakiejś mierze jest ona odbiciem Jego chwały. Każdy człowiek jest przedmiotem
nieskończonej czułości Pana i zamieszkuje On w jego życiu. Jezus Chrystus
przelał swoją cenną krew na krzyżu za tę osobę. Niezależnie od jakichkolwiek
pozorów, każdy (…) zasługuje na naszą miłość i nasze poświęcenie. Stąd jeśli
uda mi się pomóc żyć lepiej jednej jedynej osobie, to już wystarczy, aby uzasadnić
dar mojego życia. (…) Osiągamy pełnię, gdy łamiemy bariery, a nasze serce
napełnia się twarzami i imionami!”.
W dalszej
części swojej adhortacji Ojciec Święty pisze: „Ewangelia zachęca nas zawsze, by
podejmować ryzyko spotkania z twarzą drugiego człowieka, z jego fizyczną
obecnością stawiającą pytania, z jego bólem i jego prośbami, stale ramię w
ramię. Prawdziwa wiara w Syna Bożego, który przyjął ciało, jest nieodłączna od
daru z siebie, od przynależności do wspólnoty, od służby (…). Syn Boży przez
swoje wcielenie zachęcił nas do rewolucji czułości”.
Innym
razem papież powiedział: „Czy uważamy, że Wcielenie Jezusa jest jedynie faktem
z przeszłości, który nas osobiście nie angażuje? Wierzyć w Jezusa znaczy dać Mu
nasze ciało z pokorą i odwagą Maryi, aby mógł On nadal mieszkać pośród ludzi.
Oznacza dać Mu nasze ręce, żeby okazać czułość maluczkim i ubogim; nasze ręce,
by wychodzić na spotkanie braciom; nasze ramiona, aby wspierać słabych…”.
Kilka
dni przed świętami Bożego Narodzenia Papież Franciszek udał się na główny
dworzec kolejowy Rzymu – Termini. Ojciec Święty otworzył tam Drzwi Miłosierdzia
w noclegowni i stołówce dla bezdomnych prowadzonej przez rzymską Caritas.
Ośrodek założono w 1987 roku i został on ostatnio gruntownie odnowiony za
pieniądze zebrane podczas beatyfikacji Jana Pawła II. Jadłodajnia, która nosi
imię świętego Papieża Polaka, wydaje codziennie około 500 posiłków, a na nocleg
można przyjąć 200 bezdomnych. Po otwarciu Drzwi Świętych (ich rolę pełni
wejście do stołówki nad którym umieszczono mozaikę przedstawiająca logo
Jubileuszu) Franciszek odprawił Mszę Świętą, w której uczestniczyli bezdomni i
woluntariusze z różnych ośrodków prowadzonych w Rzymie przez Caritas. Msza
została odprawiona w stołówce i w ten sposób podkreślono, że Jezus karmi swoich
ubogich tak chlebem powszednim, jak i chlebem eucharystycznym.
Homilię
Ojciec Święty rozpoczął od przypomnienia, że Bóg narodził się daleko od
wielkich miast i że przyszedł na świat wśród ludzi prostych. Podobnie kiedy
każdy z nas stanie na Sądzie ostatecznym Jezus nie będzie się nas pytał czy
byliśmy ważnymi lub uczonymi ludźmi, albo czy dawaliśmy duże ofiary na Kościół?
Nie, Jezus będzie się nas pytał o to, czy pomagaliśmy głodnym, bezdomnym,
chorym.
Następnego
dnia Papież Franciszek spotkał się z pracownikami włoskich kolei i powiedział: "Niech
rozpoczęty niedawno Rok Święty nauczy nas przede wszystkim i zapisze w naszych
umysłach i sercach, że miłosierdzie jest dla człowieka pierwszym i
najprawdziwszym lekarstwem. Ileż uzdrowień sprawia miłosierna czułość! To
lekarstwo, którego każdy pilnie potrzebuje. Ono wypływa nieustannie i
przeobficie od Boga, ale powinniśmy też dawać je sobie wzajemnie, tak aby każdy
mógł żyć pełnią swojego człowieczeństwa".
Bł.
Matka Teresa napisała kiedyś te piękne słowa:
„Zawsze ilekroć się uśmiechasz do
swojego brata i wyciągasz do niego rękę, zawsze wtedy jest Boże Narodzenie.
Zawsze kiedy dajesz odrobinę nadziei załamanym, zawsze ilekroć pozwolisz, by
Bóg pokochał innych przez ciebie – zawsze wtedy jest Boże Narodzenie!”.
Drodzy Moi! Niech te słowa
Misjonarki Miłości z Kalkuty staną się świątecznymi życzeniami i niech się
spełniają każdego dnia naszego życia.
Biskup
Józef Zawitkowski z Łowicza w homilii wygłoszonej podczas Pasterki w 2010 roku w
takich słowach zwrócił się do wiernych zgromadzonych w katedrze:
„Weź
ode mnie opłatek,
przełam
się ze mną.
Wiesz,
co to znaczy?
Gdybym
miał ostatni kawałek chleba,
to
się z tobą podzielę.
A wiesz,
co to znaczy?
Że
cię bardzo kocham”.
Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Niech
czas zbliżających się świąt Bożego Narodzenia i całego Roku Jubileuszowego w
szczególny sposób będzie „przepojony miłosierdziem, abyśmy wychodzili na
spotkanie każdej osoby, niosąc dobroć i czułość Boga! Do wszystkich, tak
wierzących, jak i tych, którzy są daleko, niech dotrze balsam miłosierdzia jako
znak królestwa Bożego, które jest już obecne pośród nas” (pap. Franciszek).
Amen.
o.
Piotr Męczyński O. Carm.
|