24.03.2017
28.04.2017 - ostatnia aktualizacja
Pod płaszczem Maryi - świadectwo


„Oto Matka twoja”. Do tych słów testamentu Jezusa wypowiedzianych na krzyżu nawiązał św. Jan Paweł II w jednej ze swoich katechez środowych:

„Jezus, który wiedział, czym jest matczyna miłość Maryi, pragnął, by także w duchowym życiu Jego uczniów obecna była radość płynąca z owej miłości, stanowiącej element więzi z Nim samym. Chodzi więc o to, by widzieć w Maryi Matkę i traktować Ją jak Matkę — pozwolić Jej się wychowywać do prawdziwego posłuszeństwa Bogu, do prawdziwej jedności z Chrystusem i do prawdziwej miłości bliźniego. […]

Chrystus wyraźnie zaleca uczniowi, by zachowywał się wobec Maryi tak, jak syn wobec matki. By Jej macierzyńską miłość odwzajemniał swoją miłością synowską. Skoro uczeń zastępuje Maryi Jezusa, musi Ją naprawdę miłować jak rodzoną matkę. To tak, jakby Jezus mu powiedział: „Kochaj Ją tak, jak Ja Ją kochałem”. A skoro Jezus widzi w owym uczniu przedstawiciela wszystkich ludzi, którym pozostawia swój testament miłości, to wezwanie do miłowania Maryi jako własnej matki odnosi się do wszystkich. […] Jezus za pośrednictwem Jana oznajmia Kościołowi, że chce, by każdy z Jego uczniów darzył Maryję szczerym synowskim uczuciem, jako Matkę otrzymaną od Niego. […]

Na zakończenie Ewangelista mówi: „I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J 19,27). Postawa Jana wobec Maryi jest wypełnieniem ostatniej woli Jezusa, ale posiada także znaczenie symboliczne dla każdego z uczniów Chrystusa, wezwanych do przyjęcia Maryi do siebie i dania Jej miejsca we własnym życiu. Bowiem na mocy słów konającego Jezusa, w życiu żadnego chrześcijanina nie może zabraknąć specjalnego „miejsca” dla Maryi, musi się Ona znaleźć w każdym życiu”.

Św. Jan Paweł II nawiązując do testamentu Chrystusa na Golgocie (J 19,26-27) mówi: „To macierzyństwo Maryi, jakie staje się udziałem człowieka, jest darem: najbardziej osobistym darem samego Chrystusa dla każdego człowieka. U stóp Krzyża ma początek to szczególne zawierzenie człowieka Bogarodzicy, które w ciągu dziejów Kościoła na różne sposoby bywało podejmowane i wyrażane” (RM, 45).

Ojciec Święty w Liście skierowanym do kapłanów na Wielki Czwartek 1986 roku, zachęcał: „Zawierzmy nasze kapłaństwo Maryi Dziewicy, Matce Kapłanów”.

Benedykt XVI rozważając „szczególny macierzyński związek zachodzący między Maryją a kapłanami” podkreśla, że „Maryja ma w nich upodobanie z dwóch powodów: ponieważ są najbardziej podobni do Jezusa, największej miłości Jej serca oraz ponieważ, podobnie jak Ona, są oni zaangażowani w misję przepowiadania, świadczenia i dawania Chrystusa światu. Aby utożsamić się i sakramentalnie upodobnić się do Jezusa, Syna Bożego i Syna Maryi, każdy kapłan może i powinien czuć się prawdziwie umiłowanym synem tej najwspanialszej i najpokorniejszej Matki. Sobór Watykański II zachęca kapłanów, by spoglądali na Maryję jako na doskonały wzór swego życia, przyzywając Ją jako „Matkę Najwyższego i Wiecznego Kapłana oraz Królową Apostołów i podporę swego posługiwania”. Prezbiterzy zaś – stwierdza Sobór - niech "miłują Ją (...) i otaczają synowskim oddaniem i czcią” (por. Presbyterorum ordinis, 18).

Święty Proboszcz z Ars lubił powtarzać: „Jezus Chrystus, dawszy nam wszystko, co mógł nam dać, chce nas jeszcze uczynić dziedzicami tego, co ma najcenniejszego, to znaczy swojej Najświętszej Matki” (B. Nodet, Il pensiero e l’anima del Curato d’Ars, Torino 1967, p. 305). Dotyczy to każdego chrześcijanina, każdego z nas, lecz w sposób szczególny nas, kapłanów” – mówi papież Benedykt XVI.

Pozwólcie, najmilsi bracia i siostry, że w pokorze serca podzielę się z wami moim osobistym doświadczeniem tego synowskiego zawierzenia względem Bogarodzicy.

Jako młodzieniec zawsze nosiłem na łańcuszku Cudowny Medalik Maryi Niepokalanej. Przypominał mi słowa św. Bernadety z Lourdes: „Dziecko oddane Maryi nigdy nie zginie”.

Jednak pierwszy mój w pełni przygotowany i świadomy akt oddania Matce Bożej dokonał się 33 lata temu, tutaj w Oborach. Było to 24 marca 1984 roku, po trzech miesiącach mojego pobytu w Nowicjacie Karmelitów. W ramach przygotowania do tego aktu czytałem i rozważałem „Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” świętego Ludwika Marii Grignion de Montfort. Była to moja pierwsza lektura w nowicjacie.

„Wspomniane nabożeństwo – pisze św. Ludwik – polega na zupełnym oddaniu się Najświętszej Dziewicy, aby przez Nią należeć całkowicie do Pana Jezusa. Trzeba Jej oddać:
1) nasze ciało ze wszystkimi jego zmysłami i członkami;
2) naszą duszę ze wszystkimi jej władzami;
3) nasze dobra zewnętrzne, czyli majątek, który obecnie posiadamy, jak i ten, który w przyszłości posiądziemy;
4) nasze dobra wewnętrzne i duchowe, to znaczy nasze zasługi, cnoty i dobre uczynki, zarówno dawne, jak teraźniejsze i przyszłe; słowem, wszystko, co posiadamy w porządku natury i łaski, oraz wszystko, co w przyszłości posiąść możemy w porządku natury, łaski i chwały.

A to wszystko oddajemy Maryi bez żadnych zastrzeżeń, nie rezerwując dla siebie choćby jednego grosza, jednego włosa lub najmniejszego dobrego uczynku. Tę naszą ofiarę czynimy na całą wieczność, nie żądając ani nie spodziewając się w zamian żadnej innej nagrody, prócz zaszczytu należenia do Pana Jezusa przez Maryję i w Maryi...”.

Aktu oddania dokonałem 24 marca 1984 roku, w wigilię uroczystości Zwiastowania NMP. „Niepokalane Serce Maryi oddaję Ci siebie w Niewolę Miłości” – słowa te wypisałem pod papieskim Aktem Oddania Matce Najświętszej z 25 marca 1984 roku.

Tego dnia jak wiemy papież Jan Paweł II odpowiadając na prośbę Pani Fatimskiej dokonał uroczystego Aktu zawierzenia i poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi.

"Poświęcić się Maryi - to znaczy przyjąć Jej pomoc, uciekając się do Jej Matczynego Serca, otwartego pod Krzyżem miłością do każdego człowieka, do całego świata. (...)” – wyjaśniał św. Jan Paweł II.

Ojciec Święty klęcząc przed figurą Pani Fatimskiej, sprowadzoną specjalnym helikopterem z kaplicy Objawień, dokonał tego aktu poświęcenia na placu św. Piotra w obecności wielu kardynałów i biskupów, w duchowej łączności z całym Episkopatem Kościoła katolickiego. Tym aktem poświęcenia papież objął cały świat, a szczególnie "tych ludzi i te narody, które tego najbardziej potrzebują". Domyślamy się, że miał na myśli szczególnie Rosję, o co prosiła Pani Fatimska.

W tym samym dniu biskupi we wszystkich diecezjach na świecie mieli to samo uczynić w łączności ze swoimi kapłanami i wiernymi.

Dokonał się - jak pisała później Siostra Łucja - „pierwszy triumf Niepokalanego Serca Maryi”. Zaznacza ona również, iż dlatego Ojciec Święty prosił o sprowadzenie figury Matki Bożej z Fatimy, by nikt nie miał wątpliwości, iż wypełnia on właśnie Jej prośbę.

Wszyscy intuicyjnie czuli, że to wydarzenie zmieni bieg historii świata. Jan Paweł II dokonał tego aktu zawierzenia Niepokalanej, aby przezwyciężyć moce zła, które zagrażają całej ludzkości: "Zawierzając Ci, o Matko, świat, wszystkich ludzi i wszystkie ludy (...) składam je w Twym macierzyńskim Sercu. O Serce Niepokalane! Pomóż nam przezwyciężyć grozę zła, które tak łatwo zakorzenia się w sercach współczesnych ludzi - zła, które w swych niewymiernych skutkach ciąży już nad naszą współczesnością i zdaje się zamykać drogi ku przyszłości".

Po tym akcie oddania i zawierzenia świata i Rosji Maryi i Jej Niepokalanemu Sercu, Ojciec Święty wręczył biskupowi z Fatimy wyjątkowy dar, mówiąc: "To jest pocisk wyjęty z mojego ciała 13 maja 1981 roku. Drugi zagubił się gdzieś na placu św. Piotra. Nie należy on do mnie, ale do Tej, która czuwała nade mną i mnie ocaliła. Niech ksiądz biskup zawiezie go do Fatimy i złoży w sanktuarium na znak mojej wdzięczności dla Najświętszej Maryi Panny, jako świadectwo wielkich dzieł Bożych". Pocisk ten został umieszczony w koronie figury Matki Boskiej Fatimskiej.

Pragnąłem jak najściślej, w sposób osobisty, włączyć się w ten wielki Akt Zawierzenia Jana Pawła II, dokonany zgodnie z życzeniem Pani Fatimskiej. Dlatego pod tekstem papieskiego aktu wypisałem słowa mojego osobistego aktu poświęcenia i zawierzenia: „Niepokalane Serce Maryi oddaję Ci siebie w Niewolę Miłości”.

To był pierwszy wyraźny akt oddania Matce Bożej, który rozpoczął moją drogę z Maryją. Tego dnia przyjąłem mały szkaplerz Matki Bożej z Góry Karmel, jako znak mojego poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi. Dodam tylko, że ten pierwszy szkaplerz dał mi mój ojciec. Było to tydzień przed wstąpieniem do zakonu. Przywiózł go z Jasnej Góry, podobnie jak ten drewniany różaniec na którym modlę się już ponad 30 lat. Podając mi szkaplerz rzekł: „To był ostatni, jaki siostra zakonna miała w sklepiku na Jasnej Górze. Pomyślałem, że to dla Ciebie”. To był dar od ojca na drogę do Obór, na drogę życia zakonnego i kapłańskiego, na drogę służby Kościołowi i Ojczyźnie, zgodnie ze staropolskim: „Szkaplerz noś, na różańcu proś”.

Wielkim nauczycielem tej drogi całkowitego oddania Niepokalanej stał się dla mnie św. Maksymilian Maria Kolbe. Święty Rycerz Niepokalanej w prostych słowach uczył: „Oddać się Niepokalanej możemy w różnoraki sposób, a oddanie to możemy wyrazić różnymi słowami, a nawet wystarczy jedynie wewnętrzny akt woli, bo ten właściwie zawiera istotę naszego oddania się Niepokalanej. Można na przykład klęknąć przed obrazem czy figurą Matki Najświętszej i z całą gorliwością oddać się Jej na własność, jako narzędzie w Jej niepokalanych rękach. Oddajemy jej całą istotę swoją, wszystkie władze duszy, a więc i rozum, i pamięć, i wolę; wszystkie władze ciała, więc zmysły wszystkie i każdy w szczególności i siły, zdrowie czy chorobę, oddajemy Jej całe swoje życie ze wszystkimi jego przejściami czy przyjemnymi, czy przykrymi czy obojętnymi. Oddajemy Jej naszą śmierć, kiedykolwiek i gdziekolwiek i w jakikolwiek sposób ona nas spotka. A nawet i wieczność całą. Owszem spodziewamy się, że tam dopiero bez porównania doskonalej do Niej należeć będziemy mogli. W ten sposób wyrażamy pragnienie i błaganie, by nam dozwoliła coraz doskonalej pod każdym względem stawać się Jej”.

Tej drogi wielkiego zawierzenia Maryi uczył mnie także Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński. Prymas Tysiąclecia mówił: „Jeśli chcemy pomagać innym, nie możemy się obejść bez pomocy Matki Chrystusowej i naszej. Musimy oddać się Jej całkowicie, aby mogła się nami posługiwać według swojej woli, dla dobra Kościoła i ludzi. Musimy stać się Jej pomocnikami”.

Szczególnie uroczystym dniem mojego poświęcenia Matce Bożej stał się dzień złożenia ślubów wieczystych czystości, ubóstwa i posłuszeństwa w Zakonie Braci Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel. Było to w Krakowie 19 marca 1988 roku. Maryja stała się matką i pierwowzorem mojej zakonnej konsekracji, mojego całkowitego poświęcenia się Chrystusowi.

W dobrym przygotowaniu do tego wydarzenia pomogła mi encyklika Jana Pawła II „Redemptoris Mater” oraz adhortacja apostolska „Redemptionis Donum”. W późniejszej adhortacji „Vita Consecrata” z roku 1996 Ojciec Święty pisze: „Synowska więź z Maryją stanowi uprzywilejowana drogę wierności wobec otrzymanego powołania oraz najskuteczniejszą pomoc do wzrastania w nim i przeżywania go w pełni” (VC, 28).

Ta synowska więź z Maryją stanowi też szczególną cechę Karmelu. Kult Maryjny należy do istoty naszej duchowości i posłannictwa w Kościele. Ideał życia maryjnego w Karmelu pięknie przedstawił Arnold Bostiusz w swym traktacie z roku 1479. Pozostawił w nim praktyczne wskazówki do całkowitego oddania się Maryi przez szkaplerz i konsekrację zakonną, praktykowane dzień po dniu, wśród ukrytych małych spraw codziennego życia. Zachęca on wszystkich do właściwej odpowiedzi na miłość Maryi naszą miłością, która ma rozpalić się przy kontemplowaniu Jej piękna, do Jej naśladowania i całkowitego uzależnienia się od Maryi. „Karmelita żyje stale i z obowiązku w całkowitej i absolutnej zależności od Maryi, ponieważ jest on Jej całkowicie poświęcony”. Według zaleceń Bostiusza, karmelita przez cały dzień, czyli ustawicznie, powinien być zjednoczony z Maryją: „Pamięć o Niej pełna miłości niechaj ci towarzyszy we dnie i w nocy, podczas twoich ćwiczeń, prac, rozmów – w twoich radościach, smutkach i spoczynku. Niech Ona zajmuje pierwsze miejsce w twojej pamięci. – Jakąkolwiek rzecz chcesz ofiarować Panu – powierz ją rękom Maryi. Ona troskliwie będzie dbać o sprawy swojego brata” (Speculum Carmelitanum, t. I, s.416-417).

Moje osobiste nabożeństwo do Maryi wzrastało i rozwijało się w klimacie tej wielkiej tradycji i duchowości Karmelu. Wyraża ją wymownie średniowieczne hasło: „Carmelus totus Marianus est”, tzn. Karmel jest cały Maryjny.

Szczególnym znakiem przyjęcia tego obdarowania macierzyńską miłością Maryi jest dla nas – karmelitów, brązowy szkaplerz noszony dniem i nocą na sercu. Ewangelista opowiada, że wiszący na krzyżu Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował. Podczas wzruszającej ceremonii nałożenia szkaplerza świętego, także i my znajdujemy się w zasięgu Jezusowego spojrzenia, ogarnięci ramionami krzyża. Gdy kapłan nakłada nam szkaplerz, Chrystus patrzy na nas z miłością i zdaje się powtarzać: „Oto Matka twoja”. A my całujemy tę świętą szatę Maryi, jak dłonie matki, przyjmujemy z radością na nasze piersi i pragniemy, jak umiłowany uczeń Jan, „wziąć Ją do siebie”. W pokornym znaku szkaplerza pragniemy zabrać Ją do domu naszego serca, do naszej codzienności i całego naszego życia, pragniemy by „od tej godziny” była nam czułą i troskliwą Matką i Przewodniczką na drodze wiary, wiodącej przez krzyż do Nieba. Szkaplerz to szata „utkana” z cnót Maryi w które pragniemy się przyodziać przez gorliwe naśladowanie Najświętszej Panienki i z Jej macierzyńska pomocą. O tym wszystkim ma nam nieustannie przypominać ten pokorny znak naszego całkowitego zawierzenia i oddania się Matce Bożej.

Albowiem jak uczy św. Jan Paweł II: „najbardziej autentyczną formą nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny, wyrażającą się w skromnym znaku szkaplerza, jest poświęcenie się Jej Niepokalanemu Sercu”.

„Maryja chce, aby każdy człowiek oddał Jej swoje serce, gdyż dzięki temu będzie Ona mogła kształtować je na wzór Serca Jezusa. Macierzyńska miłość Maryi sprawi, że Bóg będzie uwielbiony w sercach ludzi Jej oddanych” (S. Jolanta Dziekońska OSC).

W dniu moich święceń kapłańskich w roku 1991 Ojciec Prowincjał zapytał: - Gdzie chciałbyś pracować? Odpowiedziałem: - Ojcze, będę tam, gdzie Ojciec Prowincjał zechce. Lecz jeśli to możliwe, to pragnąłbym pracować w jednym z naszych sanktuariów maryjnych”. - Dobrze. Będziesz w Oborach u Matki Bolesnej.

Ona każdego poranka prowadzi mnie do Jezusa Eucharystycznego, a potem uczy wiernie podążać Jego śladami po Oborskiej Kalwarii. Wychodzę z kościoła do klasztornego ogrodu. Każdego dnia razem z Matką Bolesną przechodzę kalwaryjską drogę i staję pod krzyżem Chrystusa na Golgocie mówiąc Mu: „Totus tuus ego sum, et omnia mea tua sunt, mi dulcissime Jesu, per Mariam, Matrem tuam sanctam” – Jestem cały Twój i wszystko, co moje, do Ciebie należy, mój najsłodszy Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę.

Od 22 maja 1999 roku liczni pielgrzymi z okolicznych miejscowości i z całej Polski gromadzą się w Oborskim Sanktuarium na sobotnim Wieczerniku Królowej Pokoju. Tego dnia Maryja swoją macierzyńską dłonią zasiała ziarno, z którego wyrosło wielkie drzewo. Ona, jako czujna i troskliwa Matka, chroniła je zawsze przed wichurą, piorunami i suszą, z czułą miłością troszczyła się i nadal troszczy o jego zdrowy wzrost i dobre owoce. To spotkanie modlitewno – ewangelizacyjne w Oborskim Domu Maryi przyciąga coraz więcej wiernych z różnych rejonów Polski. „Jak promień słońca przenikający chmury rozbrzmiewa słowo Jezusa z Ewangelii: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój” (Mt 5,9). Jest to wezwanie zawsze aktualne, adresowane do każdego pokolenia” – mówił papież Franciszek.

W przekonaniu milionów chrześcijan na całym świecie to wezwanie przychodzi dzisiaj z Nieba poprzez Maryję, Królową Pokoju. Św. Jan Paweł II w jednym z prywatnych listów, nawiązując do Medjugorje, napisał:

„Pociesza wiadomość o reakcji ludu Bożego i wprowadzaniu w życie tego, co najistotniejsze w całym tym wydarzeniu, co pobudza do gorliwości, pojednania serc, do uwielbienia Miłosiernego Ojca, do otwarcia serc na przyjęcie łaski Bożej” (por. Jan Paweł II, Pozdrawiam i błogosławię, Listy prywatne papieża do Marka Skwarnickiego. Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2005, s. 42).

Także w naszych małych Oborach wielu ludzi dzięki cosobotnim Wieczernikom Królowej Pokoju odnalazło Oazę Bożego Pokoju, Źródło Łaski, Namiot Spotkania z Bogiem, Święte Miejsce Modlitwy i Pojednania, Latarnię wskazującą szlak do Nieba.

Jednym z pięknych owoców sobotnich Wieczerników w Oborach jest Wspólnota Miłości Matki Bożej Bolesnej „PIETA” powstała 15 września 2008 roku. Członkowie Wspólnoty modlą się codziennie o godzinie 17.40 specjalną koronką do siedmiu boleści Maryi za chorych i niosą im samarytańską pomoc wedle swoich możliwości, np. odwiedzają w domach i szpitalach, pielęgnują, przekazują szkaplerze Matki Bożej, pomagają w przygotowaniu comiesięcznej Eucharystii dla chorych, w ich podwiezieniu do Sanktuarium.

Ze wzruszeniem powracam jeszcze raz do mojego osobistego doświadczenia.

Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia, Oborska Matko Bolesna, życie, słodyczy i nadziejo nasza, witaj! – słowa tej antyfony wypowiadam codziennie zaczynając nowy dzień i całując szkaplerz Maryi.

Dziękuję Matce Bolesnej za ocalenie życia w wypadku samochodowym w piątek 28 stycznia 2005 roku, gdy wracałem z Gdańska do Jej Domu w Oborach. Dziękuję za Jej opiekę nad wszystkimi uczestnikami tego zdarzenia. We wszystkim, co się wtedy wydarzyło dostrzegam szczególny znak czułej i troskliwej opieki Matki niebieskiej. Czuję, że życie zostało mi jakby przedłużone i na nowo darowane. Prawdziwie Maryja Bolesna jest Matką życia mojego, od tej chwili moje życie jeszcze bardziej do Niej należy. Bursztynowy różaniec, dziękczynne wotum złożone w pokorze serca u Jej stóp przypomina mi codziennie, że jest Matką życia mojego, daną mi przez Jezusa pod krzyżem. Na Golgocie zrodziła mnie w bólu do życia łaski przez Krew Syna Bożego. To właśnie wtedy Jezus powiedział: Oto Matka twoja. O tym nieustannie przypomina mi Cudowna Pieta, Jej słodkie i miłosierne oblicze pochylone nad Jezusem i nade mną. Moje serce wypełnia pokój i radość, wdzięczność i pewność, że bez względu na okoliczności spoczywam w Jej matczynych dłoniach, prowadzony miłością Jej Serca. Moje życie całkowicie do Niej należy. O tym przypomina mi spoczywający na piersiach szkaplerz karmelitański, znak troskliwej opieki i miłości niebieskiej Matki i mojego całkowitego oddania Maryi.

Tego oddania Matce Bożej uczę się tutaj ciągle na nowo od pielgrzymów, także od dzieci. Od kilku lat do Obór przyjeżdża z rodzicami niewidoma Angelika z Podlasia, dzisiaj studentka I Roku Iberystyki w Warszawie. Kilkakrotnie podczas comiesięcznej Mszy świętej dla chorych czytała przy ołtarzu Słowo Boże zapisane Breilem. Była to dla niej wielka radość, podobnie jak aktywny udział w odmawianiu Różańca. Tutaj, w Oborach, czuje się szczęśliwa, znajduje, jak mówi, swój drugi dom.

To ona, w prosty i piękny sposób, pomogła mi ponownie zrozumieć, co to znaczy oddać się całkowicie w ręce Matki Bożej, zaufać Jej jak dziecko. Angelika podprowadzona przez mamę, trzymając ją za rękę, zbliżyła się do Jezusa Eucharystycznego w tabernakulum ołtarza, aby Go adorować i przyjąć w komunii świętej. Podobnie jak wcześniej z pomocą mamy zbliżyła się do ołtarza, aby odczytać swoim mocnym głosem Słowo Boże. Przesuwając palcem po białej kartce z wytłoczonymi literkami była jak Boży prorok poruszający ludzkie serca i sumienia. Także na koniec spotkania chorych podprowadzona została przez mamę do kapłana, aby przyjąć z wiarą dar Chrystusowego błogosławieństwa. Na pożegnanie razem z mamą podeszła do zakrystii. Tutaj podała mi białą kartkę zapisaną Breilem, na której dopisała jedynie czarnym długopisem u dołu swoje imię. Z trudem, ale potrafiła to uczynić, bowiem do czwartej klasy szkoły podstawowej pisała jeszcze normalnie jak inne dzieci. Nie odrywając długopisu od kartki zapisała z pamięci swoje imię. Przed sobą miałem zatem białą kartkę z czytelnym jedynie imieniem Angeliki w dolnym prawym rogu. Ta scena i ta biała kartka bardzo mocno do mnie przemawiała.

Myślę, że scena ta może stanowić jakże piękny i wymowny obraz naszego ufnego powierzenia się prowadzeniu Maryi w naszej pielgrzymce wiary, na drodze całego naszego życia. Podobnie jak Angelika, powinniśmy się pozwolić prowadzić przez naszą Niebieską Mamę. Powinniśmy z ufnością uchwycić się dłoni Maryi, Ona będzie nas prowadzić. Trzymajmy się mocno Różańca i wsłuchujmy uważnie w Jej matczyne natchnienia. To wymaga osobistego zaangażowania, wierności modlitwie i czystości serca. Powinniśmy być w Jej dłoniach, jak biała kartka, pozwalając, by Ona tę kartę naszego życia codziennie zapisywała według swojej woli, by czyniła z nami co zechce. Wystarczy, że Ona wie i prowadzi nas krok po kroku. Zaufanie jest tutaj podstawą wszystkiego. Oddać się całkowicie Maryi to niejako złożyć swój podpis na białej kartce, która znajduje się w Jej rękach. Niestety zdarza się, że czynimy odwrotnie. Mamy już gotowy projekt, plan dla naszego życia i chcemy tylko żeby Bóg i Matka Najświętsza się pod tym naszym ludzkim projektem podpisali. A ma być dokładnie odwrotnie. Ten prosty i piękny przykład zachęca nas zatem do dziecięcego zawierzenia Maryi, do pełnego ufności oddania w Jej ręce i uległości Jej woli. W ten sposób będziemy mogli zawsze mówić Bogu „fiat voluntas Tua”, jak Ona podczas Zwiastowania w Nazarecie. Albowiem Jej wola jest zawsze doskonale zjednoczona z wolą Bożą. W ten sposób Maryja będzie mogła uczynić z nas prawdziwych Bożych proroków, głoszących słowem i życiem Dobrą Nowinę o Jezusie, Synu Bożym, jedynym Panu i Zbawicielu.

25 kwietnia 2016 roku Ks. Bp Piotr Libera mianował mnie egzorcystą diecezji płockiej. Dla tej trudnej i odpowiedzialnej posługi, wyrażającej troskliwą miłość i miłosierdzie Boga wobec człowieka dręczonego przez szatana, szczególnego znaczenia nabrał dla mnie akt oddania Maryi, którego dokonałem w Oborach w liturgiczne wspomnienie św. Ludwika Marii Grignion de Montfort 28 kwietnia 1984 roku. Na odwrocie zdjęcia przedstawiającego Matkę Bożą Różę Duchowną własną krwią wypisałem wtedy słowa ofiarowania: „Matko cały jestem Twój”. Ten akt odczytuję dzisiaj bardzo wyraźnie jako szczególny dar Bożej Opatrzności. Moje życie całkowicie należy do Matki Bolesnej w Oborach, do Maryi Pogromicielki szatana. Oddałem się w świętą niewolę miłości Jej Niepokalanemu Sercu. Ukryłem się tam, gdzie szatan nigdy nie miał i nie ma dostępu. W ten sposób akt oddania z 24 marca 1984 roku został potwierdzony i niejako przypieczętowany krwią poprzez akt z dnia 28 kwietnia 1984 roku. Teraz dzień po dniu staram się wypełniać go życiem i gorliwą posługą kapłańską dla Maryi i Jej dzieci odkupionych Najdroższą Krwią Chrystusa na Krzyżu. Moje życie aż do ostatniej kropli krwi należy do Jezusa i Jego Najświętszej Matki. Jestem Jej niewolnikiem z miłości, niewolnikiem Jej Niepokalanego Serca zjednoczonego z Sercem Jezusa, ukryty w Niej z Jezusem, Słowem Wcielonym i dla Jezusa, mojego Pana i Zbawiciela.

26 czerwca 2016 roku dziękowałem Bogu i Maryi za srebrny jubileusz 25 lat kapłaństwa i mojej posługi w Oborskim Sanktuarium. Na okolicznościowym obrazku umieściłem słowa: „Omni die dic Mariae, mea laudes anima”.

Posługując pielgrzymom w Oborskim sanktuarium pamiętam też o słowach umiłowanego Ojca Świętego Jana Pawła II: „My, kapłani, jesteśmy powołani, aby rozwijać w sobie głęboką i pełną miłości pobożność do Maryi Dziewicy, naśladować Jej cnoty i często się modlić” (Pastores dabo vobis).

Tego uczył mnie świątobliwy ojciec dr Albert Urbański, karmelita, urodzony niedaleko Obór, któremu poświęciłem moją pracę magisterską z teologii dogmatycznej. Ojciec Albert, jako więzień hitlerowskiego obozu zagłady w Dachau, złożył heroiczne świadectwo wiary i miłości idąc dobrowolnie z posługą kapłańską na bloki chorych i konających współwięźniów zarażonych tyfusem plamistym. W jednej z katechez przygotowujących do koronacji Cudownej Figury Matki Bożej Bolesnej w Oborach (18 lipca 1976 roku) O. Urbański uczył:

„Cały zbawczy trud Chrystusa zmierzał do wybawienia nas od śmierci, jaką jest trwanie w grzechu i brak łaski uświęcającej. Maryja najpełniej uczestniczyła w zbawczym trudzie Syna i najściślej była z Nim zjednoczona przez Miłość i pełnię Łaski. Stąd też prawdziwy kult Maryi ma u swych podstaw tę samą troskę, jaka Ona miała w odniesieniu do nas, troskę o życie łaski w naszych duszach, o to, by Jej Syn miał należne miejsce w sercach naszych. Nie kocha bowiem Maryi prawdziwie ten, kto drzwi swego serca zamyka przed Jej Synem i Jego łaską. Dążenie do życia w stanie łaski uświęcającej, do coraz ściślejszego zjednoczenia z Jezusem przez miłość – to podstawa prawdziwego kultu Maryjnego. Bowiem tylko ten, dla kogo Jezus staje się Wszystkim umie kochać i umie być wdzięcznym Tej, Która nam Go dała, dzięki Której On stał się człowiekiem „podobnym nam we wszystkim prócz grzechu”. Jeśli zaś komuś, tak właśnie głęboko i autentycznie pojmującemu kult Maryi, zdarzy się nieszczęście utraty łaski przez grzech ciężki – można ufać, że Matka Boża uprosi mu dar prawdziwej skruchy i jak najszybszego pojednania się z Bogiem.

A więc, drodzy bracia i siostry, oddawajmy cześć Maryi. Gromadźmy się wokół Jej ołtarza również u stóp Matki Bożej Bolesnej w Oborach. Czcijmy Ją kwiatami i pieśnią, ale nade wszystko prośmy, byśmy przez Nią doszli do Jej Syna, by nam ukazała drogę, by jak dobra Matka prowadziła nas i broniła przed nieszczęściem utraty łaski i wypraszała nam dar wielkiej miłości Boga i ludzi”.

Tego od czterech wieków uczy Maryja wszystkich, którzy gromadzą się pod Jej płaszczem w ciszy Oborskiego Karmelu. Razem z Nią stańmy pod krzyżem Chrystusa, z miłością obejmijmy i ucałujmy przebite stopy Zbawiciela, mówiąc Mu:

„Totus Tuus, mi dulcissime Jesu, per Mariam, Matrem tuam sanctam” – Jestem cały Twój, mój najsłodszy Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen.

                o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio