24.06.2006
11.12.2006 - ostatnia aktualizacja
Sakrament uzdrowienia


Chwal i błogosław, duszo moja, Pana (...)
On odpuszcza wszystkie twoje winy
i leczy wszystkie choroby.
On twoje życie ratuje od zguby,
obdarza cię łaską i zmiłowaniem.

/Ps 103(102),1.3-4

Umiłowani w Chrystusie Panu Bracia i Siostry! Pragniemy dzisiaj rozważyć temat uzdrowienia duchowego jakiego dostępujemy w sakramencie spowiedzi świętej. Na początku wysłuchajmy świadectwa uzdrowienia, które stało się Bożą pieczęcią w procesie kanonizacyjnym Apostołki Bożego Miłosierdzia. Ks. Ronald Pytel, opowiada:

Natychmiastowe uzdrowienie mojej bardzo uszkodzonej lewej komory serca nie jest medycznie wytłumaczalne. Wiem, że święta Siostra Faustyna wstawiła się za mną u Jezusa i że Jego miłość dotknęła mnie i uzdrowiła.

Jezus Miłosierny za wstawiennictwem siostry Faustyny uzdrowił jego serce. Można powiedzieć, że dał mu nowe serce i nowe życie. Było to uzdrowienie fizyczne.
Myślę, że ono jest znakiem uzdrowienia duchowego, o wiele bardziej istotnego, którego Jezus, Boski Lekarz, pragnie dokonać w sercu każdego z nas. Jak bardzo ciągle potrzebujemy tego uzdrawiającego dotknięcia miłością Pana! Uświadamiamy to sobie lepiej szczególnie tutaj, wpatrzeni w bolesne oblicze Maryi, trzymającej w ramionach martwe i zranione Ciało Jezusowe. Dlatego przychodzimy, by z pokorą i skruchą prosić Boga o przebaczenie i odpuszczenie naszych grzechów, by prosić o uzdrowienie naszych serc.
Tylko Jezus, Boski Lekarz, może oczyścić i uleczyć nasze serca zranione grzechami. Nikt inny, tylko Jezus, nasz Zbawiciel. On jeden ma władzę odpuszczania grzechów. Tylko w Jego otwartym na krzyżu Sercu znajduje się lekarstwo zdolne uzdrowić każdą duszę.

Najmilsi Bracia i Siostry! Pozwólmy się dotknąć uzdrawiającej mocy Jego miłości! Zaufajmy jego miłosierdziu! Święta Faustyna, Szafarka Miłosierdzia Bożego, w swoim Dzienniczku pisze:

Poszłam przed Najświętszy Sakrament i jako największa nędza i nicość prosiłam Go o miłosierdzie, aby raczył uleczyć i oczyścił moją biedną duszę. Wtem usłyszałam te słowa: – Córko Moja, wszystkie nędze twoje spłonęły w ogniu Mojej miłości, jakoby jedno źdźbło wrzucone w niepojęty żar. A tym uniżeniem ściągasz na siebie i inne dusze całe morze miłosierdzia Mojego. I odpowiedziałam: – Jezu, kształtuj moje biedne serce według twojego Boskiego upodobania (Dzienniczek, 178).

Córko Moja, pragnę, aby serce twoje było siedliskiem miłosierdzia Mojego. Pragnę, aby to miłosierdzie rozlało się na świat cały przez serce twoje. Ktokolwiek się zbliży do ciebie, niech nie odejdzie bez tej ufności w miłosierdzie Moje, której tak bardzo pragnę dla dusz... Ty znasz całą przepaść Mojego miłosierdzia, więc czerp z niego dla siebie, a szczególnie dla biednych grzeszników. Prędzej niebo i ziemia obróciłyby się w nicość, aniżeli by duszę ufającą nie ogarnęło miłosierdzie Moje (Dzienniczek, 1777).

Szczególnym miejscem, w którym Jezus Miłosierny dokonuje uzdrowienia naszego serca jest sakrament spowiedzi świętej. Prawdziwie jest to wielki sakrament uzdrowienia. Tak mówi o tym sam Chrystus do swojej Sekretarki:

Pisz, mów o Moim miłosierdziu. Powiedz duszom gdzie mają szukać pociech, to jest w trybunale miłosierdzia, tam są największe cuda, które się nieustannie powtarzają. Aby zyskać ten cud, nie trzeba odprawić dalekiej pielgrzymki, ani też składać jakichś zewnętrznych obrzędów, ale wystarczy przystąpić do stóp zastępcy Mojego z wiarą i powiedzieć mu nędzę swoją, a cud miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza była, jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia i wszystko już stracone, nie tak jest po Bożemu, cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni. O biedni, którzy nie korzystają z tego cudu miłosierdzia Bożego! Na darmo będziecie wołać, ale będzie już za późno (Dzienniczek, 1448).

Drodzy Bracia i Siostry! Miłosierdzie Boże jest jak wartki, żywy strumień, który płynie ku nam, szczególnie poprzez sakrament pokuty. W Dzienniczku czytamy:

Córko, kiedy przystępujesz do spowiedzi świętej, do tego źródła miłosierdzia mojego, zawsze spływa na twoją duszę moja krew i woda, która wyszła z serca mojego, i uszlachetnia twą duszę (Dzienniczek, 1602).

Sakrament pokuty w zamyśle Bożym jest dla nas przywilejem, a nie wewnętrzną torturą. Jesteśmy w nim obdarzani Duchem Jezusa Chrystusa, jak na to wskazuje symbolika krwi i wody. Jest to Duch pokoju, odpocznienia. W psalmie 32(31),1 odnajdujemy słowa: Szczęśliwy ten, komu została odpuszczona nieprawość. W języku hebrajskim odpuścić, przebaczyć oznacza również podnieść, wyprostować. Duch Jezusa prostuje nas, natomiast grzech nas pochyla.

Sakrament pokuty leczy, uszlachetnia, przemienia. Jest niezastąpionym kurortem dla naszej duszy. Daje nam głębokie wytchnienie.

Jedna ze starszych sióstr skarżyła się siostrze Faustynie, że ma wątpliwości, czy Bóg jej wszystko przebaczył. Od paru lat cierpiała wewnętrznie, mimo że spowiednicy ją zapewniali, iż powinna być spokojna. Ona jednak chciała mieć potwierdzenie przebaczenia za pośrednictwem siostry Faustyny wprost od samego Jezusa. Siostra Faustyna usłyszała wówczas słowa Jezusa: Więcej rani moje serce jej niedowierzanie, aniżeli grzechy, które popełniła (Dzienniczek, 628).

Doświadczenie pokazuje, że im cięższe człowiek popełnia grzechy, tym większe ogarniają go niekiedy wątpliwości co do rzeczywistości otrzymanego przebaczenia. Bóg nigdy nie wraca do usłyszanych grzechów. U Niego twardy dysk nie istnieje. W psalmie 103(102) czytamy, że Bóg odpuszcza wszystkie twoje winy (w. 3). Jak jest odległy wschód od zachodu, tak daleko odsuwa od nas nasze występki (w. 12).

W sakramencie pokuty najważniejszy jest żal i skrucha:

Nie mogę kochać duszy, którą plami grzech, ale kiedy żałuje, to nie ma granicy dla Mojej hojności, jaką mam ku niej. Miłosierdzie Moje ogarnia ją i usprawiedliwia (Dzienniczek, 1728).

Napisz, córko moja, że jestem miłosierdziem samym dla duszy skruszonej. Największa nędza duszy nie zapala mnie gniewem, ale się wzrusza serce moje dla niej miłosierdziem wielkim (Dzienniczek, 1739).

Skrucha sprawia, że człowiek uznaje swój grzech. Nie obwinia innych, lecz siebie. Bóg nie wymaga od nas niczego więcej, jak tylko pokornego wyznania zgrzeszyłem. Szatan jest wrogiem prawdy i nie chce byśmy wyznawali swe grzechy. Najbardziej odpowiada mu fałsz lub półprawdy. Podobnie jak mole, nie lubi on świeżego powietrza. W kontekście sakramentu pokuty siostra Faustyna pisze:

Kiedy zaczęłam się przygotowywać do spowiedzi św., uderzyły mnie silne pokusy przeciw spowiednikom. Nie widziałam szatana, ale go czułam, jego straszną złość. [...] oskarżyć się z grzechów, to nie jest trudno, ale odsłonić najtajniejsze tajniki serca [...] mówić to człowiekowi, to jest ponad siły. [...] Kiedy przystąpiłam do kratki, najpierw odkryłam (przed spowiednikiem) swoje trudności. Kapłan, powiedział, że lepiej nie mogłam zrobić, jak najpierw wyjawiając te ciężkie pokusy. Jednak po spowiedzi wszystkie gdzieś pierzchły, dusza moja cieszy się pokojem (Dzienniczek, 1715).

Również odnośnie do sakramentu pokuty usłyszała słowa Chrystusa: Szczerość twa wobec spowiednika niech będzie jak największa (Dzienniczek, 1499).

Pouczające dla nas może być pewne świadectwo:

W dniu beatyfikacji Siostry Faustyny otrzymałam szczególną łaskę, za którą dziękuję Panu Jezusowi i jego apostołce. Wiem, że tylko ona wyprowadziła mnie na prostą drogę życia.
Od 6 lat żyłam w ciężkim grzechu: przerwałam ciążę, czego na spowiedzi nie wyznałam. Moje spowiedzi i Komunie święte były świętokradzkie. Modliłam się do Miłosierdzia Bożego i wiele razy postanawiałam, że wyznam ten ciężki grzech, ale gdy podchodziłam do konfesjonału, zawsze brakowało mi odwagi, bałam się. Już myślałam, że się na to nie zdobędę, nawet w tym wielkim dniu beatyfikacji Siostry Faustyny. Chociaż przed nim odprawiałam nowennę do Miłosierdzia Bożego. (...)
W tym dniu 18 kwietnia 1993 r., wstałam wczesnym rankiem, syn pobiegł rano do kościoła, a ja czekałam na transmisję Mszy świętej beatyfikacyjnej z Rzymu. Kiedy syn wrócił, nawet się nie rozebrał, tylko zaraz mi mówi, że ma przyjechać jakiś ksiądz i po południu w kościele będzie spowiedź święta.
Po uroczystościach postanowiłam stanowczo w tym dniu pojednać się z Bogiem. Poszłam wcześniej do kościoła i modliłam się o odwagę; a kiedy ksiądz wszedł do konfesjonału, bez lęku podeszłam i po raz pierwszy wyznałam ten ciężki grzech i wszystkie następne.
Wiem, że pomogła mi w tym święta Siostra Faustyna. Spowiednik dał mi rozgrzeszenie, a ja poczułam się tak szczęśliwa, że gdybym mogła, to ucałowałabym mu ręce i nogi. Wiem, że i on był szczęśliwy.
Będę się za niego modlić przez całe życie. Wieczorem po modlitwach do Miłosierdzia Bożego, kiedy położyłam się spać, czułam jakby żywą obecność Jezusa, Jego miłość ogarnia mnie. Proszę się za mnie pomodlić i ja również będę się nieustannie modlić za grzeszników.

Drodzy Bracia i Siostry! Sakrament pokuty jest wielkim darem. Oby też nie zabrakło nam szafarzy tego sakramentu. Ksiądz także potrzebuje drugiego kapłana, bo sam siebie nie może rozgrzeszyć.
Niezastąpioną rolę kapłana i udzieloną mu w sakramencie święceń władzę odpuszczania grzechów podkreśla następujące zdarzenie.

Gdy siostra Faustyna leżała w szpitalu w Krakowie na Prądniku wówczas Komunię św. przynosił jej Anioł Serafin. Pewnego dnia Faustyna zapytała go: - Czy byś mnie nie wyspowiadał? A on odpowiedział: - Żaden duch na niebie nie ma tej władzy (Dzienniczek, 1677). Można też dopowiedzieć: żaden człowiek na ziemi tylko kapłan.

Pan Jezus kilkakrotnie przypominał Faustynie o swojej obecności w sakramencie pokuty:

Kiedy się zbliżasz do spowiedzi, wiedz o tym, że Ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy. Tu nędza spotyka się z Bogiem miłosierdzia (Dzienniczek, 1602).

Na innym miejscu swego Dzienniczka s. Faustyna pisze:

Dziś znowu pouczył mnie Pan, jak mam przystępować do sakramentu pokuty: - Córko Moja, jak się przygotowujesz w Mojej obecności, tak się i spowiadasz przede Mną; kapłanem się tylko zasłaniam. Nigdy nie rozbieraj, jaki jest ten kapłan, którym się zasłoniłem, i tak się odsłaniaj w spowiedzi, jako przede Mną, a duszę twoją napełnię światłem Moim (Dzienniczek, 1725).

Niezwykle wymowny w tym względzie jest opis spowiedzi Faustyny w dniu 13 grudnia 1936 roku. Leżała wtedy chora.

Dziś po południu wszedł do mojej separatki Ojciec Andrasz i zasiadł, abym się spowiadała. Nie zamienił wpierw ani jednego słowa. Ucieszyłam się niezmiernie, bo bardzo pragnęłam się spowiadać. Odsłoniłam całą swoją duszę, jak zwykle. Ojciec odpowiadał mi na każdy drobiazg. Dziwnie się czułam szczęśliwą, że mogłam tak wszystko wypowiedzieć. Pokutę zadał mi, litanię do Imienia Jezus. Kiedy chciałam przedstawić trudność, jaką mam do odmawiania tej litanii, wstał i udziela mi rozgrzeszenia. Nagle wielka jasność zaczęła bić od Jego postaci i widzę, że to nie jest Ojciec Andrasz, tylko Jezus. Szaty Jego jasne jak śnieg i natychmiast znikł. W pierwszej chwili byłam trochę zaniepokojona, ale po chwili jakiś spokój wstąpił w moją duszę, ale zauważyłam, że Jezus tak samo spowiada, jak spowiednicy... (Dzienniczek, 817).

To niezwykłe zdarzenie stało się dla niej wielką nauką, z której wyciąga następujący wniosek: O Chryste, Ty i kapłan to jedno, zbliżę się do spowiedzi jako do Ciebie, a nie do człowieka (Dzienniczek, 1715).

Mając na uwadze powyższe spostrzeżenia nie ubierajmy naszych grzechów w okrągłe, ładnie brzmiące treści. To przecież sam Chrystus nas słucha w osobie kapłana. Bądźmy szczerzy jak małe dzieci. Miłosierdzie Boże, dźwigające nas z wszelkiej nędzy ufamy Tobie (Dzienniczek, 949).

Siostra Faustyna dobrze rozumiała znaczenie sakramentu pojednania dla naszego życia duchowego. Dzięki Ci Panie, za spowiedź świętą – pisze (Dzienniczek, 1286). Dusza nie korzysta należycie z sakramentu spowiedzi, jeżeli nie jest pokorna (Dzienniczek, 113).

Ze spowiedzi świętej powinniśmy odnosić dwie korzyści:
1. do spowiedzi przychodzimy po uleczenie;
2. po wychowanie dusza nasza potrzebuje ciągłego wychowania, jak małe dziecko.

O Jezu mój, rozumiem głęboko te słowa i wiem z doświadczenia, że dusza o własnych siłach daleko nie zajdzie, wiele się natrudzi, nic dla chwały Bożej nie zrobi, błądzi ustawicznie, ponieważ umysł nasz jest ciemny i nie umie rozeznać własnej sprawy. Na dwie rzeczy będę zwracać uwagę szczególną: pierwsze wybierać będę do spowiedzi to, co mnie najwięcej upokarza, chociażby to był drobiazg, ale mnie to kosztuje i dlatego mówię (oczywiście musimy pamiętać, że siostra Faustyna, mówiąc te słowa, znajdowała się już na drodze doskonałości i ma na myśli tylko same grzechy powszednie i niedoskonałości. Wiadomo, że gdy chodzi o grzechy ciężkie czyli śmiertelne należy zawsze wymienić wszystkie, podając ich liczbę, rodzaj i okoliczności); drugie – pisze Faustyna – ćwiczyć się będę w skrusze, nie tylko przy spowiedzi, ale przy każdym rachunku sumienia wzbudzać w sobie żal doskonały, a szczególnie, kiedy się położę na spoczynek. Jeszcze jedno słowo: dusza, która szczerze pragnie postępować w doskonałości, powinna się ściśle trzymać rad udzielanych przez kierownika duszy. Tyle świętości ile zależności (Dzienniczek, 377).

Jak często mamy się spowiadać? Kościół zaleca spowiedź comiesięczną, zachęcając np. do obchodzenia pierwszych piątków i pierwszych sobót miesiąca. A w przykazaniu kościelnym, troszcząc się o nasze zbawienie, napomina: Przynajmniej raz w roku należy przystąpić do sakramentu pokuty.

Siostra Faustyna w lutym 1937 roku leżała chora na gruźlicę w szpitalu na Prądniku w Krakowie. W kaplicy szpitalnej odbywały się wtedy rekolekcje dla pewnej grupy osób. W swoim Dzienniczku Faustyna pisze:

Dziś usłyszałam te słowa: – Módl się za te dusze, aby się nie lękały zbliżyć do trybunału miłosierdzia Mojego. Nie ustawaj za grzesznikami. Ty wiesz, jak Mi bardzo na Sercu ciążą dusze ich, ulżyj śmiertelnemu smutkowi Mojemu, szafuj miłosierdziem Moim (Dzienniczek, 975).

O, gdyby znali grzesznicy miłosierdzie Moje, nie ginęłaby ich tak wielka liczba. Mów duszom grzesznym, aby się nie bały zbliżyć do Mnie, mów o Moim wielkim miłosierdziu...

Utrata każdej duszy pogrąża Mnie w śmiertelnym smutku. Zawsze Mnie pocieszasz, kiedy się modlisz za grzeszników. Najmilsza Mi jest modlitwa, to modlitwa za nawrócenie dusz grzesznych, wiedz córko Moja, że ta modlitwa zawsze jest wysłuchana (Dzienniczek 1396-1397).

Pewna siostra zakonna tak opowiada o świętej Faustynie:

Jedna z naszych wychowanek, Antośka, powiedziała mi, że podczas pobytu w Wilnie była niedobrą dziewczyną, upartą i oporną. Nie chciała przystępować do sakramentów świętych. Siostra Faustyna szczególnie nią się zajęła. Starała się do niej podejść i sprawić jej przyjemność, aby z czasem pozyskać ją dla Boga. Gdy przyszły święta Bożego Narodzenia i do dziewcząt przychodzili krewni z podarunkami, Antośka nic nie otrzymała, bo była sierotą i nie miała nikogo bliskiego. Siostra Faustyna poprosiła przełożoną, by pozwoliła jej przygotować paczkę dla Antosi. Poprosiła ją potem do rozmównicy, wręczyła prezent i złożyła życzenia świąteczne. Dziewczyna była tak poruszona życzliwością, że poszła potem do spowiedzi i zmieniła tryb życia (M. Tarnawska, Siostra Faustyna Kowalska, Londyn 1987).

Pokorna Siostra Faustyna sama często i regularnie się spowiadała. Dobrze rozumiała znaczenie tego wielkiego sakramentu uzdrowienia. Dlatego miała piękne, współczujące serce i stała się dla bliźnich szafarką Bożego miłosierdzia. Pomagała innym zbliżyć się do tego zdroju miłosierdzia, który wytrysnął dla nas z przebitego na krzyżu boku Zbawiciela. Historia, którą teraz przytoczę zdarzyła się w Polsce w latach 80.

Ewa była prostytutką i tej nocy znalazła się w lesie pogrążona w głębokiej depresji. Chciała ze sobą skończyć. W pewnym momencie ujrzała idącą w jej kierunku zakonnicę, która następnie z dużą delikatnością zaczęła ją prosić, by nie czyniła tego, co zamierzała uczynić. Poprosiła ją, by udała się do pobliskiego miasteczka i pomimo późnej pory zapukała do drzwi domu, w którym będą się jeszcze paliły światła. Ewa udała się pod wskazany adres i znalazła wszystko tak, jak siostra jej opisała. Drzwi otworzył starszy ksiądz. Udzielił jej gościny, a rano Ewa po raz pierwszy od czasu dzieciństwa przystąpiła do spowiedzi. Odzyskała dzięki niej pragnienie życia. Księdza zaintrygowało tak silne działanie łaski i zapytał ją, jak znalazła jego dom. Dopiero teraz Ewa zdała sobie sprawę z tego, że nie jest rzeczą normalną spotykanie zakonnicy w nocy w lesie. Ksiądz poprosił ją o opisanie, jaki habit nosiła ta zakonnica; pokazał jej zdjęcia sióstr Matki Bożej Miłosierdzia z pobliskiego klasztoru. Usłyszawszy, że to właśnie ten strój, zapytał przełożoną, która z sióstr chodziła po lesie w nocy. Oczywiście żadna. Ksiądz zabrał więc Ewę do ich domu zakonnego, by dokonać konfrontacji. Gdy tylko Ewa weszła do rozmównicy, wskazała na obraz Faustyny zawieszony na ścianie: – To ona! To ona rozmawiała ze mną w lesie, to ona kazała mi przyjść do księdza!

Najmilsi Bracia i Siostry! To świadectwo budzi w naszych sercach wielką ufność w miłosierdzie Boga, który nie chce śmierci grzesznika, lecz aby się szczerze nawrócił i miał życie. Dlatego nie ustawajmy w modlitwie o nawrócenie dusz grzesznych, powierzając ich także opiece i wstawiennictwu świętych w niebie. Jakże wymowne stają się w tym miejscu słowa Jana Pawła II skierowane do nas na Krakowskich Błoniach:

Uświadamiamy sobie, że Bóg okazując nam miłosierdzie, oczekuje, że będziemy świadkami miłosierdzia w dzisiejszym świecie (…)
Dziś z całą mocą proszę wszystkich synów i córki Kościoła, a także wszystkich ludzi dobrej woli, aby sprawa człowieka nie była nigdy, przenigdy odłączona od miłości Boga. Pomóżcie współczesnemu człowiekowi zaznawać miłosiernej miłości Boga! Niech w jej blasku i cieple ocala swoje człowieczeństwo!

Amen.

o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio