Drodzy
w Chrystusie Panu, bracia i siostry!
W
dzisiejszej Ewangelii słyszymy o tym jak Jezus po swoim zmartwychwstaniu ukazał
się uczniom nad Morzem Tyberiadzkim. Piotr i towarzysze wypłynęli łodzią w
morze, ale tej nocy nic nie ułowili. Po nieudanym połowie kierowali się już w
stronę brzegu.
Być
może wspominali w swoich sercach Mistrza z Nazaretu, który kiedyś płynął z nimi
w łodzi i uciszył wzburzone fale, chodził nawet po morzu, a innym razem
przemienił nieudany połów wypełniając ich puste sieci wielką liczbą ryb. Ale to
wszystko wydawało im się już tylko historią, to wszystko wydarzyło się przecież
przed Wielkim Piątkiem Jego bolesnej męki i śmierci na krzyżu, a teraz zostali
sami, bez swego Mistrza. Nie tego się spodziewali, gdy mówił im, aby porzucili
sieci i poszli za Nim, i stali się rybakami ludzi. Być może takie właśnie myśli nurtowały ich
dusze, gdy pustymi łodziami wracali do brzegu.
I
dalej św. Jan Ewangelista, jeden z naocznych świadków, tak relacjonuje to
niezwykłe spotkanie apostołów ze Zmartwychwstałym Panem:
„A
gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli,
że to był Jezus”. Widzieli Go stojącego na brzegu, ale On był dla nich jeszcze
jakby zakryty i w pierwszym momencie Go nie rozpoznali.
Jednak
stopniowo, gdy tak wpatrywali się w Niego ze swojej pustej łodzi, gdy usłyszeli
znajomy głos, a ich serca dotknęły słowa pełne troski i czułej miłości: „Dzieci
moje…”, gdy na Jego polecenie ponownie zarzucili sieci i dokonali cudownego
połowu, wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go. „To jest Pan” – wykrzyknął z
radości młody Jan do Szymona Piotra.
Drodzy
Moi! Jezus zmartwychwstały staje dzisiaj przed nami ukryty w świętej Hostii.
Ukryty w sakramentalnych znakach chleba i wina.
Ten
sam, który ukazał się apostołom nad Morzem Tyberiadzkim przychodzi do nas w
swoim Słowie i w sakramencie swojej Miłości.
Pozwólcie,
że podzielę się z wami osobistym wspomnieniem. W mojej rodzinnej Gdyni, bardzo
blisko portu, przy ruchliwej ulicy w centrum miasta, znajduje się niewielki
kościołek dedykowany Matce Bożej, w którym od lat trwa wieczysta adoracja
Najświętszego Sakramentu. Złocista monstrancja ma kształt historycznego
polskiego żaglowca „Daru Pomorza”. Na główny maszcie jaśnieje - jak gwiazda –
Pan Jezus ukryty w Świętej Hostii. Tutaj, w spotkaniu z żywym Jezusem, wierni
odnajdują wewnętrzny pokój, nadzieję i siłę do zmagania z trudami codziennego
życia, dźwigania krzyża choroby. To tutaj spotykają żywego Boga, który z
miłością kieruje łodzią ich życia, dodaje odwagi, ucisza burze, napełnia
pokojem i nadzieją, wskazuje drogę jak latarnia morska i prowadzi bezpiecznie
do Portu zbawienia wiecznego
Podobnie
blisko Gdańska na brzegu wyspy Sobieszewo znajdującej się przy ujściu Wisły do
Bałtyku znajduje się malowniczo położone sanktuarium Matki Bożej Płaczącej. Tam
właśnie, obok kościoła Misjonarzy Saletynów znajduje się mała kaplica
wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu. Złocista monstrancja ma kształt
wielkiej muszli, w której niczym drogocenna perła spoczywa Jezus ukryty w
śnieżnobiałej Hostii. Tutaj na brzegu Wisły, w tej małej kaplicy, gromadzą się
wierni na cichej adoracji. Tutaj każdy może wejść, aby odnaleźć tę drogocenna
perłę, jaką jest nasz Pan Jezus Chrystus, obecny w sakramencie Miłości. Obok
tej monstrancji zawierającej perłę Eucharystii umieszczony został na ścianie
wizerunek Jezus Miłosiernego stojącego na brzegu z darem błogosławieństwa dla
wszystkich, którzy z ufnością zbliżają się do Jego stóp.
„Ze
wszystkich skarbów jakie Kościół posiada, największym jest bez wątpienia
Najświętszy Sakrament, w którym przebywa nieustannie ukryty
Ten, który jest szczęściem całego nieba” – przypomina nam
bł. o. Honorat Koźmiński.
Oczami
wiary wpatrujemy się dzisiaj w świętą Hostię na ołtarzu. „To jest Pan” – Żywy
Jezus, Ten sam, którego rozpoznali uczniowie nad Morzem Tyberiadzkim.
„To
jest Pan”. Gdy tylko Szymon Piotr usłyszał te słowa z ust Jana rzucił
się w morze, aby jak najszybciej dopłynąć i znaleźć się na brzegu u stóp swego
Mistrza.
Pragnął
odnaleźć się przy Sercu Tego, o którym wiedział, że go miłuje. Jezus nawiązał z
nim rozmowę, był to dialog miłości. Także i my jesteśmy zaproszeni do
tego spotkania i dialogu ze Zmartwychwstałym Chrystusem obecnym z nami w
Eucharystii.
„Pięknie
jest zatrzymać się z Nim i jak umiłowany Uczeń oprzeć głowę na Jego
piersi (por. J 13,25), poczuć dotknięcie nieskończoną
miłością Jego Serca” – mówił św. Jan Paweł II.
W Liście
Apostolskim Mane nobiscum, Domine (Zostań z nami, Panie) napisał:
„Mamy
przed oczyma przykłady świętych, którzy w Eucharystii znajdowali pokarm na
swej drodze doskonałości. Ileż razy wylewali oni łzy wzruszenia, gdy
doświadczali tak wielkiej tajemnicy i przeżywali niewypowiedziane godziny
oblubieńczej radości przed Sakramentem Ołtarza”.
Św.
Maria Magdalena de Pazzi, karmelitanka z Włoch, w takiej modlitwie
wyraża swą wiarę i miłość do Najświętszego Sakramentu:
„O
Panie, jesteś tak samo prawdziwie obecny pod sakramentalnymi postaciami, jak
w Niebie siedząc po prawicy Ojca. Jako, że już tu posiadam ten wielki cud, nie
pragnę ani pożądam żadnego innego”.
Wymownie
przypomina o tym niezwykłe świadectwo ojca Jamesa Manjackala. Ten znany na
całym świecie indyjski ewangelizator ze Zgromadzenia Misjonarzy Świętego
Franciszka Salezego, napisał niedawno niezwykłą książkę zatytułowaną:
„Widziałem wieczność”. O. James przez wiele miesięcy przebywał w szpitalu,
sparaliżowany, był w stanie agonalnym. Później napisał:
„Podczas
gdy byłem w śpiączce farmakologicznej przez dłuższy czas, Pan udzielił mi łaski
oglądania Nieba. Kiedy już się tam znalazłem, chciałem ujrzeć twarz Jezusa.
Byłem bardzo ciekawy. Widziałem przedtem różne wizerunki Jezusa w różnych
kościołach, na ścianach, więc chciałem poznać jaki jest rzeczywisty wygląd
Jezusa. Poprosiłem Pana: Jezu, Ty mówisz do mnie, ale jakie jest Twoje oblicze?
Pokaż mi Twoją twarz. Powiedziałem: Panie, chcę Cię zobaczyć. Na co Pan
odpowiedział: Wiem, że ponieważ jesteś człowiekiem, chcesz Mnie dotknąć,
zobaczyć i zbliżyć się do Mnie. Otóż Ja żyję obecnie na świecie jako
człowiek w Najświętszej Eucharystii. Moi drodzy Bracia i Siostry w
Chrystusie, wzruszyłem się do łez, gdy to usłyszałem! – mówi o. James. Mój
ulubiony temat: Najświętsza Eucharystia! Jezus Żyjący w Najświętszej
Eucharystii! Raz jeszcze otrzymałem potwierdzenie, że gdy patrzę na Najświętszy
Sakrament, widzę oblicze Jezusa. Mam przywilej nie tylko widzenia Go, dotykania
Go, lecz mogę spożywać Jego Ciało codziennie podczas Mszy świętej. Cóż za
ogromny przywilej! Co za wspaniałe błogosławieństwo! Do tego jednak potrzebna
jest wiara – mówi o. Manjackal. Wiara w słowo Chrystusa: „To jest Ciało moje.
To jest Krew moja”.
Św.
Teresa z Avila dzieli się z nami taką myślą:
„Nie
mogę wątpić w Twą realną obecność w Eucharystii. Obdarzyłeś mnie tak
żywą wiarą, że gdy
słyszę jak inni mówią, iż chcieliby żyć, gdy Ty chodziłeś po ziemi,
uśmiecham się, gdyż wiem, że posiadam Cię teraz w Najświętszym Sakramencie tak
samo jak ludzie w tamtym czasie, i dziwię się czegóż jeszcze można
pragnąć”.
Ta
Wielka Święta każe nam zastanowić się nad wielką mądrością i dobrocią
Zbawiciela ukrywającego się pod postacią chleba, modląc się tymi słowami:
„Jakże
ja, nędzna grzesznica, tak często Ciebie obrażająca, śmiałabym zbliżyć się do
Ciebie Panie, gdybym
ujrzała Cię w całym Twym majestacie? Ale do Ciebie pod postacią chleba łatwo jest się
zbliżyć, gdyż król ukazujący się w przebraniu nie wymaga tyle zachodu
i ceremonii.
Gdybyś się był nie ukrył Panie, któż śmiałby podejść do Ciebie
z taką oziębłością, tak niegodnie, z tyloma wadami?”
Św.
Teresa z Los Andes, karmelitanka, w swoim Dzienniku zanotowała:
„Mój
Jezu... Gdybyś zostawił swoją relikwię, byłaby to pamiątka miłości już godna
naszej czci, lecz Ty pozostawiasz Siebie samego, wiedząc, że możesz być
przedmiotem profanacji, świętokradztwa, niewdzięczności i opuszczenia.
Panie, czy Ty jesteś szalony z miłości? Ty jesteś nie w jednym
miejscu na ziemi,
lecz we wszystkich tabernakulach po całym świecie. O, Panie, jakże
Ty jesteś dobry, jakże wielka jest Twoja miłość”.
Św.
Jan Paweł II zachęca wszystkich:
„Obecność
Jezusa w tabernakulum powinna stanowić biegun przyciągający coraz większą
liczbę dusz
w Nim zakochanych, które potrafią pozostawać przy Nim długi czas,
wsłuchiwać się w Jego głos i niemalże słyszeć bicie Jego serca. Skosztujcie
i zobaczcie, jak dobry jest Pan! (Ps 34,9)”.
Z
podobną zachętą zwraca się do nas święta Urszula Ledóchowska, mówiąc:
„Idź
do Jezusa jak dziecko do matki, jak przyjaciel stroskany, zmęczony idzie
do przyjaciela, u którego wie, że znajdzie pociechę i pomoc. Idź,
powiedz Twemu Jezusowi wszystko, co masz na sercu. Ty Go nie
widzisz, ale On jest w Tabernakulum, w to możesz silniej wierzyć aniżeli we
własne Twoje istnienie”.
Drodzy
bracia i siostry!
Spójrzmy
na Jezusa w sakramencie Miłości. W Eucharystii odnajdujemy Tę samą, żywą
Miłość, która dwa tysiące lat temu otworzyła grób i rozerwała pieczęcie, która
wyszła na spotkanie płaczącej przy pustym grobie Marii Magdalenie.
Jezus
żywy obecny w Świętej Hostii ociera nasze łzy, przemienia nasz smutek w radość,
napełnia nasze sieci – błogosławi naszej pracy.
Uzdrawia nasze dusze i ciała. On podczas cichej adoracji i w komunii
świętej zwraca się do nas po imieniu i ukazuje nam swoje pogodne
Oblicze, jaśniejące nad nami łaską i miłosierdziem, pokojem i nadzieją.
On trzyma nas za rękę i mówi: „Nie płacz! Nie lękaj się!
Zaufaj Mi! Zmartwychwstałem i zawsze jestem z tobą!”.
Przypomina
nam o tym św. Jan Paweł II, gdy uczy: „W
tajemnicy eucharystycznej (...) Zmartwychwstały zechciał zamieszkać na zawsze
wśród nas, aby każdy człowiek mógł poznać Jego prawdziwe imię, Jego prawdziwe
oblicze, i doświadczyć Jego nieskończonego miłosierdzia”.
Szymon
Piotr spotkał na brzegu zmartwychwstałego Pana i doświadczył uzdrawiającej mocy
Jego miłości. Miłosierny Zbawiciel zwrócił się do niego po imieniu, dotknął i
uzdrowił zranione serce swego Apostoła. Jezus pytał go tylko o miłość i Piotr
trzykrotnie odpowiadał Mu: „Tak Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. My także
podczas dzisiejszej komunii świętej ofiarujmy Mu nasze serca i wyznajmy Mu
naszą miłość.
Drodzy
uczestnicy wielkanocnej liturgii!
Zmartwychwstały
Pan przygotował dla nas dzisiaj ucztę swojej miłości. Podobnie jak do uczniów
nad Morzem Tyberiadzkim mówi do nas: «Chodźcie,
posilcie się!». I podaje nam Chleb Życia.
Ten
Boski Pokarm rozpala serca miłością, daje siłę, aby odważnie przemawiać w Imię
Jezusa, głosić Jego naukę, i we wszystkich okolicznościach naszego życia
„bardziej słuchać Boga, niż ludzi”. Apostołowie pokrzepieni tym Niebieskim
Pokarmem i umocnieni Duchem Świętym „cieszyli się, że stali się godni cierpieć
dla imienia Jezusa”.
Drodzy
Moi! Odkryjmy na nowo Perłę Eucharystii. Adorujmy i uwielbiajmy Jezusa,
powtarzając za Świętym Papieżem z Wadowic:
„Wielbię
Cię, Boże ukryty, który pod tymi świętymi postaciami prawdziwie jesteś obecny”.
Razem
z wszystkimi mieszkańcami Nieba, ze wszystkimi chórami aniołów i archaniołów,
ze wszystkim
świętymi i błogosławionymi, upadnijmy przed Nim na twarz i oddajmy Mu pokłon wołając: «Siedzącemu
na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc na wieki
wieków». Amen.
o.
Piotr Męczyński O.
Carm.
|