01.01.2022
List do Wspólnoty PIETA na Nowy Rok 2022


Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

Droga Rodzino Matki Bożej Bolesnej!

Czas rozpocząć wspólne pielgrzymowanie w kierunku Jubileuszu 2000 – lecia Odkupienia (2033).

1. W ostatnim dniu oktawy Bożego Narodzenia wołamy wraz z całym Kościołem:

„Niech się cieszy każdy człowiek,

Dzisiaj bowiem Zbawca ludzi

Przybył światu na ratunek,

By odkupić tych, co stworzył”.

Pod koniec listopada 2011 roku w kościele św. Katarzyny, jednym z najstarszych w Gdańsku, gdzie swoją posługę (od 1947 r.) sprawują ojcowie karmelici, uruchomiony został zegar pulsarowy. To obecnie najdokładniejszy zegar na świecie, dziesięciokrotnie dokładniejszy niż zegar atomowy. Na poddaszu kościoła umieszczone zostało urządzenie zegarowe w specjalnej szafie komputerowej, a na dachu platforma z 16 antenami skierowanymi w stronę sześciu pulsarów, czyli gwiazd neutronowych pulsujących regularnym światłem. To niewątpliwie wielkie osiągnięcie polskiej nauki, polskich uczonych. Zegar znalazł się na poddaszu kościoła, w którym 410 lat temu został ochrzczony, a w końcu pochowany wybitny gdański astronom Jan Heweliusz (1611 – 1687).

Wskazania gwiazdy betlejemskiej prowadziły mędrców ze wschodu, precyzyjnie określając czas i miejsce, gdzie znajdowało się Dziecię Jezus leżące w żłobie.

„Gwiazda, co swoją jasnością

Zaćmiewa blaski słoneczne,

Głosi, że Bóg się narodził

W człowieczym ciele na ziemi”.

Dzisiaj polscy naukowcy odczytując wskazania gwiazdy neutronowej – pulsaru, stworzyli najdokładniejszy zegar świata (a w perspektywie także najnowocześniejszy system nawigacji) i umieścili go na dachu kościoła katolickiego, w którym znajduje się Boski Odkupiciel, nasz Pan Jezus Chrystus, obecny w Najświętszej Eucharystii. Ten sam, którego Maryja porodziła w Betlejem. Ołtarz i Tabernakulum przypominają nam żłóbek, w którym dziewicza Matka złożyła Boskie Dzieciątko. Wieczna lampka migoce czerwonym światłem i jak gwiazda betlejemska wskazuje miejsce Jego obecności.

O tym przypominają nam słowa hymnu liturgicznego Kościoła, a zarazem pięknej polskiej kolędy:

„O gwiazdo betlejemska,

zaświeć na niebie mym,

Tak szukam cię wśród nocy,

Tęsknie za światłem twym.

Zaprowadź do stajenki,

Leży tam Boży Syn,

Bóg – Człowiek z Panny świętej,

Dany na okup win.

 

O nie masz Go już w szopce,

Nie masz Go w żłóbku tam.

Więc gdzie pójdziemy Chryste?

Gdzie się ukryłeś nam?

Pójdziemy przed ołtarze

Wzniecić miłości żar

I hołd Ci niski oddać,

To jest nasz wszystek dar”.

Gwiazda Betlejemska bezbłędnie wskazała czas i miejsce… odtąd kłaniać się jej będą wszystkie Pulsary na niebie i wskazywać Tego, który zamieszkał z nami. Przychodzi „Władca gwiezdnych obrotów – Starszy od mgławic pierwotnych”.

W tajemnicy Wcielenia Syna Bożego nastała „pełnia czasu”, wieczność weszła w czas jako dar - „Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami”.

Jezus narodzony z Dziewicy Maryi obecny w sakramencie Miłości, który obiecał pozostać z nami „przez wszystkie dni aż do skończenia świata”. To w tabernakulum - w okruszynie konsekrowanego Chleba - jest Pan czasu i wieczności. Tu pulsuje Boże Serce i przypomina, że liczy się tylko miłość, liczy się najmniejszy akt czystej miłości. Zostaliśmy bowiem stworzeni z miłości i do miłości, która nigdy nie umiera, lecz sięga wieczności. Bije cicho Boże Serce ukryte w pokorze świętej Hostii - dniem i nocą wyznacza rytm ludzkim sercom. Daje nam siebie i przypomina, że „czas to miłość”, że pod wieczór życia będziemy sądzeni tylko z naszej miłości wobec Boga i ludzi.

Prymas Tysiąclecia, Błogosławiony Kardynał Stefan Wyszyński zwracając się do pielgrzymów zgromadzonych pod szczytem Jasnej Góry w dniu 15 sierpnia 1978 roku powiedział :

„Powszechnie mówi się, że: czas to pieniądz. A ja wam powiem: czas to miłość! Bo my wszyscy, jak tu stoimy, jesteśmy owocem Ojcowej miłości. Nie byłoby nas na świecie, ani na tym placu, gdyby Bóg Ojciec każdego z nas nie umiłował pierwszy! On cię umiłował wcześniej, zanim jeszcze twoja matka ujrzała cię na swoich ramionach, zanim przytuliła cię do piersi. Wiedz, że nie jej miłość do ciebie była pierwsza, ale miłość Ojca niebieskiego, który wszczepił swoją miłość w serce twej matki, a ona ci ją tylko przekazała. Dlatego jesteśmy wszyscy owocem miłości Ojcowej, Bożej. A na umocnienie tej prawdy posłał Bóg Syna swego, wołającego: Ojcze! Jako znak, że Ojciec miłuje. Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby wszelki, który wierzy weń, nie zginął, ale miał wieczne życie (J 3,16). Oto jest cała misja Chrystusa na ten świat przychodzącego. Potwierdzenie, że jesteśmy dziećmi miłości Ojcowej, i że Bóg nie przestaje nas miłować. Całe nasze życie tyle jest warte, ile jest w nim miłości. Stąd też czas, który Bóg nam daje i przedłuża, jest znakiem hojności Ojca, który chce bez końca miłować.

Z całym przekonaniem więc powtarzam: czas to miłość. Bóg daje czas, bo ma wiele miłości dla nas i chce ją jeszcze w tym życiu przekazać nam. Nie mówmy więc o tym, co będzie później, bo nie jesteśmy w stanie nawet sobie wyobrazić, co nagotował Bóg tym, którzy Go miłują. Ale mówmy o tym, co jest dzisiaj. Potwierdziliście swoją postawą, że dla was czas to nie jest pieniądz, bo wyrzekliście się tego czasu, który można by poświęcić na pracę, (…) na handel i przemysł, na przyjemności i inne rzeczy. Powiedzieliście sobie: Ojciec niebieski wie, że my tego wszystkiego potrzebujemy. Lecz my z modlitwą i pieśnią na ustach czas nasz poświęcamy na miłość ku Bogu i wzajemną miłość ku braciom i siostrom pielgrzymim.

Daliście więc dowód, że dla was czas to nie tylko pieniądz. Dajcie teraz dowód, że dla was czas to miłość. (…) Wracając nieście wszędzie - jako hasło, które wam prymas daje na czasy, które idą, a łatwe nie będą - zawołanie: czas to miłość! Sprawcie całym waszym stylem życia, waszym postępowaniem, aby słowa te okazały się prawdziwe. Wnieście do waszych miast, miasteczek, wsi i osiedli twarz uśmiechniętą, życzliwą, usta otwarte ku dobrym słowom. Rozpogódźcie wasze oblicza, wyprostujcie wasze dłonie, powściągnijcie wszystkie odruchy zdenerwowania i zniecierpliwienia. W Polsce nikomu nie wolno się złościć. (…) Szkoda na to czasu i energii. Czas w Polsce to miłość. Przykazanie to obowiązuje nie od dziś, bo to jest pierwsze i najpotrzebniejsze przykazanie, zwłaszcza w naszej ojczyźnie.

Z tym wracajcie, drodzy pielgrzymi, do waszej codzienności. Nic więcej już nie powiem, tylko powtórzę (…) te trzy krótkie słowa: czas to miłość!”

Przypomina nam o tym psalmista w słowach modlitwy: „Panie, naucz nas liczyć dni nasze, byśmy zdobyli mądrość serca” (Ps 90).

„Darować komuś czas, mieć czas dla kogoś drugiego, to darować mu siebie samego – mówi o. Jan Góra. Muszę mieć czas, aby się do człowieka uśmiechnąć, spojrzeć mu w oczy i spytać jak mu się żyje, jak wygląda jego życie”.

Prof. Władysław Sinkiewicz na spotkaniu lekarzy z kapelanami  gdańskich szpitali i hospicjów powiedział: „ (…) W swoich kontaktach z chorymi pamiętajmy o niezwykle ważnej rzeczy, by w tej określonej chwili rozmowy z chorym, tych kilka minut czasu, niech to będzie pięć minut – poświęcić tylko dla niego i wsłuchać się w jego słowa. (…) Wsłuchać się w jego gesty, w jego twarz, ręce, całe ciało, które czasami jest bardziej czytelne niż słowa. Wsłuchać się także w to, czego nie mówi, o czym za wszelką cenę nie chce powiedzieć, co boi się nazwać, przed czym ucieka.

Aby dobrze wsłuchać się w drugiego człowieka, trzeba oderwać się od swoich spraw i poświęcić mu swoją całą uwagę. Często jest to niełatwe, a czasami wręcz niemożliwe. (…) Jednak dopiero wtedy, gdy znajduję czas, gdy chcę wsłuchać się w drugiego człowieka – mogę mu towarzyszyć”.

Św. Jan Paweł II W czasie swoich pielgrzymek zawsze znajdował czas na spotkanie z chorymi, błogosławił każdego umacniał ich Słowem Bożym. Były nieraz wzruszające sceny opowiada Adam Bujak, fotograf:

"Do najbardziej wzruszających przeżyć zaliczam te związane z wizytami papieskimi w szpitalach rzymskich. Ojciec Święty stał zwykle po jednej stronie łóżka chorego, a ja po drugiej, tak, że swobodnie mogłem obserwować mimikę i gesty papieża i pacjenta. Utkwiła mi w pamięci szczególnie taka scena. Leżała na łóżku kobieta wyglądała jak zmarła. Ojciec Święty podszedł do niej, pogładził ja po twarzy i pocałował w czoło. Wówczas ona otworzyła oczy, próbowała lekko się unieść, by mu coś powiedzieć. Ojciec Święty pochylił się nad nią ze słowami, których nie zrozumiałem. Była to scena przejmująca. I tak podchodził do każdego chorego. Nawet gdy było ich kilkuset, nie pominął żadnego. To jego współczujące pochylenie się nad cierpiącymi utrwaliło we mnie przekonanie, że jest to Papież Miłości".

Kiedy prefekt Domu Papieskiego popędzał papieża, żeby szybciej kończył spotkanie z chorymi, Jan Paweł II powiedział: „Monsignore, nigdy nie można się śpieszyć, kiedy rozmawia się z ludźmi cierpiącymi”.

Drodzy bracia i siostry! Betlejemska gwiazda, światło niegasnącej nadziei opromienia łagodnie ludzką drogę, prowadzi bezpiecznie - poprzez trudy życia - w objęcia wiecznej Miłości, Tej Miłości, która narodziła się na sianie w żłobie. Bądźmy świadkami tej Miłości, nieśmy wszystkim betlejemskie światło… przekazujmy je z serca do serca. Niech jego radosny blask przypomina:

„Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego rękę – jest Boże Narodzenie ...

Zawsze, kiedy milkniesz, by wysłuchać innych… Zawsze, kiedy dajesz odrobinę nadziei tym, którzy są przytłoczeni ciężarem fizycznego, moralnego i duchowego ubóstwa - jest Boże Narodzenie ...

Zawsze, kiedy sam, nie mając wiele, potrafisz dzielić się z innymi i obdarzasz ich radością - jest Boże Narodzenie ...

Zawsze, kiedy czynisz swoje serce bezpiecznym domem dla przestraszonych, utrudzonych, odepchniętych i wzgardzonych - jest Boże Narodzenie ...

Zawsze, ilekroć pozwolisz, by Bóg pokochał innych przez ciebie - zawsze wtedy jest Boże Narodzenie ...” (św. Teresa z Kalkuty).

2. Drodzy w Chrystusie, bracia i siostry!

Jako dzieci Boże i dzieci Kościoła zbliżamy się do wielkiego jubileuszu Odkupienia w 2033 roku.

Kościół, jako Mistyczne Ciało Chrystusa i wspólnota pielgrzymującego ludu Bożego, znajduje się obecnie pomiędzy jubileuszem 2000 - lecia Wcielenia Syna Bożego (Rok 2000) i 2000 – lecia zbawczej Paschy Pana – Jego męki, śmierci i zmartwychwstania oraz naszego odkupienia przez Jego krew przelaną na krzyżu (Rok 2033).

Papież Franciszek zapowiedział, że wcześniej w 2025 roku Kościół katolicki będzie obchodził kolejny rok jubileuszowy związany z rocznicą narodzin naszego Pana i Zbawiciela. Rok Jubileuszowy 2025 rozpocznie się w wigilię Narodzenia Pańskiego 24 grudnia 2024 roku.

Tradycję jubileuszy obchodzonych w Kościele rozpoczął papież Bonifacy VIII, zwołując 22 lutego 1300 r. Rok Święty, w czasie którego można było uzyskać odpust zupełny. Do rzymskich bazylik św. Piotra i św. Pawła za Murami przybyło wówczas aż 300 tys. pielgrzymów. Papież chciał, by zwoływano Rok Święty co sto lat. Jednak stopniowo zmniejszano ten okres, najpierw do 50 (jak w Starym Testamencie), a od 1475 r. zaczęto je organizować co 25 lat, by każde pokolenie mogło przeżyć jubileusz choć jeden raz.

Nie odbył się on jedynie w 1800 r., gdyż po śmierci Piusa VI w sierpniu 1799 r. we francuskiej niewoli, nowy papież Pius VII został wybrany dopiero w marcu 1800 r., zaś do Rzymu mógł przybyć w lipcu tego samego roku.

W XX w. do zwykłych lat świętych doszły jeszcze jubileusze nadzwyczajne: w 1933 i 1983, zwołane z okazji 1900. i 1950. rocznicy Odkupienia. Kolejny nadzwyczajny Rok Święty – Jubileusz Miłosierdzia rozpoczął się 8 grudnia 2015 r. i trwał do 20 listopada 2016 r. W sumie dotychczas jubileusze obchodzono 29 razy.

Za pontyfikatu Aleksandra VI powstał ceremoniał Roku Świętego, przewidujący otwarcie Drzwi Świętych (symbolu przejścia z grzechu do łaski Bożej) w Wigilię Bożego Narodzenia w roku poprzedzającym jubileusz i zamknięcie ich w uroczystość Objawienia Pańskiego w roku następującym po jubileuszu. Po raz pierwszy stało się tak przy okazji Roku Świętego 1500. Z drobnymi poprawkami, wprowadzonymi w 1525 r., ceremoniał ten przetrwał do czasów obecnych.

Jednak nie od początku rozpoczęcie jubileuszu było związane z otwarciem Drzwi Świętych – symbolu przejścia od grzechu do łaski Bożej, zgodnie ze słowami Jezusa: „Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony” (J 10,9).

Pierwszym papieżem, który tego dokonał był Marcin V, który otworzył Drzwi Święte w 1423 r. w bazylice św. Jana na Lateranie. Z kolei w bazylice św. Piotra, Matki Bożej Większej i św. Pawła za Murami po raz pierwszy otwarto je w 1499 r.

Obecne Drzwi Święte w bazylice św. Piotra są dziełem rzeźbiarza Vica Consortiego (1902-1979), który wygrał konkurs ogłoszony przed Rokiem Świętym 1950. Donatorem był ordynariusz Bazylei i Lugano bp Franz Von Streng, który wraz z wiernymi chciał podziękować Bogu za zachowanie Szwajcarii od okropności wojny. Po 11 miesiącach prac, drzwi zostały otwarte w Wigilię Bożego Narodzenia 1949 r.

Drodzy bracia i siostry! Przed nami wielki Jubileusz 2000 – lecia Odkupienia w 2033 roku. Od Wielkanocy 17 kwietnia 2022 roku do Wielkanocy 17 kwietnia 2033 roku pozostanie 11 lat, ok. 4000 dni.

Pozornie wydaje się, że to odległa perspektywa. Jednak tak wielki jubileusz domaga się równie wielkiego i dobrego przygotowania oraz głębokiego przeżywania. To coś znacznie więcej niż tylko kolejna rocznica. W głębszym zrozumieniu potrzeby przygotowania do tego wielkiego jubileuszu pomagają nam słowa następcy Św. Piotra wypowiedziane blisko sto lat temu. Papież Pius XI na przyjęciu wigilijnym w dniu 24 grudnia 1932 roku nawiązał do zbliżającego się Jubileuszu 1900 – lecia Odkupienia (w 1933 roku). Powiedział:

„Na to właśnie nieocenione dzieło ludzkiego Odkupienia dokonane przez Jezusa Chrystusa zwracamy uwagę wszystkich odkupionych. Jest raczej nie jedno dzieło, lecz zespół dzieł boskich, najbardziej cudowny, gdy się patrzy nań także z jego ośrodkowego i kulminacyjnego punktu. Przypomnijmy sobie i pomyślmy chwilę: Ostatnia Wieczerza i ustanowienie św. Eucharystii, pierwsza Komunia św. i kapłańska inicjacja Apostołów; Męka, Ukrzyżowanie i Śmierć Jezusa; Maryja pod krzyżem ustanowiona Matką ludzi; Zmartwychwstanie Chrystusa, warunek i obietnica zmartwychwstania naszego; powierzenie Apostołom mocy odpuszczania grzechów; udzielenie prymatu Piotrowi; Wstąpienie Chrystusa na niebiosa; Zesłanie Ducha św.; triumfalne rozpoczęcie posłannictwa apostolskiego. Dla tych wszystkich faktów, od których rozpoczęło się istotne odrodzenie świata, to życie i ta kultura chrześcijańska, której dojrzałe spożywamy owoce, (…) do tej uroczystości [Jubileuszu 1900 – lecia Odkupienia] wzywamy w tej chwili wszyst­kich odkupionych przez Krew Jezusa Chrystusa, Krew, którą Kościół katolicki, i tylko on, zachowuje w sposób nieskażony i nienaruszony wraz z tymi wszystkimi owocami łaski i życia nadprzyrodzonego, które począwszy od pierwszych dni rozwijały się i dojrzewały poprzez wieki aż do naszych czasów, wraz z boską obietnicą wiekuistej obfitości. Jaka rocznica jest wspanialsza? Jakie dobrodziejstwa większe od tych, które ona sprowadza? jaki obchód jubileuszowy jest bardziej obowiązujący? szczególnie obowiązujący dla nas i dla naszych czasów….”.

3. Droga Rodzino Matki Bożej Bolesnej!

W dobrym przygotowaniu do głębokiego i owocnego przeżycia Jubileuszu 2000 – lecia Odkupienia najlepiej pomoże nam Maryja – Matka Odkupiciela (Redemptoris Mater), przekazana nam przez Chrystusa w testamencie z krzyża za Matkę.

To do Jej cichego i ustronnego sanktuarium w Oborach już od czterech wieków przybywają pobożni pielgrzymi.

To u Jej stóp – przed wsławioną łaskami Pietą – my także gromadzimy się i powierzamy w koronce do siedmiu boleści Maryi naszych drogich chorych i cierpiących.

Dlatego, powodowany miłością i wdzięcznością wobec Matki Bożej Bolesnej i wraz z Nią wpatrzony w słodkie oblicze Boskiego Odkupiciela, Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, zapraszam was do wspólnej wędrówki śladami Jezusa u boku naszej Niebieskiej Matki w kierunku Jubileuszu 2033 Roku i jeszcze głębszego zjednoczenia z misterium Crucis i misterium Paschalis naszego Pana i Zbawiciela.

Czyż nie zaprasza nas do tego sam Chrystus, gdy pełen wzruszenia mówi do uczniów: „Oto idziemy razem do Jerozolimy” oraz „Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami”.

Czyż nie zachęca nas do tego sama Maryja towarzysząca wiernie swemu Synowi na Jego Via Dolorosa w Jerozolimie i stojąca pod krzyżem na Kalwarii, a po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Pana modląca się razem z apostołami w Wieczerniku Pięćdziesiątnicy.

Do tego zdaje się nas zachęcać papież św. Jan Paweł II w swojej encyklice poświęconej Matce Odkupiciela (Redemptoris Mater) pisząc:

„Kościół wzmocniony obecnością Chrystusa (por. Mt 28, 20) pielgrzymuje w czasie do końca wieków, idąc na spotkanie Pana, który przychodzi; ale na tej drodze — pragnę to wyraźnie podkreślić — kroczy śladami wędrówki odbytej przez Maryję Dziewicę, która „szła naprzód w pielgrzymce wiary i utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża”. (…)

Nie tylko chodzi tutaj o dzieje samej Dziewicy-Matki, o Jej szczególną drogę wiary oraz „najlepszą cząstkę” w tajemnicy zbawienia, ale równocześnie o dzieje całego Ludu Bożego, o wszystkich, którzy uczestniczą w tejże samej pielgrzymce wiary.

Sobór daje temu wyraz stwierdzając na innym miejscu, że Maryja „przodowała”, stając się „pierwowzorem Kościoła, w porządku wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem”. (…)

Jej wyjątkowe „pielgrzymowanie wiary” wciąż staje się punktem odniesienia dla Kościoła, dla osób i wspólnot, dla ludów i narodów, poniekąd dla całej ludzkości. (…)

Sobór podkreśla, iż Bogarodzica jest już eschatologicznym wypełnieniem Kościoła: „Kościół w osobie Najświętszej Maryi Panny już osiąga doskonałość, dzięki której istnieje nieskalany i bez zmazy (por. Ef 5, 27)” — równocześnie zaś „chrześcijanie ciągle jeszcze starają się usilnie o to, aby przezwyciężając grzech, wzrastać w świętości; dlatego wznoszą oczy ku Maryi, która świeci całej wspólnocie wybranych jako wzór cnót”. Pielgrzymowanie przez wiarę nie jest już więcej udziałem Bogurodzicy: doznając u boku Syna uwielbienia w niebie, Maryja przekroczyła już próg pomiędzy wiarą a widzeniem „twarzą w twarz” (1 Kor 13, 12). Równocześnie jednak, w tym eschatologicznym spełnieniu, Maryja nie przestaje być „Gwiazdą przewodnią” (Maris Stella) dla wszystkich, którzy jeszcze pielgrzymują przez wiarę. Jeżeli wznoszą oni ku Niej oczy na różnych miejscach ziemskiego bytowania, to dlatego, że „zrodziła Syna, którego Bóg ustanowił pierworodnym między wielu braćmi (Rz 8, 29)” — a także dlatego, iż „w zrodzeniu i wychowywaniu” tychże braci i sióstr Maryja „współdziałała swą macierzyńską miłością”.

Dlatego właśnie, najmilsi bracia i siostry, zapraszam was na „dróżki Matki Bożej Bolesnej”, zapraszam was do przeżywania kolejnych lat naszej wędrówki w kierunku Jubileuszu 2000 – lecia Odkupienia w nawiązaniu do siedmiu boleści Maryi, która jest naszą Matką i Przewodniczką na drodze wiary. Tajemnice Jej boleści są nam szczególnie drogie i bliskie poprzez koronkę, którą odmawiamy codziennie za chorych i cierpiących. Ze wzruszeniem wspominam także początek mojej drogi zakonnej w Karmelu, gdy jako młody nowicjusz w Oborskim Klasztorze odmawiałem codziennie siedem Zdrowaś Maryjo połączonych z rozważaniem dla uczczenia siedmiu boleści Maryi. 

A zatem najpierw podczas jubileuszowego Roku 2025 wraz z następcą Św. Piotra i całym Kościołem wspominać będziemy rocznicę Wcielenia Syna Bożego – poczęcie i narodziny Boskiego Odkupiciela z niepokalanej dziewicy Maryi.

Jak podkreśla św. Jan Paweł II: „Maryja nie tylko stała się „Matką-Karmicielką” Syna Człowieczego, ale także w sposób wyjątkowy „szlachetną towarzyszką” Mesjasza i Odkupiciela. „Szła naprzód w pielgrzymce wiary” — a w tym pielgrzymowaniu aż do stóp krzyża dokonało się równocześnie Jej macierzyńskie współdziałanie z całym posłannictwem Zbawiciela, z Jego dziełem i z Jego cierpieniem. Na drodze takiej współpracy z dziełem Syna-Odkupiciela samo macierzyństwo Maryi ulegało jakby swoistemu przeobrażeniu, wypełniając się coraz bardziej „żarliwą miłością” do wszystkich, do których posłannictwo Chrystusa było zwrócone”.

Z kolei Rok 2026 – przypomni nam o proroctwie Symeona o tym, że to Boskie Dzieciątko będzie znakiem, któremu sprzeciwiać się będą, a duszę Maryi przeszyje miecz boleści.

Rok 2027 – przypomni o dramacie ucieczki Świętej Rodziny do Egiptu przed krwawymi siepaczami króla Heroda, okrutnego tyrana, czyhającego na życie Dzieciątka.

Rok 2028 – przypomni pielgrzymowanie Świętej Rodziny na święto Paschy do sanktuarium w Jerozolimie. Maryja i Józef z bólem serca szukali dwunastoletniego Jezusa, który zagubił się po skończonych uroczystościach i dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni.

Rok 2029 – przypomni o spotkaniu Matki współcierpiącej z Synem na drodze krzyżowej.

Rok 2030 – przypomni o obecności i boleści Maryi na Kalwarii w godzinie męki i śmierci krzyżowej najmilszego Syna.

Rok 2031 – przypomni o boleści Maryi przyjmującej na ramiona Ciało Najdroższego Syna zdjęte z twardych ramion krzyża.

Rok 3032 – przypomni o boleści Maryi przy pogrzebie Jezusa i Jej czuwaniu w Wielką Sobotę.

Wreszcie w Roku 2033 przeżywać będziemy razem z Maryją, Matką Paschalnego Baranka, wielki Jubileusz 2000 – lecia Paschy naszego Pana i Odkupiciela.

Drodzy bracia i siostry!

Zapraszam was na te „dróżki” (2026 – 2032) Matki Bożej Bolesnej łączącej Jubileusz Wcielenia (2025) i Odkupienia (2033), abyśmy za Jej przykładem i z Jej macierzyńską pomocą odpowiedzieli na miłość Boskiego Odkupiciela, zjednoczyli z Nim i jeszcze głębiej uczestniczyli, jako wspólnota Kościoła i każdy osobiście, w Jego misterium paschalnym (męki, śmierci i zmartwychwstania) zapoczątkowanym w nas poprzez sakrament chrztu świętego. Abyśmy też wszyscy odnowieni i umocnieni duchowo z nowym zapałem, pełni wiary, nadziei i miłości zaangażowali się w dzieło nowej ewangelizacji i głosili naszym życiem Jezusa Chrystusa, jedynego Pana i Zbawiciela wszystkich ludzi.

4. Drodzy bracia i siostry!

„Nie jest łatwo kroczyć paschalną drogą naszego Odkupiciela. Trzeba wielkiej wiary, wręcz heroizmu, by nie zwątpić w sens męki Jezusa i w sens swojej drogi wiary. Uczniem Jezusa jest tylko ten, kto Mu zawierzy i podejmie trud trwania przy Nim, bo On wprowadza w zachwyt i miłość, dla której nie ma granic. Paschalna droga Jezusa i Maryi jest drogą całego Kościoła - drogą świętych i męczenników. Bowiem Jezus głosi: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie (J 14,6)” (ks. Stanisław Groń SJ).

„Pamięć o misterium paschalnym Chrystusa zawsze dodawała ludziom cierpiącym siły do znoszenia własnych krzyży. Czasem ludzie cierpiący i pracujący wśród nich dają wyraz życia prawdą o misterium paschalnym przez wzajemne pozdrawianie się słowami: "Przez krzyż do nieba". Tak czynią między innymi Siostry w Laskach pod Warszawą. Przeżywanie misterium paschalnego na ziemi jest drogą wiodącą do Paschy wieczystej. Codzienne zmaganie się z trudnościami, codzienne zwycięstwa odnoszone nad złem w nas i w otaczającym nas świecie, codzienne łączenie naszego krzyża z Krzyżem Chrystusa ma wymiar paschalny. "Chrystus umierając zwyciężył śmierć, a zmartwychwstając przywrócił nam życie". Blask Jego Zmartwychwstania pozwala nam żyć nadzieją zmartwychwstania wraz z Nim do życia w chwale. Jego Krzyż jest zawsze drogą do chwały” (Bp Stefan Cichy).

Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki często przypominał: „Krzyż pokazuje każdemu człowiekowi drogę przez śmierć do zmartwychwstania”. „Prawdziwa odnowa Kościoła (…) polega przede wszystkim na odkryciu Tajemnicy Paschalnej Chrystusa i wprowadzeniu tej Tajemnicy znowu w centrum życia chrześcijańskiego, w centrum życia wspólnot chrześcijańskich”.

Kościół zbliża się do wielkiego Jubileuszu 2000 – lecia Odkupienia przypadającego w 2033 roku. Będzie to szczególny jubileusz Paschy Chrystusa Pana. Pozornie wydaje się to perspektywa dość odległa (11 lat). Jednak tak wielki Jubileusz wymaga równie wielkiego i długiego przygotowania, przede wszystkim w wymiarze duchowym. Myślę, że ten czas przygotowania będzie coraz bardziej przeniknięty duchowością paschalną. Chrystus zdążający z uczniami na święto Paschy do Jerozolimy przygotowywał ich na to wszystko, co miało się wydarzyć. Zapowiadał swoją zbawczą mękę, śmierć i zmartwychwstanie – swoją Paschę. W tym przygotowaniu uczniów wyrażała się Jego wielka troska i miłość wobec uczniów, widoczna szczególnie podczas Ostatniej Wieczerzy, gdy ustanawiał Eucharystię i pełen wzruszenia mówił do nich: „Gorąco pragnąłem spożywać tę Paschę z wami…” (Łk 22.15). A oni, jak wiemy, odpowiedzieli na to pragnienie swego Mistrza. Pokrzepieni Eucharystią poszli potem Jego śladami „przez krzyż do Chwały”. Zrozumieli, że jest to Pascha Chrystusa i Jego Kościoła, a więc nasza.

Drodzy Moi! Największy dar, największy cud, i największa tajemnica do której wszystkie inne mają nas prowadzić znajduje się już na ołtarzu – to sam Jezus, nasza Pascha, obecny w pokorze konsekrowanej Hostii. Oczami wiary rozpoznajmy Jego Święte Oblicze spoczywające na nas dniem i nocą w sakramencie Miłości, Jego Serce otwarte dla każdego, Jego ramiona wyciągnięte do wszystkich. Adorujmy Go i przyjmujmy w częstej komunii świętej. Powierzmy się Jego miłosiernym dłoniom, wołając: Jezu, ufam Tobie! Pragnę iść z Tobą do Jerozolimy! (por. Mk 10,33; Mt 20,18) Ty jesteś moją Paschą, Ty mnie prowadź, Panie, „przez krzyż do Nieba”, wyprowadź mnie z ciemności grzechu i śmierci do światła łaski i życia, pragnę żyć z Tobą i w Tobie, pragnę objąć z miłością Twój krzyż, aby wraz z Tobą zasiąść na Uczcie Wiecznej Miłości. Amen.

Przykładem zrozumienia tego, co znaczy być człowiekiem paschalnym, pomaga nam świadectwo o. Stanisława, paulina z Brdowa – TUTAJ.

5. Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

Potrzeba nam dobrze i godnie przygotować się do wielkiego jubileuszu 2000 – lecia Odkupienia w 2033 roku. Już teraz słodki Jezus, Boski Odkupiciel, patrzy na nas z miłością z wysokości krzyża – z każdego tabernakulum i w każdej Mszy świętej wyciąga do nas swoje ramiona i otwiera swoje Serce. Zaprasza do pójścia Jego śladami, jedyna drogą zbawienia: per crucem ad lucem – przez krzyż do chwały zmartwychwstania. Biegnijmy wszyscy w objęcia Ukrzyżowanej Miłości! Odkupiciel czeka!

Ogromnie cenną pomocą na drodze naszego osobistego nawrócenia i prawdziwej przemiany naszego życia może stać się „Zegar Męki Pańskiej”, tzn. rozważane modlitewnie „24 Godziny Męki Naszego Pana Jezusa Chrystusa” [cały tekst - TUTAJ]. Autorką tych głębokich rozważań spisanych pod natchnieniem Bożym jest włoska mistyczka Luisa Piccarreta (1865 – 1947) z Corato.

Nazywano ją “Luisa la Santa”. Otrzymała stygmaty na ciele (ubłagała Pana Jezusa, aby pozostały niewidoczne). Przez 64 lata nie ruszyła się z łóżka, żyjąc bez jedzenia (z wyjątkiem Komunii św.) i nieomalże całkowicie bez snu. Pan Jezus niestrudzenie prowadził ją przez szereg stopni świętości aż do mistycznego małżeństwa.

Na polecenie swojego spowiednika św. Annibale di Francia, Luisa spisała rozważane stale “24 Godziny Męki Naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Książka ukazała się drukiem w lutym 1915 r.

Oto fragment listu Luisy Piccarrety do Św. Annibale Di Francia nt. znaczenia “Godzin...”:

“Nareszcie przedkładam księdzu spisane Godziny Męki, wszystko dla chwały Naszego Pana. Załączam też stronę, która zawiera wspaniałe obietnice Jezusa dla każdego, kto będzie rozważał te Godziny Męki.

Wierzę, że jeśli będzie rozważał je grzesznik, to otrzyma łaskę nawrócenia; jeśli jest to ktoś niedoskonały, to osiągnie doskonałość; ktoś kto ulega pokusom, odniesie zwycięstwo; człowiek cierpiący znajdzie w tych Godzinach siłę, lekarstwo i pocieszenie; a jeśli jego dusza jest słaba i nędza, to znajdzie duchowe zwierciadło w którym nieustannie będzie się przeglądał, aby stać się podobnym do Jezusa, naszego wzoru. Zadowolenie, jakie Błogosławiony Jezus odczuwa, gdy rozważamy te Godziny jest takie, że życzy On sobie, aby przynajmniej jeden egzemplarz tych medytacji znajdował się w każdym mieście i miejscowości dla praktykowania przez dusze, ponieważ gdy je czytamy, Jezus słyszy w tych zadośćuczynieniach odtwarzany Swój własny głos i Swoje modlitwy jakie wznosił do Ojca w czasie dwudziestu czterech godzin Swojej bolesnej Męki. I jeśli byłoby to praktykowane przez przynajmniej kilka dusz w każdym mieście lub miejscowości, to wydaje mi się że Jezus daje mi do zrozumienia, że Boża Sprawiedliwość zostałaby częściowo ułagodzona, a Jego uderzenia byłyby częściowo powstrzymane, i jak gdyby przygaszone, w tych smutnych czasach udręki i przelewu krwi.

Chcę również powiedzieć, że przyczyną tych Godzin Męki nie jest odtworzenie historii Męki, ponieważ jest wiele książek, które traktują o tym nabożnym temacie, i nie byłoby potrzeby pisania jeszcze jednej. Przyczyną tych Godzin jest zadośćuczynienie, jednoczące rozmaite momenty Męki Naszego Pana z różnorodnością tak wielu przewinień, i wspólne z Jezusem czynienie odpowiedniego zadośćuczynienia, oddając Mu nieomal wszystko to, co stworzenia są Mu winne. Stąd też różne sposoby czynienia zadośćuczynień. W jednej z Godzin czytający błogosławi, w innej współczuje, w innych wychwala, a w jeszcze innych niesie pociechę cierpiącemu Jezusowi, wynagradza, błaga, modli się i uprasza...”.

„Dwadzieścia Cztery Godziny Męki Jezusa Chrystusa” – spisane i rozważane przez Służebnicę Bożą z Corato dotyczą kolejno:

1 Godzina: 5 po południu    -   Jezus żegna Swoją Najświętszą Matkę.

2 Godzina: 6 wieczorem      -   Jezus opuszcza Swoją Najświętszą Matkę i udaje się do Wieczernika.

3 Godzina: 7 wieczorem      -   Wieczerza Starotestamentalna.

4 Godzina: 8 wieczorem      -   Wieczerza Eucharystyczna.

5 Godzina: 9 w nocy            -   Pierwsza Godzina Konania w Ogrodzie Getsemani.

6 Godzina: 10 w nocy          -   Druga Godzina Konania w Ogrodzie Getsemani.

7 Godzina: 11 w nocy          -   Trzecia Godzina Konania w Ogrodzie Getsemani.

8 Godzina: 12 o północy      -   Pojmanie Jezusa.

9 Godzina: 1 nad ranem       -   Jezus wrzucony do potoku Cedron.

10 Godzina: 2 nad ranem     -   Jezus przyprowadzony do Annasza.

11 Godzina: 3 rano               -   Jezus w domu Kajfasza.

12 Godzina: 4 rano               -   Jezus na łasce żołnierzy.

13 Godzina: 5 rano               -   Jezus w więzieniu.

14 Godzina: 6 rano               -   Jezus ponownie przed Kajfaszem, następnie przyprowadzony do Piłata.

15 Godzina: 7 rano               -   Jezus przed Piłatem, Piłat odsyła Go do Heroda.

16 Godzina: 8 rano               -   Jezus ponownie przed Piłatem, lud wybiera Barabasza a odrzuca Jezusa. Biczowanie Jezusa.

17 Godzina: 9 rano               -   Jezus cierniem ukoronowany. ECCE HOMO. Jezus skazany na śmierć.

18 Godzina: 10 rano             -   Jezus bierze Krzyż i dźwiga go na Kalwarię. Obnażenie Jezusa.

19 Godzina: 11 rano             -   Ukrzyżowanie.

20 Godzina: 12 w południe  -   Pierwsza Godzina Konania na Krzyżu. Pierwsze Słowo z Krzyża.

21 Godzina: 1 po południu   -   Druga Godzina Konania na Krzyżu (Drugie, Trzecie, i Czwarte Słowo z Krzyża).

22 Godzina: 2 po południu   -   Trzecia Godzina Konania na Krzyżu (Piąte, Szóste i Siódme Słowo). Jezus umiera.

23 Godzina: 3 po południu   -   Zmarły Jezus jest przebity ostrzem włóczni. Zdjęcie z Krzyża.

24 Godzina: 4 po południu   -   Złożenie Jezusa do grobu. Najświętsza Maryja opuszczona.

Zachętą do podjęcia tych modlitewnych rozważań „24 - Godzin Męki naszego Pana” niech będą kolejne fragmenty z pism (z Księgi Nieba, tomy 11 i 12) Luisy Piccarrety:

Pod datą 15 czerwiec 1916 pisze: - Całą noc spędziłam z Jezusem w Jego Woli. Czułam następnie obecność mojej Królowej Matki, mówiła do mnie “Moja córko, módl się.” A ja, “Matko, proszę, módlmy się razem, bo nie wiem jak mam się modlić”.

A Ona dodała, “Modlitwa najskuteczniejsza dla Serca Mojego Syna, która łagodzi Go najbardziej, to taka, kiedy stworzenie przyoblecze się w to, co On sam uczynił i przecierpiał, oddając to wszystko stworzeniu jako prezent. Dlatego też, moje dziecko, włóż na swoją głowę koronę cierniową Jezusa. Zakropl swoje oczy kroplami Jego łez. Nasyć swój język Jego goryczą. Oblecz swą duszę w Jego Krew. Przystrój się w Jego Rany. Przebij swe ręce i stopy Jego gwoździami i jako drugi Chrystus stań wobec Jego Boskiego Majestatu. To niezwykłe widowisko wzruszy Go tak, że nie będzie wiedział jak odmówić czegokolwiek duszy ubranej w Jego własny strój. Och, jakże mało stworzenia wiedzą jak używać darów, które im dał Mój Syn! Takie były Moje modlitwy, jakimi modliłam się na ziemi i jakimi modlę się w Niebie.”.

10 kwiecień 1913 - Tego ranka przyszedł Mój uwielbiony Jezus i tuląc moje serce powiedział, “Moja córko, ktokolwiek rozmyśla nad moją Męką, tworzy fontannę w swoim sercu i im więcej o niej rozważa, tym bardziej fontanna się powiększa. A jako że wody wytryskujące są wodami wspólnymi dla wszystkich, tak samo i fontanna Mojej Męki, która kształtowana jest w sercu, służy dla dobra duszy, ku Mojej Chwale i dla dobra stworzeń”. A ja,” Powiedz mi moja Dobroci, czym wynagrodzisz tych, którzy będą czytali te Godziny Męki, tak jak Ty mnie tego nauczyłeś?

A On, “Moja córko, nie będę uważał tych Godzin jako czegoś, co sami tworzą, ale jako coś, co Ja Sam czynię; dam im te same zasługi, jak gdybym to Ja sam cierpiał Mękę, i tym sposobem uczynię ich zdolnymi uzyskać te same owoce, zgodnie z dyspozycją duszy. To jest to, co uczynię dla nich na ziemi, i jest to najwięcej, co mogę dać. Później w Niebie ustawię te dusze przede Mną i będę rzucał w nie oszczepami miłości i zadowolenia tyle razy, ile razy czytały ‘Godziny Mojej Męki’, a one będą rzucały je we Mnie. Jakąż słodką muzyką będzie to dla wszystkich Błogosławionych!” 

6 wrzesień 1913 - Myślałam o napisanych “Godzinach Męki”, że nie posiadają odpustów i tym samym, że ten kto je czyta nic nie zyskuje, podczas gdy wiele modlitw obdarowanych jest tak wielką ilością odpustów. Gdy tak rozmyślałam, mój zawsze uwielbiony Jezus powiedział mi w swej łaskawości, ”Moja córko, poprzez modlitwy obdarzone odpustami dusza coś zdobywa; w przeciwieństwie do tego ‘Godziny Męki’, które są Moimi własnymi modlitwami i Moim zadośćuczynieniem i całą Miłością, wyszły z głębin Mojego Serca. Czy może zapomniałaś ile razy przyłączałem się do twojej modlitwy i modliliśmy się wspólnie, i jak przemieniałem bicze w łaski, posyłając je na ziemię? Dlatego Moje zadowolenie jest tak wielkie, że raczej zamiast odpustów daję duszy garść Miłości, która zawiera nieobliczalne bogactwo o nieskończonej wartości. A wtedy, gdy czynione jest to z czystej miłości, Moja Miłość znajduje tam wytchnienie, a nie jest to bez znaczenia, gdy stworzenie przynosi ulgę i stanowi ujście dla Miłości Stworzyciela.”

Październik 1914 - Pisałam “Godziny Męki” i tak sobie rozmyślałam, “Ile poświęceń wymaga pisanie tych błogosławionych Godzin Męki , zwłaszcza gdy przekładam na słowa te wewnętrzne procesy , jakie zachodzą pomiędzy mną i  Jezusem. Jaką też rekompensatę za to dostanę?

A Jezus dając mi słyszeć Swój łagodny i słodki głos, powiedział do mnie, ”Moja córko, w podzięce za napisanie ‘Godzin Męki’, za każde napisane słowo dam ci duszę, pocałunek.” A ja, “Moja Miłości, to dla mnie, a co dasz tym, którzy je będą czytali?”

A Jezus, ”Oni również otrzymają jedną duszę za każde słowo, jakie przeczytają, jeśli będą to robili wspólnie ze Mną i w Mojej Woli, ponieważ większy lub mniejszy efekt tych Godzin Męki wynika z większego lub mniejszego zjednoczenia ze Mną. A czyniąc je zgodnie z Moją Wolą, stworzenie chowa się w Mojej Woli. Przy działaniu zaś Mojej Woli, mogę czynić całe dobro, jakiego chcę, nawet za pomocą jednego pojedynczego słowa. I będę to czynił za każdym razem, gdy to będzie czytane.”

Innym razem rozpaczałam przed Jezusem, że po tak wielu poświęceniach przy pisaniu “Godzin Męki” czyta je tylko kilka dusz. A On, “Moja córko, nie płacz. Nawet gdyby to była tylko jedna, powinnaś być szczęśliwą. Czyż nie cierpiałbym Mojej Męki, nawet gdyby tylko jedna dusza miała być zbawiona? To samo jest z tobą. Dobro nigdy nie może być pomijane z powodu tego, że tylko kilkoro z niego korzysta. Całe zło przypada temu, kto nie wyciąga z tego korzyści. I tak jak Moja Męka sprawiła, iż Moje Człowieczeństwo zdobyło zasługi dla zbawienia wszystkich, choć jakkolwiek nie wszyscy są zbawieni, ale ponieważ moją Wolą było zbawienie wszystkich, to zdobyłem zasługi zgodnie z tym, czego chciałem, a nie, jakie korzyści wyciągnie z tego stworzenie, również i ty. W zależności od tego jak twoja wola identyfikuje się z Moją Wolą w chęci czynienia dobra dla wszystkich, taką i ty otrzymasz rekompensatę. Całe zło przypadnie w udziale tym, którzy mogąc, nie czynili tego.

Godziny te mają największą wartość spośród wszystkiego, ponieważ nie są niczym innym jak tylko powtórzeniem tego, co Ja czyniłem w trakcie Mojego śmiertelnego życia  i życia jakie przedłużam w Przenajświętszym Sakramencie. Gdy słyszę ‘Godziny Mojej Męki’, słyszę Mój własny głos i Moje własne modlitwy. Widzę Moją Wolę w tej duszy, której pragnieniem jest dobro wszystkich, i która czyni zadośćuczynienie za wszystkich, i czuję się porwany radością do zamieszkania w niej, aby czynić w niej to, co ona sama czyni. Och, jakże ogromnie byłbym zadowolony, gdyby choć jedna osoba czytała te Godziny Mojej Męki w każdej miejscowości! Czułbym się obecny w każdej miejscowości, a Moja Sprawiedliwość, ogromnie pogardzana w tych czasach, byłaby częściowo ułagodzona.”

Chcę dodać, że pewnego dnia czytałam “Godzinę”, podczas której Niebiańska Matka czyniła pogrzeb Jezusowi*, a ja podążałam za Nią we wszystkim, chcąc dotrzymać Jej towarzystwa i współczuć w Jej gorzkim osamotnieniu. Nie było to w moim zwyczaju, by czynić to zawsze, lecz tylko czasami. A teraz nie byłam zdecydowana, czy mam to czynić, czy też nie. [od tłum. “Godzina” ostatnia, 24-ta]

Błogosławiony Jezus, cała miłość, jakby błagając mnie, powiedział do mnie, “Moja córko, nie chcę abyś tego pomijała. Uczynisz to dla Mojej Miłości w akcie oddania Jej czci. Wiedz, że za każdym razem kiedy to czynisz, Moja Matka czuje jak gdyby była osobą żyjącą na ziemi i jak gdyby powtarzała swoje życie, otrzymuje tym samym taką samą chwałę i miłość jaką oddawała Mi na ziemi, a Ja czuję się jak gdyby Moja Matka była ponownie na ziemi ze swoją matczyną czułością, miłością i całą chwałą jaką Mi oddawała. Tym samym traktuję ciebie też jako moją Matkę.”

I następnie obejmując mnie, wyszeptał, “Moja Mamusia, Mamusia!” I dawał wskazówki jak moja słodka Matka się zachowywała i jak cierpiała w tej Godzinie. A ja czyniłam to, co Ona, i od tego czasu z pomocą Jego łaski już nigdy więcej nie pomijam tej “Godziny”.

4 listopad 1914 - Rozmyślałam nad Godzinami Męki i Jezus cały ukontentowany, powiedział do mnie, “Moja córko, gdybyś tylko wiedziała, jaką ogromną radość sprawia Mi gdy widzę ciebie powtarzającą “Godziny Mojej Męki”, powtarzającą stale i stale, to byłabyś szczęśliwa. To prawda, że Święci rozpamiętywali Moją Mękę, rozumieli jak bardzo cierpiałem i tonęli we łzach współczucia tak bardzo, że czuli się całkowicie pochłonięci miłością dla Mojego bólu, ale nie czynili tego w taki powtarzający się sposób, nigdy w takim porządku.

Dlatego mogę powiedzieć, że jesteś pierwszą, która daje Mi tak wielkie i wyjątkowe zadowolenie. Godzina po godzinie powtarzasz w sobie Moje życie i to, co przecierpiałem. Odczuwam to tak, że godzina po godzinie daję ci pożywienie i Sam jem to pożywienie razem z tobą, i czynię z tobą to, co i ty robisz. Niemniej jednak wiedz, że odwdzięczę ci się szczodrze za to nowym światłem i nowymi łaskami, i nawet po twojej śmierci, za każdym razem gdy dusze na ziemi będą odmawiać te “Godziny Mojej Męki”, Ja w Niebie będę cię przyozdabiał w nieustannie nowe światło i chwałę. 

6 listopad 1914 - Podczas gdy kontynuowałam jak zawsze odprawianie “Godzin Męki”, mój uwielbiony Jezus rzekł do mnie, “Moja córko, świat jest w procesie nieustannego aktu odtwarzania Mojej Męki. A ponieważ Moja Nieskończoność ogarnia każde stworzenie, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz, przeto w kontakcie z nim jestem zmuszony przyjąć gwoździe, ciernie, chłostę, wzgardę, plwociny i wszystko to, co przecierpiałem w czasie Męki, a nawet i Jeszce więcej. Gdy teraz ktokolwiek odprawia te “Godziny Mojej Męki”, przez kontakt z nim czuję wyciągane gwoździe, wyjmowane ciernie, gojone rany i obmywane plwociny. Czuję jak zło, które czynią Mi inni, wymieniane jest na dobro. I czując, że kontakt z nim nie czyni Mi zła, lecz dobro, coraz bardziej wspieram się na nim.”

Po powrocie błogosławiony Jezus mówił o tych “Godzinach Męki”, “Moja córko, wiedz, że odprawiając te ‘Godziny’ dusza bierze Moje myśli i przyjmuje je jako swoje, przyjmuje Moje zadośćuczynienia, modlitwy, pragnienia, uczucia, nawet Moje najbardziej intymne włókna i czyni je swoimi. I wznosząc się sama pomiędzy Niebem i ziemią, sprawuje Mój własny urząd, i jako współodkupiciel mówi razem ze Mną, ‘Ecce ego, mitte me (oto jestem, poślij mnie). Chcę czynić zadośćuczynienia za wszystkich, odpowiadać przed Tobą za wszystkich i zdobyć dobro dla wszystkich.”

13 październik 1916 - Odprawiałam “Godziny Męki” i Błogosławiony Jezus powiedział do mnie, “Moja córko, w ciągu Mojego życia tysiąc tysięcy Aniołów towarzyszyło Mojemu Człowieczeństwu i gromadziło wszystko to, co zrobiłem: czyny, słowa, nawet znaki, ból, krople Krwi, jednym słowem wszystko. Niektórzy Aniołowie byli wysłani jako Moi Stróże, aby oddawać Mi cześć, posłuszni wszystkim Moim wskazówkom. Przychodzili z Nieba na ziemię i z powrotem, aby zanieść Ojcu wszystko to, co zrobiłem.

Teraz ci Aniołowie posiadają specjalny urząd, i gdy dusza wspomina Moje życie, moją Mękę i moje modlitwy, otaczają ją, zbierają jej słowa, jej modlitwy, łzy, ofiary i współczucie, jakie Mi ofiarowuje, łączą je z Moimi i przynoszą przed Mój Majestat, aby odnowić dla Mnie Chwałę Mojego własnego życia. A radość Aniołów jest taka, że z uwielbieniem czekają, aby usłyszeć, co dusza powie, i modlą się razem z nią. Dlatego też, jak uważnie i z jakim szacunkiem dusza powinna odprawiać te ‘Godziny’, pamiętając, że Aniołowie trzymają straż u jej ust, aby natychmiast powtórzyć po niej wszystko to, co powiedziała.”

A następnie dodał, “Te ‘Godziny’ są małymi słodkimi łykami, jakie dusza daje Mi za tyle goryczy, jaką otrzymuję od stworzeń, ale za mało jest tej słodyczy w porównaniu do tak wielu gorzkich łyków, które otrzymuję. Dlatego bardziej rozpowszechniajcie je, bardziej rozpowszechniajcie! 

9 grudzień 1916 - Byłam zasmucona tym, jak mój słodki Jezus jest lekceważony, i że gdy przybędzie, to ja, mając tak mało życia w sobie, będę jeszcze bardziej zasmuconą, widząc Go bardziej załamanym niż ja, i że On nie będzie chciał się dać ułagodzić, ponieważ stworzenia zmuszają Go do spuszczenia kar. A gdy On karze, Sam rozpacza nad dolą człowieka i chowa się głęboko do Serca, nieomal jakby po to, aby nie widzieć jak człowiek cierpi. Wygląda na to, że człowiek nie może dłużej żyć w tak okropnych czasach i że teraz to tylko początek.

Dlatego byłam pełna obaw o mój nieszczęsny i ciężki los, będąc pozbawioną Go tak często, gdy mój słodki Jezus przyszedł i zarzucając mi rękę wokół szyi, powiedział do mnie, “Moja córko, nie wzmagaj Mojego bólu swoimi obawami. Jest go i tak za dużo. To nie jest to, czego Ja oczekuję od ciebie. Raczej chciałbym, abyś uczyniła swoimi Moje bóle, Moje modlitwy i całego Mnie, abym mógł znaleźć w tobie drugiego Siebie. W tych czasach potrzebuję ogromnego zadośćuczynienia i tylko ten, kto czyni siebie Mną, może Mi to dać. A to co Ojciec znalazł we Mnie, a więc: chwałę, zadowolenie, miłość, całkowite i doskonałe zadośćuczynienie dla dobra wszystkich, Ja pragnę to samo znaleźć w tych duszach, jak gdyby wielu innych Jezusów, którzy powracają do Mnie. I MUSISZ POWTARZAĆ TE INTENCJE W KAŻDEJ GODZINIE MĘKI, którą odprawiasz, w każdej akcji, we wszystkim; a gdy nie znajdę zadowolenia, ach, to koniec ze światem! Kary będą spływać w dół potokami. Ach moja córko! Moja córko!” 

16 maj 1917 -...Wtedy znalazłam się na zewnątrz siebie. Byłam pośród wielu dusz. Wydawało się, że były to dusze z Czyśćca i Święci, którzy mówili do mnie o osobie, którą znałam i która niedawno zmarła. Mówiły one do mnie, “Wydaje się, że czuje się (On) szczęśliwy, widząc, że nie ma duszy, która by wchodziła do Czyśćca i nie miała na sobie odciśniętego znaku ‘Godzin Męki’, a będąc wspomaganą i eskortowaną przez te ‘Godziny’, zajmuje pozycję w bezpiecznym miejscu. Nie ma duszy udającej się do Raju, której by nie towarzyszyły te ‘Godziny Męki’. Te ‘Godziny’ sprawiają że z Nieba spływa nieustanna rosa na ziemię, na Czyściec, a nawet na Niebo.”  Słysząc to powiedziałam do siebie, “Może mój ukochany Jezus dla dotrzymania danego mi słowa - że da duszę, za każde słowo ‘Godzin Męki’ – sprawia, że nie ma duszy zbawionej, która by nie odnosiła pożytku z tych ‘Godzin’“.

Następnie powróciłam do siebie i znalazłszy mojego słodkiego Jezusa, spytałam Go, czy to prawda. A On, “Te ‘Godziny’ są porządkiem Wszechświata i utrzymują Niebo i ziemię w harmonii, powstrzymując Mnie przed rozbiciem świata na kawałki. Czuję wpuszczone w jego krwioobieg: Moją Krew, Moje Rany, Moją Miłość i wszystko to, co uczyniłem. I płyną one nad wszystkimi, przynosząc każdemu zbawienie. A gdy dusze odprawiają te ‘Godziny Męki’, czuję Moją Krew i Moje Rany, i ożywa we Mnie pragnienie zbawienia dusz. I gdy czuję, że Moje Życie jest odtwarzane jakże stworzenie może otrzymać jakiekolwiek dobro, jeśli nie za sprawą tych ‘Godzin’? Dlaczego w to wątpisz? Sprawa nie jest twoja, lecz Moja. Ty byłaś tylko słabym, przymuszonym instrumentem.” 

12 lipiec 1918 - Modliłam się z pewnym niepokojem i lękiem za umierającą duszę, a mój Jezus przyszedłszy, rzekł do mnie:  “Moja córko, dlaczego się lękasz?  Czyż nie wiesz, że za każde słowo o Mojej Męce, za każdą myśl, współczucie, zadośćuczynienie, wspomnienie Mojego bólu, otwiera się pomiędzy Mną a duszą wiele nici łączności – na  wiele sposobów na podobieństwo przesyłania elektryczności – i dlatego też dusza przystrojona jest w taką różnorodność form piękności? Ta dusza odprawiała ‘Godziny Mojej Męki’, i Ja przyjmuję ją jako córkę Mojej Męki, przybraną w Moją Krew i ozdobioną Moimi Ranami. Ten kwiat rozwijał się w twoim sercu, a Ja go błogosławię i przyjmuję jako Mój wybrany kwiat.”  Gdy to mówił, kwiat wyfrunął z mojego serca i skierował się do Jezusa.

MODLITWA PRZED KAŻDĄ GODZINĄ 

O Mój Panie, Jezu Chryste, upadam na twarz w Twojej Boskiej Obecności i błagam Twoje najgoręcej kochające Serce, aby zechciało wprowadzić mnie w bolesne rozpamiętywanie dwudziestu czterech godzin, w trakcie których, dla naszej Miłości, chciałeś cierpieć tak bardzo w twym uwielbionym Ciele i w twej Najświętszej Duszy aż po śmierć na Krzyżu. Proszę, udziel mi pomocy, łaski, miłości, głębokiego współczucia i zrozumienia Twoich cierpień gdy będę rozpamiętywać ….. Godzinę.

Dla tych Godzin których nie mogę rozważać, ofiarowuję Ci moją wolę rozpamiętywania ich w czasie który muszę poświęcić na pełnienie moich obowiązków, oraz na sen.

Przyjmij, O miłościwy Panie Jezu, moją pełną miłości intencję, tak jak gdybym w sposób najbardziej efektywny i święty dopełniła tego, co chcę uczynić, i niechaj będzie to dla pożytku mojego i innych.

Składam Ci dzięki, O Mój Jezu, za to, że powołałeś mnie do zjednoczenia się z Tobą w modlitwie. Chcę sprawić Ci jeszcze większą radość i biorę Twoje myśli, Twój język, Twoje Serce i będę się nimi modliła, wtapiając całą siebie w Twoją Wolę i w Twoją Miłość. Wyciągam ramiona żeby Cię objąć, kładę głowę na Twoim Sercu i zaczynam. (…)

O Jezu, “Dziękuję Ci” i “Błogosławię Cię powtarzam tysiąc tysięcy razy, za wszystko, co uczyniłeś i przecierpiałeś, za mnie, i za każdego. “Dziękuję Ci” i “Błogosławię Cię” za każdą kroplę Krwi, jaką przelałeś, za każdy oddech, za każde uderzenie Serca, za każdy krok, słowo, spojrzenie, gorycz i upokorzenie, jakich doznałeś. Wszystko, O Mój Jezu, chcę opieczętować moim “Dziękuję Ci” i “Błogosławię Cię.”  

Błagam, O Jezu, spraw, aby z całej mojej istoty płynął ku Tobie nieprzerwany potok dziękczynienia i błogosławieństw, aby w zamian mogło to spowodować zesłanie na mnie i na każdego, Twoich błogosławieństw i Twoich łask. Proszę, O Jezu, przyciśnij mnie do Twojego Serca i Twoimi najświętszymi rękoma opieczętuj każdą cząstkę mojej istoty Twoim, “Błogosławię Cię”, tak, aby ode mnie do Ciebie nie płynęło nic prócz nieustannego hymnu miłości”.

Drodzy bracia i siostry!

Droga Wspólnoto ”PIETA” – Rodzino Matki Bolesnej!

Myślę pokornie, że byłoby czymś pięknym i miłym Bogu, gdyby każdy z nas 33 razy (tzn. tyle ile lat żył na ziemi Chrystus) odprawił – odczytał te modlitewne rozważania „24 Godziny Męki Pana” do 2033 roku. Od Wielkanocy 2022 roku do Wielkanocy 2033 roku pozostało 11 lat. A więc rozważanie należy odprawić trzy razy w każdym roku (od 2022 do 2032) dla uwielbienia i dziękczynienia Trójcy Przenajświętszej za cudowne dzieło Odkupienia.

Te rozważania starajmy się łączyć z codziennym odmawianiem koronki do miłosierdzia Bożego, którą Pan Jezus podyktował św. Faustynie oraz codziennym składaniem siebie samych razem z Chrystusem Barankiem Bożym w Ofierze Mszy Świętej.

Na początku Nowego Roku Pańskiego zawierzam każdego z was i wasze rodziny, całą Wspólnotę i naszych drogich chorych, wszystkich pielgrzymów Oborskiego Sanktuarium i osoby objęte moją posługą egzorcystyczną oraz wszystkich, którzy podejmą zaproszenie zawarte w tym liście – Najświętszemu Sercu Boskiego Odkupiciela, czułej opiece Maryi, naszej Niebieskiej Matki i ojcowskiemu sercu Św. Józefa.

Niech Chrystus, nasz Pan i miłosierny Zbawiciel, obdarzy was swoim pokojem i obfitym błogosławieństwem - wasz o. Piotr OCarm.

 

 

Obory, 1 stycznia A. D. 2022


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio