Wszystkim Drogim Parafianom i Pielgrzymom Oborskiego Sanktuarium, wszystkim Dobrodziejom naszego kościoła i klasztoru, składamy płynące z głębi serca życzenia pokoju i radosnego świętowania tajemnicy Narodzenia Pańskiego oraz obfitych łask i błogosławieństwa Bożej Dzieciny na każdy dzień Nowego Roku. Z wdzięczną pamięcią w modlitwie i darem Chrystusowego błogosławieństwa od ołtarza Matki Bożej Bolesnej – Ojcowie Karmelici. Poniżej Rozważanie.
Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Prymas Tysiąclecia, Sługa Boży Kardynał Stefan
Wyszyński powiedział kiedyś: „Powszechnie mówi się, że: czas to pieniądz. A ja wam
powiem: czas to miłość! Całe nasze życie tyle jest warte, ile jest w nim
miłości”.
„Pod wieczór naszego życia będziemy sądzeni z
miłości” – przypomina święty Karmelu o. Jan od Krzyża.
Podobnie Święty O. Charbel, maronicki pustelnik
z Góry Annaya w Libanie, powie nam całkiem wyraźnie: „Kochaj aż do poświęcenia
siebie; miłość jest jedynym atramentem, którym możesz cokolwiek zapisać na tym
świecie, wszystko inne jest kleksem na papierze”.
Jedna z jego cennych wskazówek brzmi: „Zwróćcie
się do siebie nawzajem, popatrzcie na siebie, posłuchajcie się wzajemnie,
pozdrówcie, pocieszcie słowami miłości i otuchy, wyjdźcie z siebie i wyruszcie
do swoich braci, obejmijcie się w miłości Chrystusa”.
Tak, drodzy bracia i siostry! Tylko
miłość nadaje sens i prawdziwą wartość naszemu życiu, tylko miłość się liczy, nigdy
nie ustaje i otwiera nam bramy Nieba.
Dlatego pamiętajmy: Zanim Chrystus Pan i Król powróci
pełen chwały i zasiądzie na swoim tronie jako sędzia (por. Mt 25, 31 – 46),
przychodzi wpierw w przebraniu ubogiego i chorego brata, prosząc o kromkę
chleba i lekarstwo miłości. Staje jako nagi Łazarz u drzwi naszego serca i
kołacze. Przychodzi każdego dnia – jak niespodziewany gość w wigilijny wieczór
– z nadzieją, że znajdzie miejsce przy naszym stole i ogrzeje się ciepłem
naszego serca.
Pan Jezus powiedział wyraźnie: „Wszystko, co
uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.
Przypomina nam o tym Patron Roku 2017 – Św. Brat
Albert Chmielowski, troskliwy ojciec i opiekun ubogich, brat bezdomnych
nędzarzy spotykanych na ulicach Krakowa. Rozpoznał w nich oblicze cierpiącego
Chrystusa i poświęcił Mu całe swoje życie.
Braciom i siostrom założonego przez siebie
Zgromadzenia wpajał to przekonanie, że służąc ubogim - służy się samemu Panu
Jezusowi. "Im więcej kto opuszczony - mawiał - z tym większą miłością
służyć mu trzeba, bo samego Pana Jezusa w osobie tegoż zbolałego się
ratuje".
Prośmy Boga, o taką wiarę i taką wrażliwość,
abyśmy mieli niewzruszone przekonanie, że to samemu Jezusowi służymy: karmiąc
głodnych, dając dach nad głową bezdomnym, odziewając nagich, opatrując chorych,
wyciągając rękę do spętanych nałogami, pocieszając strapionych, dobrze radząc
wątpiącym, sprowadzając na właściwą drogę błądzących.
Drodzy Moi! Pamiętajmy, że „nie ma przyszłości
człowieka i narodu bez miłości, tej miłości, która przebacza, jest wrażliwa na
niedolę innych, nie szuka swego, ale pragnie dobra dla drugich; miłości, która
służy, zapomina o sobie i gotowa jest do wspaniałomyślnego dawania” (św. Jan
Paweł II).
Św. Brat Albert wskazuje nam najwyższy wzór i niewyczerpane
źródło tej miłości, gdy zapatrzony w śnieżnobiałą Hostię na ołtarzu mówi: „Patrzę
na Jezusa w Jego Eucharystii. Czy Jego miłość obmyśliła coś jeszcze
piękniejszego? Skoro jest chlebem i my bądźmy chlebem... Dawajmy siebie
samych”.
Tak mówił i takim był dla wszystkich ubogich i
wykluczonych. W Eucharystii odnajdywał źródło duchowej siły do codziennej samarytańskiej
posługi bliźniemu.
Często powtarzał swoim braciom, że "powinno
się być dobrym jak chleb; (…) który dla wszystkich leży na stole, z którego
każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny".
Najmilsi bracia i siostry!
W radosnym okresie Bożego Narodzenia wędrujemy
duchowo do Betlejem – miejsca narodzenia naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Betlejem (po hebrajsku Bet – Lehem) znaczy: “Dom
Chleba”.
Tam właśnie narodził się oczekiwany Zbawiciel
świata. „Wydaje się, jakby chciał nam powiedzieć, że rodzi się dla nas chlebem;
rodzi się do życia, aby dać nam swoje życie; przychodzi w nasz świat, aby nam
przynieść swoją miłość. Nie przychodzi, by pożreć i rozkazywać, ale by karmić i
służyć. (…) rodzi się jako chleb dla mojego życia” – mówił niedawno podczas
Pasterki papież Franciszek.
Takim właśnie był „Brat naszego Boga” - św. Albert
Adam Chmielowski, który sto lat temu, w samo południe uroczystości Bożego
Narodzenia 1916 roku, przekroczył bramy wieczności i narodził się dla Nieba.
Prośmy, aby "Święty, który dla wszystkich
był dobry jak chleb, dopomógł wszystkim Polakom do odzyskania wzajemnej dobroci
i aby stał się żywym kamieniem w budowaniu (...) cywilizacji miłości na naszej
ojczystej ziemi". Amen.
o. Piotr Męczyński O. Carm.
|