01.11.2020
02.11.2020 - ostatnia aktualizacja
Blask Świętości


Drodzy bracia i siostry, zgromadzeni w Oborskim Sanktuarium przed obliczem Maryi, Królowej Wszystkich Świętych.

„Bycie świętymi, nie jest przywilejem nielicznych, ale powołaniem dla wszystkich – przypomina papież Franciszek. Dlatego wszyscy jesteśmy wezwani, aby pójść drogą świętości, a ta droga ma swoje imię, oblicze: to Jezus Chrystus”.

„Wielki sekret świętości polega na tym, by coraz bardziej upodabniać się do Niego, który jest jedynym i umiłowanym Wzorem” (św. Josemaria Escriva).

Święci uczą nas podążać wytrwale śladami Mistrza z Nazaretu, żyć w codzienności Ewangelią Chrystusa, są jak Boże drogowskazy wskazujące drogę do Nieba.

Św. Franciszek Salezy używa następującego porównania: „Między Ewangelią na piśmie a życiem świętych nie ma większej różnicy niż między melodią zapisaną w nutach a melodią śpiewaną”.

To o nich pięknie powiedział św. Jan Maria Vianey, Proboszcz z Ars: „Święci są jak niezliczone lusterka, w których przegląda się Jezus”.

Istotą świętości jest miłość, poświęcenie dla Boga i bliźniego, wierność w codziennym wypełnianiu woli Bożej.

Papież Franciszek powiedział: „Świętość jest celem, którego nie można osiągnąć jedynie o własnych siłach, ale jest owocem łaski Bożej i naszej dobrowolnej na nią odpowiedzi. Dlatego świętość jest darem i wezwaniem.

Będąc łaską Boga, to znaczy Jego darem, jest to coś, czego nie możemy kupić ani wymienić, ale jedynie przyjąć jako dar Boży – uczestnicząc w życiu samego Boga przez Ducha Świętego, który żyje w nas od dnia naszego chrztu. Nasieniem świętości jest właśnie chrzest. Chodzi o proces dojrzewania coraz większej świadomości, że jesteśmy wszczepieni w Chrystusa, tak jak latorośl jest zjednoczona z krzewem winnym i dlatego możemy i musimy żyć z Nim i w Nim jako dzieci Boga. Zatem świętość to życie w pełnej komunii z Bogiem, już teraz podczas doczesnej pielgrzymki (…) zmierzając do celu ostatecznego: ostatecznej komunii z Bogiem w życiu wiecznym. Świętość staje się zatem odpowiedzią na dar Boży, ponieważ przejawia się jako podjęcie odpowiedzialności. W tej perspektywie ważne jest podejmowanie codziennego starania o uświęcenie w warunkach, obowiązkach i okolicznościach naszego życia, starając się przeżywać wszystko z miłością, i z miłosierdziem”.

Święty Jan Paweł II w jednym z orędzi do młodzieży napisał:

„Zapytacie mnie: ale czy dziś można być świętym? Gdybyśmy mieli liczyć wyłącznie na ludzkie siły, cel ten rzeczywiście zdawałby się nieosiągalny. (…) Choć droga jest trudna, wszystko możemy w Tym, który jest naszym Odkupicielem. (…) Z Chrystusem świętość — czyli cel, jaki Bóg wyznacza każdemu ochrzczonemu — staje się osiągalna. Liczcie na Niego: wierzcie w niezwyciężoną moc Ewangelii i z wiary uczyńcie fundament swojej nadziei. Jezus idzie z wami, odnawia wasze serca i pomnaża wasze siły mocą Ducha Świętego. (…) Nie lękajcie się być świętymi nowego tysiąclecia!”.

Drodzy bracia i siostry! Te słowa serdecznej zachęty papieża są skierowane nie tylko do młodzieży, ale do każdego z nas.

Święci są nam dani, aby nam podpowiadali, są nam dani, aby nam pomagali podjąć decyzję współpracy z wolą Bożą i łaską Bożą, objawiającą się w naszym codziennym życiu.

Często zwracamy się do świętych z rożnymi modlitwami. Czy jednak była chociaż jedna prośba, żeby nam wyprosili autentyczne i święte życie chrześcijańskie? Najczęściej są to czysto ziemskie intencje. Lubimy Świętych, ale nie lubimy świętości. Zbyt wiele nas to kosztuje. Należałoby wyrwać ze swego zatrutego serca „chwast zła” – grzech, a taka operacja boli.

Oklaskujemy Świętych, prosimy ich o różne rzeczy, ale sami nie ruszamy się z miejsca, podziwiamy tych, którzy walczą ale sami nie podejmujemy walki, pozostając często w okopach swoich grzechów i wygodnictwa.

„Czcić Świętych, a nie starać się o naśladowanie ich w świętości, to jest fałszywa pobożność” – mówi św. Euzebiusz.

Gdy św. Scholastyka spytała swego brata św. Benedykta, czego potrzeba, by dojść do świętości, otrzymała odpowiedź: „Trzeba chcieć”.

W roku 1973 słynna gwiazda filmowa, młoda aktorka z Hollywood, Dolores Hart, wstąpiła do klasztoru. Zanim została zakonnicą grała rolę św. Klary w filmie pt. Św. Franciszek z Asyżu. Gdy ją później pytano, dlaczego wstąpiła do klasztoru, odpowiedziała: „Dotychczas grałam św. Klarę, a teraz pragnę żyć jak św. Klara, chcę być świętą”.

Św. Charbel, maronicki pustelnik z Libanu, mówi: „Świętość to nie przypadek, świętość to wybór. Nie czekaj, aż przyjdzie do ciebie z zewnątrz, żyj i zdobywaj ją od środka. Królestwo Boże mieszka w twoim sercu”. „Świętość jest łaską i wolą: łaska pochodzi od Boga, a wola od ciebie. Jesteś potencjalnym świętym – zrób wszystko, aby nim być naprawdę”.

Dlaczego mamy być świętymi? Na to pytanie odpowiada ta, która w Chrystusie kochała najbiedniejszych z biednych, św. Matka Teresa z Kalkuty: „Musimy stać się świętymi nie dlatego, że chcemy się czuć świętymi, ale dlatego, aby Chrystus mógł żyć pełnią życia w nas”.

Rycerz Niepokalanej Św. Maksymilian Kolbe uczy: „Świętymi będziemy wówczas, gdy zawsze i we wszystkim jak najdoskonalej pełnić będziemy wolę Bożą”. „Cała istota świętości polega na zjednoczeniu woli naszej z wolą Bożą”.

Podobnie uczy św. Jan XXIII: „Podstawą świętości jest całkowite oddanie się świętej woli Pana, nawet w małych rzeczach”. 

„Och! Jak łatwo jest stać się świętym – mówi św. Wincenty a Paulo. Podstawowym i prawie jedynym środkiem jest przyzwyczajenie się do pełnienia we wszystkim woli Bożej”.

 „Świętość jest akceptacją woli Bożej – mówi św. Matka Teresa. Każdy z nas posiada w sobie zdolność zostania świętym, a drogą do świętości jest modlitwa. Ponieważ uczysz się kochać, uczysz się być świętym, a żeby umieć kochać, musisz się modlić. Nasze postępy w zdobywaniu świętości zależą od Boga i od nas”.

Drogi bracie! Droga siostro! Niech to ciebie nie przeraża. Zawsze zaczynaj od spraw prostych i łatwych. Od znaku krzyża świętego, od pacierza, od dobrze spełnionych obowiązków, a potem sam Bóg będzie ciebie prowadził do nieba.

Święta Siostra Faustyna, Apostołka Miłosierdzia Bożego, w swoim Dzienniczku pisze: „Niech żadna dusza nie wątpi, chociażby była najnędzniejsza, póki żyje – każda może się stać wielką świętą, bo wielka jest moc łaski Bożej. Od nas zależy tylko nie stawiać oporu działaniu Bożemu” (Dz. 283).

Pamiętajmy, że święci też kiedyś byli w tym miejscu, w którym my jesteśmy dzisiaj. Każdy z nich miał podobne wątpliwości, w ich sercu rodziły się te same pytania, które rodzą się w naszych sercach. I te same pokusy im dokuczały. Nie urodzili się od razu cnotliwi, idealni, bez żadnej skazy.

Gdy św. Jan Paweł II był jeszcze studentem, to koledzy na drzwiach nieco złośliwie przyczepili mu karteczkę: "Tu mieszka Karol Wojtyła - początkujący święty". On też kiedyś zaczynał.

Jak powiedział Papież Franciszek: „Święci nie są supermanami ani nie narodzili się doskonałymi. Są ludźmi, którzy zanim osiągnęli chwałę Nieba, prowadzili normalne życie, z jego radościami i cierpieniami, trudami i nadziejami. Lecz kiedy poznali miłość Boga, to poszli za Nim wielkodusznie, bezwarunkowo i bez hipokryzji. Znieśli cierpienia i przeciwności bez nienawiści, na zło odpowiadając dobrem, szerząc radość i pokój. Święci to mężczyźni i kobiety, którzy mają w sercu radość i przekazują ją innym. (…) W obliczach braci najmniejszych i pogardzanych dostrzegli oblicze Boga, a teraz kontemplują je twarzą w twarz, w Jego chwalebnym pięknie”.

„Troska o innych jest początkiem wielkiej świętości – mówi św. Matka Teresa z Kalkuty. Jeśli nauczysz się sztuki przedkładania innych nad siebie, będziesz się stawał podobny do Chrystusa, bowiem Jego Serce było łagodne i zawsze myślał o innych”.

Służebnica Boża Rozalia Celakówna, pielęgniarka pracująca wśród chorych wenerycznie w jednym z krakowskich szpitali, mówi: „Świętość to nic innego jak miłość. […] Miłość musi kierować każdym mym krokiem, i być w każdym tchnieniu, by wszystkie me czyny, poczynania, były przepojone miłością. Miłość każe mi zapomnieć o sobie, pracować dokładnie i bezinteresownie, służyć wszystkim, bez względu jak się na mnie zapatrują i jak ze mną postępują”.

Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński powiedział : „Całe nasze życie tyle jest warte, ile jest w nim miłości”. „Nie ma takich sytuacji, w których by jeszcze miłość nie miała czegoś do powiedzenia”. „Zamiast oczekiwać na dobroć innych, sami napełniajmy codzienne życie dobrocią”.

„Jak to czynić kard. Wyszyński pokazał całym swoim życiem. Był jak drzewo o mocnych korzeniach, którego żadna przeciwna moc nie była w stanie złamać, ani wywrócić. Dlatego w chwilach trudnych nie tylko zawierzał swoje życie Bogu, ale Jego mocą przebaczał tym, którzy go skrzywdzili. „Pomimo tego wszystkiego, co mnie spotkało w ostatnich miesiącach – mówił w czasie millenijnej wigilii wielkanocnej – nie mam w sercu do nikogo uczucia wrogości (…) nikogo na świecie nie uważam za swojego wroga (…) Tego mnie nauczył Pan mój Jezus Chrystus. Mocą Jego nauki staram się (…) uczyć was miłości do wszystkich, miłości najtrudniejszej. Świat współczesny coraz bardziej potrzebuje żywych przykładów miłości, zwycięzców Bożych, którzy będą szli przez ziemię (…) służąc i miłując: potrzebuje nie tyle silnych pięścią, ile mocnych sercem; nie tyle potężnych, ile miłujących; nie tyle głośnych, ile uspokajających. Takich ludzi potrzebuje dziś świat. Takich potrzebuje nasza Ojczyzna i Kościół w Polsce”.

„Naucz mnie Panie miłości codziennej, co prosty uśmiech w dotyk Boga przemienia” – napisze przed śmiercią młoda karmelitanka z Gdyni.

A Św. Charbel, pustelnik z Góry Annaya w Libanie, powie: „Kochaj aż do poświęcenia siebie; miłość jest jedynym atramentem, którym możesz cokolwiek zapisać na tym świecie, wszystko inne jest kleksem na papierze”.

To prawda, bo jak mówi nam wielki święty Karmelu o. Jan od Krzyża: „Pod wieczór życia będziemy sądzeni tylko z miłości”.

„Ta zwięzła formuła niesie ważną treść i wskazuje, że miłość Boga i bliźniego powinny stanowić punkt odniesienia we wszelkich naszych wyborach, czynach, wypowiadanych słowach i podejmowanych decyzjach. Ona także uświadamia, że moc przemiany świata mają ci, którzy kochają i którzy uczą miłości, a nie ci, którzy nienawidzą. Tylko mądra miłość jest twórczą siłą, która może kruszyć ludzkie serca i przemieniać naszą rzeczywistość. Kościół wspierają i bronią Go przed złem ci, którzy się modlą, dążą do świętości i troszczą o własne nawrócenie, a przede wszystkim ci, którzy kochają Boga i drugiego człowieka” – podkreśla Abp Józef Kupny, Metropolita Wrocławski.

„Bóg okazując nam miłosierdzie, oczekuje, że będziemy świadkami miłosierdzia w dzisiejszym świecie (…) – powtarzał nasz Święty Rodak z Wadowic.

Przykładem może być dla nas Święty Albert Chmielowski, ubogi brat i troskliwy ojciec wobec bezdomnych nędzarzy spotkanych na ulicach Krakowa.

„Takich świętych i my spotkaliśmy; może mamy kogoś takiego w rodzinie albo wśród przyjaciół i znajomych. Musimy im być wdzięczni, a przede wszystkim powinniśmy być wdzięczni Bogu za to, że nas nimi obdarzył, postawił blisko nas, jako żywe przykłady, zarażające sposobem życia i umierania w wierności Jezusowi i Jego Ewangelii – mówi papież Franciszek (1 listopada 2017 r.). – Iluż dobrych ludzi poznaliśmy i znamy w naszym życiu. Mówimy spontanicznie: «to naprawdę święty człowiek!». To święci z sąsiedztwa, niekanonizowani, ale którzy żyją wśród nas. Naśladowanie ich gestów miłości i miłosierdzia, to trochę przedłużanie ich obecności w świecie. Te ewangeliczne gesty są jedynymi, które przetrwają zniszczenie śmierci: akty czułości, hojna pomoc, czas spędzony na słuchaniu, odwiedziny, dobre słowo, uśmiech… W naszych oczach, te gesty mogą wydawać się bez znaczenia, jednak w oczach Boga są wieczne, ponieważ miłość i współczucie są silniejsze niż śmierć”.

Abp Wojciech Polak, Prymas Polski, w wigilię ostatniej Uroczystości Wszystkich Świętych pięknie powiedział: „W te listopadowe dni wpatrujemy się w blask świętości. Szukamy go w obliczach tych znanych, wielkich, wyniesionych do chwały ołtarzy, ale szukamy go także w twarzach naszych bliskich zmarłych, których w uroczystość Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny z miłością i tęsknotą wspominamy. Oni nie są oficjalnie uznani czy ogłoszeni w procesach beatyfikacyjnych czy kanonizacyjnych. Nie oddajemy im publicznej czci. Nie wzywamy ich wstawiennictwa w litaniach, ani nie modlimy się przed ich figurami czy obrazami. A jednak to oni właśnie rozumieją nas najlepiej, kochają nas, wiedzą, co jest naszym prawdziwym dobrem, pomagają nam i nas oczekują. Są bowiem już naprawdę szczęśliwi i chcą, abyśmy i my byli szczęśliwi z nimi w raju. Tego pragną i o to się dla nas modlą. My zaś modlimy się o to dla tych, którzy tej szczęśliwości jeszcze nie dostąpili. Taka jest istota uroczystości obchodzonej 1 listopada, taka jest istotach Dnia Zadusznego i następujących po nim dni. Takie jest świętych obcowanie. Nawet w największej samotności i cierpieniu nie jesteśmy sami, bo oni są z nami. Pamiętajmy o tym w tym trudnym czasie, gdy tak wielu doświadcza lęku i bezradności, gdy tak wielu niestrudzenie walczy o chorych, gdy tak wielu opłakuje zmarłych. (…) Modlitwą najlepiej damy wyraz naszej pamięci o naszych bliskich zmarłych…”.

Drodzy Moi! Niech te słowa i przykłady staną się dla nas zachętą, aby zacząć przeżywać nasze chrześcijaństwo w sposób bardziej autentyczny. Mamy głosić Dobrą Nowinę o Chrystusie i naszymi słowami i przykładem naszego codziennego życia.

Papież Benedykt XVI udziela nam jeszcze jednej cennej podpowiedzi: „Każdy powinien mieć jakiegoś Świętego, z którym pozostawałby w bardzo zażyłej relacji, aby odczuwać jego bliskość przez modlitwę i wstawiennictwo, ale także, aby go naśladować. Chciałbym zaprosić was, abyście bardziej poznawali Świętych, rozpoczynając od tego, którego imię nosicie, czytając ich życiorysy i pisma. Bądźcie pewni, że staną się oni dobrymi przewodnikami, abyście jeszcze bardziej kochali Pana oraz będą cenną pomocą dla wzrostu ludzkiego i chrześcijańskiego.

Drodzy bracia i siostry! Na koniec naszego rozważania pragnę zwrócić się do każdego z was słowami świętego ojca Pio:

„Jezus niech cię przyciśnie do swego serca i uczyni podobnym do świętego, którego imię nosisz. Niech Jezus zawsze będzie jedynym Królem twego serca. Niech ci towarzyszy stale ze swoją czułą łaską, niech w twojej duszy wzrasta Jego doskonała miłość, niech cię przemieni zupełnie w siebie samego i niech cię uczyni świętym”. Amen.

          o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio