24.06.2006
29.12.2006 - ostatnia aktualizacja
Z różańcem do Domu Ojca


Drodzy Bracia i Siostry, zgromadzeni na wzgórzu Matki Bolesnej! W środę 5 października papież Benedykt XVI podczas audiencji ogólnej na Placu świętego Piotra powiedział:

Pozdrawiam serdecznie pielgrzymów polskich. Minęło sześć miesięcy od śmierci mojego drogiego poprzednika, Jana Pawła II. Tak ważne i aktualne pozostaje dla nas całe Jego nauczanie i świadectwo życia. Waszej modlitwie różańcowej polecam sprawę Jego beatyfikacji.

Te słowa następcy świętego Piotra budzą w naszych sercach wdzięczność i radość. Niech więc nasza codzienna modlitwa różańcowa, której wielkim apostołem był Jan Paweł II, wyprosi łaskę jego rychłej beatyfikacji.

Było to 12 maja 1982 r. Plac przed bazyliką w Fatimie zapełniony ludźmi. O godzinie 20.58 zaczęły bić dzwony. Okrzyki, wszyscy powiewają chusteczkami. Na plac weszła procesja. Papież stał w otwartym samochodzie. Widać było, jak posuwał się wąskim przejściem, które natychmiast za pochodem towarzyszących mu osób zamykało się, co sprawiało wrażenie, że tłum wchłaniał papieża. Bardzo wolno pochód zbliżył się do Kaplicy Objawień. Ojciec Święty przybył przed kaplicę, uklęknął w tym miejscu, gdzie w 1917 roku dzieci rozmawiały z Jasną Panią. Nie było tu wtedy kaplicy, nie było bazyliki... Była leśna polana, pustkowie. Papież pogrążył się w modlitwie i plac jakby nieco przycichł. Po dłuższej chwili wstał z klęczek i zawiesił na dłoniach statuy złoty różaniec. Pocałował krzyżyk. Potem Ojciec Święty w swoim przemówieniu powiedział:

Kiedy po zamachu na Placu Świętego Piotra odzyskałem świadomość, myśli moje pobiegły natychmiast ku temu Sanktuarium, ażeby w Sercu Matki Bożej złożyć podziękowanie za uratowanie mnie od niebezpieczeństwa. We wszystkim, co się wtedy wydarzyło, zobaczyłem – stale będę to powtarzał – specjalną opiekę macierzyństwa Matki Bożej... Przybyłem na fatimską pielgrzymkę, tak jak większość z was, ukochani pielgrzymi, z różańcem w ręku, z imieniem Matki Bożej na ustach i z pieśnią dziękczynienia Bogu w sercu: On także i mnie uczynił wielkie rzeczy, a miłosierdzie Jego z pokolenia na pokolenie.

W Liście Apostolskim o Różańcu Świętym Papież wyznaje:

Od mych lat młodzieńczych modlitwa ta [różaniec] miała ważne miejsce w moim życiu duchowym. Różaniec towarzyszył mi w chwilach radości i doświadczenia. Zawierzyłem mu wiele trosk. Dzięki niemu zawsze doznawałem otuchy. Dwadzieścia cztery lata temu, 29 października 1978 roku, zaledwie w dwa tygodnie po wyborze na Stolicę Piotrową, tak mówiłem, niejako otwierając swe serce: różaniec to modlitwa, którą bardzo ukochałem. Przedziwna modlitwa! Przedziwna w swej prostocie i głębi zarazem. (...) Oto bowiem na kanwie słów Pozdrowienia Anielskiego (Ave Maria) przesuwają się przed oczyma naszej duszy główne momenty z życia Jezusa Chrystusa. Jakbyśmy obcowali z Panem Jezusem poprzez – można by powiedzieć – Serce Jego Matki. Równocześnie zaś w te same dziesiątki różańca serce nasze może wprowadzić wszystkie sprawy, które składają się na źycie człowieka, rodziny, narodu, Kościoła, ludzkości. Sprawy osobiste, sprawy naszych bliźnich, zwłaszcza tych, którzy nam są najbliżsi, tych, o których najbardziej się troszczymy. W ten sposób ta prosta modlitwa różańcowa pulsuje niejako życiem ludzkim.
Tymi słowami, drodzy Bracia i Siostry, wprowadzałem pierwszy rok mego pontyfikatu w codzienny rytm różańca. Ileż łask otrzymałem w tych latach od Najświętszej Dziewicy poprzez różaniec. Magnificat anima mea Dominum! Pragnę wznosić dziękczynienie Panu słowami Jego Najświętszej Matki, pod której opiekę złożyłem moją posługę Piotrową: Totus tuus!
Modlitwa tak łatwa, a równocześnie tak bogata naprawdę zasługuje, by wspólnota chrześcijańska ponownie ją odkryła – mówił Jan Paweł II. Patrzę na Was wszystkich, Bracia i Siostry wszelkiego stanu, na Was, rodziny chrześcijańskie, na Was, osoby chore i w podeszłym wieku, na Was młodzi: weźcie znów ufnie do rąk koronkę różańca, odkrywając ją na nowo w świetle Pisma świętego, w harmonii z liturgią, w kontekście codziennego życia.

Oby ten mój apel nie popadł w zapomnienie niewysłuchany! Elżbieta i Warszawy wspomina:

Miałam za sobą już tak wiele cierpienia i rozpaczy, różnych wzlotów i upadków, tego wszystkiego, co może łączyć się z alkoholizmem. A tu jeszcze doszły problemy z pracą. (...) Nic mi na myśl nie przychodziło, więc zrezygnowana postanowiłam się poddać. I wtedy nagle, niemal niezauważalnie i bezdźwięcznie, z moich ust zaczęło się wydobywa: Zdrowaś Maryjo... Tak więc, jak dotąd cała poddawałam się rozpaczy, tak teraz całą sobą szukałam nadziei. Kolejne zdrowaśki wypływały z moich ust, przedzielane Ojcze nasz..., bo taki to był ten mój różaniec. Liczony na palcach – najpierw lewej ręki, potem i prawej. (...) Wstyd powiedzieć, ale mój, pożal się Boże, różaniec, składał się wtedy właśnie tylko z Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo. Owszem, coś tam wiedziałam o tajemnicach, ale nie uważałam, że są one koniecznie potrzebne, aby ta modlitwa była pełna i skuteczna. (...) Ale widocznie Matka Boża zadowoliła się i tą moją nieporadną modlitwą, bo powolutku, niemal niezauważalnie, moje życie zaczęło się zmieniać. Stan wojenny ograniczał wiele pożytecznych działań, ale przecież mogłam próbować zmieniać siebie.

W dalszej części swego świadectwa Elżbieta pisze:

W Roku Jubileuszowym udaliśmy się z zakładu pracy na pielgrzymkę do Rzymu. Uczestniczyliśmy w papieskiej niedzielnej Mszy świętej, a potem – odbyło się spotkanie z Ojcem Świętym. Do każdego z nas podszedł, uścisnął dłoń, dał różaniec. (...)
Różaniec od Papieża jest moim jedynym skarbem, jaki mam na tej ziemi. Niczego innego się nie dorobiłam. Nie mam własnego domu, nie mam złota i pieniędzy, nie mam żadnych szczególnych dóbr materialnych. Tylko ten różaniec, którego dotknął swą ręką Papież Jan Paweł II. Zostawię go mojemu jedynemu dziecku w spadku i wiem, że to doceni, bo nie musiało przechodzić drogi do Boga podobnej do mojej. Teraz i ja, od osiemnastu lat zachowuję abstynencję, a moje nowe życie daje mi wiele satysfakcji i zadowolenia.
A co z tajemnicami różańca? Już nie mam z tym żadnego problemu, bo nauczyłam się ich po jednorazowym przeczytaniu z książeczki do nabożeństwa. Wystarczyło raz przeczytać, by wyryły się trwale w mojej pamięci, bez trudu i bez wysiłku, odkąd mam ten swój papieski różaniec. To jest już prawdziwy, najprawdziwszy różaniec.

Drodzy Bracia i Siostry! Podejmijmy na nowo z radością ten papieski apel do umiłowania codziennej modlitwy różańcowej. Niech w jej wiernym odmawianiu wyrazi się także nasza wdzięczność za ponad 26 lat niestrudzonej posługi Papieża Polaka na Stolicy Piotrowej.

W tym samym Liście Apostolskim Jan Paweł II pisze, że nie sposób wymienić niezliczoną rzeszę świętych, którzy znaleźli w różańcu autentyczną drogę uświęcenia. Drodzy Czciciele Maryi! Wolno nam dzisiaj powiedzieć z całym przekonaniem, że do ich grona należał także nasz umiłowany Ojciec święty? Zachęceni i pociągnięci jego przykładem odmawiajmy codziennie różaniec.

Na koniec powróćmy pamięcią do ostatnich chwil ziemskiej pielgrzymki Papieża. Była pierwsza sobota kwietnia, wigilia święta Miłosierdzia Bożego. Jan Paweł II jeszcze raz skierował wzrok ku oknu, które wychodzi na Plac św. Piotra, wypełniony modlącymi się wiernymi. Nad Rzymem zapadła noc. O godz. 21.37 – po tym jak Ojciec Święty cicho wyszeptał Amen – Jego wielkie serce przestało bić.
Wiadomość natychmiast obiegła świat. Abp Leonardo Sandri przekazał ją wiernym odmawiającym różaniec na Placu św. Piotra. Najpierw wybuchły oklaski, a potem zapadła wielka cisza; cały tłum przyklęknął, po czym rozpoczął się drugi różaniec, teraz już za duszę Ojca Świętego.

Nasz umiłowany Papież kończąc swój List Apostolski Rosarium Virginis Mariae przywołał słowa wzruszającej suplikacji:

O, błogosławiony różańcu Maryi, słodki łańcuchu, który łączysz nas z Bogiem; więzi miłości, która nas jednoczysz z aniołami; wieżo ocalenia od napaści piekła; bezpieczny porcie w morskiej katastrofie! Nigdy cię już nie porzucimy. Będziesz nam pociechą w godzinie konania. Tobie ostatni pocałunek gasnącego życia. A ostatnim akcentem naszych warg będzie Twoje słodkie imię, o Królowo Różańca, o Matko nasza droga, o Ucieczko grzeszników, o Władczyni, Pocie szydełko strapionych. Bądź wszędzie błogosławiona, dziś i zawsze, na ziemi i w niebie. Amen.

o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio