Jak wiele, najmilsi, mówi nam fotografia rodziców stojąca na biurku papieskiego pokoju przez wszystkie lata pontyfikatu Jana Pawła II. Ta ślubna fotografia Emilii i Karola towarzyszyła mu nieustannie. Codziennie kierował na nią swoje oczy z wdzięcznością i miłością wobec rodziców.
Drodzy
w Chrystusie Panu, bracia i siostry!
Dla
wielu z nas św. Jan Paweł II jest wzorem bycia prawdziwym kapłanem, oddanym
całkowicie na służbę Bogu i ludziom.
Rektor
WSD w Płocku napisał niedawno: „Jest rzeczą zadziwiającą, że dla znacznej grupy
kandydatów do seminarium Jan Paweł II nadal jest największym autorytetem, tym,
kogo chcieliby naśladować w swoim życiu. Młodych ludzi w postaci naszego Świętego
Papieża fascynuje, nie tylko Jego nauczanie, ale przede wszystkim proste gesty
mające nadal swą moc i wymowę”.
Módlmy
się gorąco, by Pan powołał wielu młodych, którzy za wzorem św. Jana Pawła II,
jak lubił śpiewać polski Papież – „swoją łódź pozostawią na brzegu i razem z Jezusem
rozpoczną dziś nowy łów”.
Pamiętajmy
także, że prawdziwą kolebką nowych powołań do służby Bożej w Kościele są
rodziny katolickie.
Biskup
Piotr Libera, Pasterz Kościoła Płockiego podkreśla: „Iluż
z nas, biskupów i księży, może z wdzięcznością powiedzieć to, co
św. Augustyn powiedział o swojej matce św. Monice: „To, kim się stałem
i w jaki sposób, zawdzięczam mojej matce!”.
Kiedy
Pius X został biskupem, odwiedził swoją matkę staruszkę i pokazał jej swój
biskupi pierścień, matka – wskazując na swoją obrączkę ślubną – tak
powiedziała: Synu, nie miałbyś tego pierścienia, gdyby nie było mojej obrączki.
Chciała przez to powiedzieć, że gdyby nie jej wierność ślubowaniu małżeńskiemu
złożonemu przy Chrystusowym Ołtarzu, i wierność przyrzeczeniu chrześcijańskiego
wychowania potomstwa, którym Bóg pobłogosławił jej małżeństwo, nie byłoby jego
życia i nie byłoby jego biskupstwa.
Myślę,
że pięknym przykładem może być także 45 – letnia Emilia Wojtyłowa, matka
papieża Jana Pawła II. 7 lipca 1916 roku przeżyła dramat utraty dziecka zaraz
po urodzeniu. Malutka Olga Maria żyła 16 godzin. Córeczka zmarła na rękach
zbolałej matki. Po czterech latach Emilia ponownie była w stanie
błogosławionym. Jednak życie jej trzeciego dziecka było zagrożone, a lekarz nie
dawał jej żadnych szans na przeżycie porodu. Nalegał, by ratowała siebie,
dokonując aborcji. Emilia Wojtyłowa oddała jednak z pełnym zaufaniem swój los w
ręce Boga. Urodziła syna Karola. Otoczyła go troskliwą opieką i wielką matczyną
miłością. Przekazała mu żarliwą wiarę w Boga, po czym przedwcześnie odeszła…
Zmarła po długich i ciężkich cierpieniach 13 kwietnia 1929 roku. Karol Wojtyła
miał wtedy zaledwie dziewięć lat.
Drodzy
Moi! Domyślamy się, jak wielki wpływ to świadectwo wiary i ofiarnej miłości
wywarło na duchowa sylwetkę Karola Wojtyły, papieża Jana Pawła II, wielkiego
apostoła Ewangelii Życia, obrońcy życia i godności każdego człowieka, i
krzewiciela cywilizacji miłości.
Ojciec
Święty Franciszek w homilii kanonizacyjnej podkreślił, że nasz Święty Rodak
„był papieżem rodziny. Kiedyś Jan Paweł II sam tak powiedział, że chciałby
zostać zapamiętany jako papież rodziny”.
Dzisiaj,
drodzy bracia i siostry, ta pierwsza i podstawowa wspólnota ludzka, jaką jest
rodzina chrześcijańska, znalazła się w wielkim zagrożeniu. A przecież to
właśnie od rodziny zależy przyszłość całego Narodu, bo Naród to Rodzina Rodzin.
Dzisiaj troska o zdrową rodzinę chrześcijańską to polska racja stanu.
Przykładem
tej szlachetnej troski o rodzinę, o zgodne z duchem chrześcijańskim i narodowym
wychowanie dzieci, może być dla nas Karol Wojtyła senior.
Kiedy
Lolka odwiedzali w domu koledzy, „pan kapitan” wyjmował z biblioteczki
ilustrowaną książkę do historii i opowiadał im o bohaterskich dziejach Polski.
Streszczał „Trylogię” Sienkiewicza albo czytał na głos wiersze Norwida. – Uczył
nas patriotyzmu, a także porządku, systematyczności i poczucia obowiązku –
wspomina Eugeniusz Mróz.
Każda
czynność miała swój czas i swoje miejsce. Karol Wojtyła senior przestrzegał
regularnego rytmu dnia, który wyznaczały: posiłki, wspólne odrabianie lekcji,
wieczorne spacery nad rzeką Skawą. I systematyczna modlitwa. A także codzienna
poranna Msza św. w parafialnym kościele. Zawsze o siódmej, przed lekcjami
szkolnymi Lolka. Razem z synem Wojtyła czytał też w domu Biblię, co w tamtych
czasach nie było tak powszechne. Razem odmawiali Różaniec i śpiewali Godzinki
do Najświętszej Maryi Panny. Razem pielgrzymowali do sanktuarium w Kalwarii
Zebrzydowskiej, by tam stanąć przed cudownym obrazem Matki Bożej. Możemy też
sadzić, że to właśnie ojciec zaprowadził 10 – letniego Karola do klasztoru
karmelitów na wadowickiej górce, gdzie przyjęty został do Szkaplerza Matki
Bożej.
Jan
Paweł II tak wspominał ojca z tamtych czasów: „Mogłem na co dzień obserwować
jego życie. Z zawodu był wojskowym, a kiedy owdowiał, stało się ono jeszcze
bardziej życiem ciągłej modlitwy. Nieraz zdarzało mi się budzić w nocy i wtedy
zastawałem mego Ojca na kolanach, tak jak na kolanach widywałem go zawsze w
kościele parafialnym”.
W
innym miejscu Papież tak mówił: „Moje lata chłopięce i młodzieńcze łączą się
przede wszystkim z postacią ojca, którego życie duchowe po stracie żony i
starszego syna niezwykle się pogłębiło. Patrzyłem z bliska na jego życie,
widziałem, jak umiał od siebie wymagać, widziałem, jak klękał do modlitwy. (…)
Ojciec, który umiał sam od siebie wymagać, w pewnym sensie nie musiał już
wymagać od syna. Patrząc na niego, nauczyłem się, że trzeba samemu sobie
stawiać wymagania i przykładać się do spełniania własnych obowiązków (…)”.
Mojego ojca „uważam za niezwykłego człowieka”.
Drodzy
bracia i siostry! Dziękując za dar kanonizacji Jana Pawła II warto pamiętać w
jakiej rodzinie wzrastał nasz święty Rodak. Warto pamiętać jak jesteśmy sobie
wzajemnie potrzebni, jak ważne jest nasze świadectwo wiary przeżywanej w
codzienności. Taka żywa wiara rodziców rozpala i pociąga serca dzieci. Taka
rodzina silna Bogiem jest pierwszą szkołą miłości i świętości, staje się
prawdziwą kolebką powołań. Warto, abyśmy zadali sobie pytanie: czy jako rodzice
jesteśmy lampą jaśniejącą przykładem chrześcijańskiego życia dla naszych
dzieci? Czy oświetlamy im drogę do Boga. Jak wiele, najmilsi, mówi nam
fotografia rodziców stojąca na biurku papieskiego pokoju przez wszystkie lata
pontyfikatu Jana Pawła II. Ta ślubna fotografia Emilii i Karola towarzyszyła mu
nieustannie. Codziennie kierował na nią swoje oczy z wdzięcznością i miłością
wobec rodziców.
Drodzy
bracia i siostry!
Dzisiejsze
spotkanie z Matką Bolesną opromienione świętością Jana Pawła II, Papieża
Rodzin, przypomina nam, że rodzina katolicka to pierwsze seminarium dobrego
pasterza.
Polecajmy
dzisiaj macierzyńskiej opiece Maryi wszystkich pasterzy Kościoła, szczególnie
tych znanych nam po imieniu duszpasterzy parafialnych oraz seminarzystów
przygotowujących się do przyjęcia sakramentu kapłaństwa.
Pamiętajmy,
że to przede wszystkim od rodziny silnej Bogiem zależy, czy ziarno łaski
powołania znajdzie żyzną glebę w sercu młodzieńca i przyniesie plon obfity.
Prośmy zatem za polskie rodziny, by stały się prawdziwą kolebką nowych heroldów
Ewangelii, gorliwych szafarzy sakramentów świętych i odważnych świadków miłości
Boga, Kościoła i Ojczyzny.
Kiedyś
była tutaj pani Marianna Popiełuszko, mama Błogosławionego Kapłana Męczennika.
Długo wpatrywała się w Oborską Pietę na ołtarzu. Powiedziała: „Kiedy nosiłam księdza Jerzego pod sercem, ofiarowałam go na chwałę Bożą.
Cieszyłam się, gdy został księdzem i stale modliłam się, aby był wierny Bogu,
bo to jest w życiu najważniejsze. Pierwsze seminarium to on miał w domu”.
Drodzy
bracia i siostry!
Na
zakończenie naszego rozważania wznieśmy z ufnością nasze oczy na oborski
ołtarz, gdzie tronuje Matka Bolesna trzymająca na ramionach Ciało Ukrzyżowanego.
Razem
ze św. Janem Pawłem II módlmy się do Niej o nowych kapłanów według Serca
Jezusowego:
Święta
Boża Rodzicielko (…)
–
przygarniaj powołanych,
osłaniaj od początku
ich wzrastanie,
wspomagaj w życiu
i w posłudze
Twoich synów,
Matko kapłanów. Amen.
o.
Piotr Męczyński O. Carm.
|